Rozmawialiśmy podczas KW na temat tego, czy w stosunku do zarządu budynku: pana Huberta Massalskiego i Kamila Kobylarza wszcząć postępowanie administracyjne w sprawie nałożenia pieniężnej akry administracyjnej na nich w kontekście utrudniania bytności tam lokatorów, ale także niewywiązywania się z nałożonych obowiązków. Po nowelizacji ustawy ta kara administracyjna jest szeroka, do miliona złych włącznie
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jan Mosiński (PiS), członek Komisji Weryfikacyjnej.
wPolityce.pl: Jak odebrał Pan próbę zakłócania wczorajszego spotkania Patryka Jakiego z warszawiakami? Podobnie było w czasie spotkania premiera Morawieckiego z mieszkańcami Gdańska.
Jan Mosiński: Schemat jest podobny. Na tych wszystkich spotkaniach są te same osoby, które można rozpoznać po twarzach. Żartowałem dzisiaj w rozmowie z Patrykiem Jakim, że mogliby następnym razem z imienia rezerwować miejsce dla tych działaczy KOD. Ten schemat działania przypomina mi również metody z okresu PRL. Lata 70., stan wojenny, kiedy esbecja i aktywiści partyjni nachodzili mieszkania, gdzie odbywały się różnego rodzaju spotkania intelektualistów. Dochodziło wtedy do rozbijania ich, użycia siły. Myślę, że tamto środowisko w jakiś sposób skaziło to środowisko KOD, które dzisiaj chodzi na te spotkani i w sposób chamski usiłuje je zakłócać, albo funkcjonuje w nim czynnie. Te działania są podłe, my byliśmy w opozycji, ale nie nachodziliśmy w taki sposób polityków PO, gdy spotykali się z wyborcami. Trzy tygodnie temu usiłowano w podobny sposób rozbić moje spotkanie z wyborcami w Kórniku pod Poznaniem.
Co się wydarzyło?
Było to spotkanie otwarte, na które też przyszli działacze KOD-u i usiłowali je zakłócić. Przynieśli transparenty z napisami: „Kłamcy”, „Oszuści”. „PiS kłamie na temat decyzji zwrotowych Lecha Kaczyńskiego jak był prezydentem”, jakieś bzdurne cyfry podawali. „Dobrze daje państwu głos. Proszę pani z transparentem, niech pani pyta, o co chodzi?”- mówię. Cisza. „Pan ma do mnie jakieś pytanie? - pytam kolejnej osoby. „Bo pan tu kłamie”- odparł. „A w jakim zakresie? Proszę o argumenty” - mówię do niego. W ten sposób zburzyłem im ich schemat postępowania. Bo nie kłóciłem się z nimi, tylko zaprosiłem ich do dyskusji. Gdy spotkanie się zakończyło i wychodzili, podszedłem do nich i podziękowałem za spotkanie”. „Za co nam pan dziękuję?”- spytała wyraźnie zdziwiona i obrażona jedna z pań. „Że wzięliście aktywny udział w tej naszej debacie. Myślę, że informacje, które otrzymaliście z mojej strony pozbawiły was wątpliwości, że nasza polityka idzie we właściwym kierunku”.
Komisja Weryfikacyjna uchyliła dziś decyzje o zwrocie kamienicy przy ul. Dahlberga 5. Jaki był powód?
Mamy wątpliwości, które należy ponownie sprawdzić. Od tego jest ratusz, który w ogóle tej sprawy nie przypilnował. Myślę o urzędnikach warszawskiego ratusza i pani prezydent. Przypomnijmy, że miasto miało i ma w posiadaniu 4/12 części ułamkowej tej nieruchomości. Przez prezydent miasta stołecznego Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz zostały podjęte trzy decyzje w sprawie Dahlberga 5. Pierwsza w grudniu 2006 roku, druga 27 maja 2008 roku i trzecia w 2011 roku. Komisja postanowiła je uchylić w całości i przekazać sprawę pani prezydent do kolejnego rozpatrzenia. Nakazaliśmy miastu stołecznemu Warszawa, aby przyjęła w zarząd te części ułamkowe nieruchomości, które stanowiły udziały pana Przemysława Jaszke, pana Marka M. i pani Barbary Marii Zdrenki, czyli matki Marka M.
