Jakie polityczne powiązania, czy interesy może mieć POLIN? Dotarliśmy do dokumentów jasno pokazujących całą finansową sieć powiązań instytucji działających na rzecz kultury żydowskiej w Polsce. To darowizny, o których opowiada dyrektor placówki.
Marzec 1968 r., Warszawa. Czarno-biały film, Pałac Kultury i Nauki, blokowisko, ulica Krakowskie Przedmieście. Polacy, stylizowani na ówczesnych mieszkańców stolicy głoszą antysemickie hasła. „Co jest z tymi Żydami? Oni chyba są opętani, no bo jak mam wytłumaczyć te wszystkie nieszczęścia, które ciągle sprowadzają na świat?” - mówi warszawianka.
Odczytane przez aktorów kwestie to współczesne komentarze internautów. To fragment pierwszego z cyklu „Inna historia, taki sam hejt” spotu przygotowanego przez Muzeum Historii Żydów w Polsce POLIN.
W marcu 1968 roku władze komunistyczne rozpętały kampanię antysemicką, w efekcie której wyrzucono z Polski ok. 13 tysięcy Polaków pochodzenia żydowskiego
—czytamy. I to jest prawda.
Dziś powracają hasła sprzed pięćdziesięciu lat
—wnioskuje jednak Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, które przygotowało spot. I to porównanie jest już skandaliczne.
Czy współczesna retoryka antysemicka różni się od tej sprzed 50 lat? Obejrzyj film, poznaj historię. Nie pozwólmy, żeby się powtórzyła - głosi opis filmu. Ale dyrektor POLIN, prof. Dariusz Stola, zaznacza, że film nie jest pełnym obrazem kampanii, jaką przygotował. Odsyła do całej wystawy „Obcy w domu. Wokół Marca ‘68” dostępnej w Muzeum. Przyznaje także, że zdaje sobie sprawę z tego, że cytowane komentarze to jedynie fragment z całego przekroju polskiego społeczeństwa. My doprecyzujmy, że chodzi o anonimowe komentarze w sieci.
Dlaczego zatem Muzeum POLIN sugeruje problem antysemityzmu w Polsce?
Nie mówimy, jaka jest atmosfera w Polsce. (…) Wśród różnych problemów mamy taki, że pokaźna grupa ma silne uprzedzenia antyżydowskie, a niektóre z nich wyrażają w internecie rzeczy haniebne
— stwierdza prof. Dariusz Stola.
Uważam, że to poważny problem. Dziwię się tylko, że niektórzy twierdzą, że mówimy o wszystkich Polakach. Mówimy o pewnej niewielkiej, ale hałaśliwiej internetowo mniejszości
— mówi.
Antysemityzm jest, jego zdaniem, poważnym problemem pod względem moralnym i duchowym.
Jest problem, duży czy mały to już do dyskusji, ale jako Muzeum mamy prawo o tym mówić
— dodaje.
Tymczasem Muzeum POLIN emituje drugi film, nadal oparty jedynie na komentarzach w sieci, które tym razem czytają Polacy żydowskiego pochodzenia, w tym Daniel Passent i Seweryn Blumsztajn. Do udziału w nagraniach został zaproszony także Bronisław Wildstein. Odmówił.
W tym konkretnym momencie, przy okazji rocznicy Marca ‘68 eksponowanie antysemityzmu, który może się pojawiać, jest wyolbrzymiany i prowadzi do zaburzenia perspektywy tego czym naprawdę był marzec z tamtych lat
— mówi Bronisław Wildstein.
To wypacza całkowicie obraz tamtych wydarzeń. To był zryw wolnościowy Polaków. Istniał, owszem, antysemityzm, ale był on eksponowany przez partię rządzącą i na polecenie Moskwy. Używano go do wewnętrznych rozgrywek politycznych. W systemie komunistycznym zawsze szukano wroga politycznego, na którego można było zrzucić wszystkie istniejące problemy. Natomiast Muzeum sugeruje, jakoby istniała współwina Polaków za wydarzenia z 1968 r.
— uważa Wildstein.
Kto za to zapłacił
Na pytanie, kto finansuje całą kampanię „Obcy w domu”, dyrektor odpowiada, że Muzeum utrzymuje się wyłącznie z darowizn.
Kampania „Inna historia, taki sam hejt” finansowana jest ze środków Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny w Polsce, jej współorganizatora. Muzeum zapewnia wsparcie komunikacyjne i promocyjne kampanii.
Jakie polityczne powiązania, czy interesy może mieć POLIN? Dotarliśmy do dokumentów jasno pokazujących całą finansową sieć powiązań instytucji działających na rzecz kultury żydowskiej w Polsce. To te darowizny, o których mówił dyrektor.
Najwięcej na Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny im. Emanuela Ringelbluma, wspierające działalność POLIN, w złotówkach przekazał w 2012 r. Kulczyk Holding SA - wpłata w wysokości aż 20 mln zł. Z kolei ponad 8,5 mln zł wysłała na konto bankowe Stowarzyszenia Ambasada Republiki Federalnej Niemiec przez pół roku. Od czerwca 2010 r. do stycznia 2011.
Trzykrotne przelewy na ponad 1 mln zł każdy z rachunków bankowych prowadzonych w Monako i Szwajcarii wykonał Gregory Jankilevitsh. To osoba powiązana z podmiotem J&S Service and Investment Ltd. znana ze współpracy z PKN Orlen SA., które także dotowało Stowarzyszenie. Na kwotę ponad 300 tys. zł do 2012 r.
Wsparcie płynęło także ze strony Telekomunikacji Polskiej S.A. Na ponad 1,6 mln zł w 7 transakcjach. PZU SA – 350 tys. zł do 2015 r., KPMG – 688 tys. zł. Z kolei niebagatelną kwotę ponad 7,5 mln dol. przekazało The American Jewish Joint Distribution Committee od stycznia 2010 r. do maja 2017 r. Pieniądze wysyłały także inne żydowskie organizacje ze świata. Ale instytucję dotował także podmiot T. Ulatowski Family Foundation CO, prawdopodobnie powiązany z Tomaszem Ulatowskim pozostającym w zainteresowaniu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Istotnym elementem finansowania m.in. Muzeum jest fakt otrzymywania środków od różnego rodzaju fundacji, ale przede wszystkim za pośrednictwem tzw. „trustów”, pochodzących z terytorium Gibraltatu z udziałem osób pochodzenia żydowskiego. Takie podmioty zajmują się ograniczaniem płacenia podatków, a także kamuflują pochodzenie przychodzących środków. Instytut otrzymał w ten sposób około 900 tys. dol.
Stowarzyszenie wspierały także Manufaktury Polskie, gdzie większościowym udziałowcem był cypryjski podmiot Silvasco Trading Ltd. W spółce posiadał udziały Janusz Palikot, który wspólnie z Markiem Nowakowskim i Pawłem Gmochem prowadzili biznes księgarski.
Muzeum tłumaczy, że samo zajmuje się PR.
Są to w zdecydowanej większości działania niepłatne, dokładne dane będziemy mogli przekazać po zamknięciu projektu. Muzeum realizuje działania public relations we własnym zakresie, nie korzysta z pomocy zewnętrznych podmiotów. Za produkcję spotów odpowiada agencja Saatchi & Saatchi IS
— uzupełnia Żaneta Czyżniewska z biura prasowego Muzeum.
A na kolejne pytanie, czy pieniądze na funkcjonowanie instytucji pochodzą także z funduszy norweskich, Muzeum odpowiada, że Muzeum miało takie dofinansowania i otrzyma kolejne. Obecnie takich nie posiada. To istotna informacja, bo fundusze norweskie są przeznaczane m.in. na walkę z antysemityzmem.
Ale Muzeum starało się także o dofinansowanie z Banku Gospodarstwa Krajowego. Nie otrzymało go. Jak mówi nasz rozmówca powiązany z BGK, właśnie dlatego, że bank dowiedział się, jak kampania miałaby wyglądać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/397688-ujawniamy-skad-plyna-darowizny-dla-polin-placowka-pokazywala-kampanie-zrownujaca-antysemityzm-wladzy-z-1968-r-z-tym-wystepujacym-dzis