Miasto ma część udziału w tej nieruchomości, ale nie reagowało, gdy Marek M. zastraszał mieszkańców i podnosił czynsze. Dlaczego było bierne?
Nie robiło nic. Kiedy zalewano nieczystościami mieszkanie ostatnich lokatorów, którzy tam pozostali i walczyli do końca, czyli państwa Baranków - a czynili to przedstawiciele pana Marka M. - miasto nie robiło nic. Gdy odcinano prąd i zarobaczano tę nieruchomość było podobnie. Więc teraz niech to wszystko teraz odświeży i przywróci normalne życie w tej nieruchomości prowadząc zarząd. Mam tylko nadzieję, że pani prezydent nie podważy tej naszej decyzji i nie będzie chciała, żeby sąd to rozpatrywał. Jeśli to uczyni, stanie ponownie po stronie tej grupy, która miała bardzo niecne zamiary jeżeli chodzi o warszawską reprywatyzację.
Fakt, że czyściciele kamienic byli bezkarni świadczy o tym, że urzędnicy ratusza byli skorumpowani?
W czerwcu 2007 roku w urzędzie dzielnicy Wola było spotkanie burmistrza Marka Andruka, jego zastępcy, Przemysława Jaszke oraz Marka M. Burmistrz wskazał, że Marek M. nie ukrywał - jest jakaś notatka z tego spotkania- że celem działań podjętych przez właścicieli 8/12 udziału w nieruchomości przy Dahlberga 5 jest doprowadzenie do eksmisji najemców ze względu na zadłużenia, które powstaną w wyniku znacznego podwyższenia czynszu. Marek M. miał powiedzieć, że będzie tak długo te czynsze podwyższał, aż ich wykurzy. Ewidentnie mieliśmy do czynienia ze sztucznym zawyżaniem czynszów, by ewentualnie handlować tym zadłużeniem. Na zasadzie takiej: ja panu umorzę zadłużenie, a pan się wyniesie z tego lokalu. To było celowe działanie, przecież oni podwyższyli tam czynsz horrendalnie. Przypomnijmy, że pierwotnie te stawki miesięczne wynosiły 2,30-2,40 zł za metr kwadratowy, a Marek M. podniósł je do 16 zł za metr kwadratowy. Mało tego środki z tego podwyższonego czynszu miały pójść na poprawę stanu tej kamienicy, ale tego nie robiono.
Zarządcy nieruchomości Hubert Massalski i Kamil Kobylarz nic nie robili, by zadbać o stan budynku. KW wszczęła dziś procedurę ich ukarania. Wiadomo już jaka kwotą pieniężną?
Rozmawialiśmy podczas KW na temat tego, czy w stosunku do zarządu budynku: pana Huberta Massalskiego i Kamila Kobylarza wszcząć postępowanie administracyjne w sprawie nałożenia pieniężnej akry administracyjnej na nich w kontekście utrudniania bytności tam lokatorów, ale także niewywiązywania się z nałożonych obowiązków. Po nowelizacji ustawy ta kara administracyjna jest szeroka, do miliona złych włącznie. Jaka będzie decyzja, czas pokaże. Procedura została wszczęta. Myślę, że na najbliższym, pierwszym czy drugim posiedzeniu niejawnym, temat ten będzie przegłosowany i wówczas KW wobec tych dwóch panów nałoży karę administracyjną.
CZYTAJ TAKŻE: Czy żelazne prawo III RP, że raz ukradzione to ukradzione na zawsze, nadal obowiązuje?
Rozmawiał Piotr Czartoryski -Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/397700-nasz-wywiad-mosinski-o-awanturach-na-spotkaniach-politykow-pis-ten-schemat-dzialania-ludzi-z-kod-u-przypomina-mi-metody-z-okresu-prl