Platforma ma w sobie gen podległości, czapkowania, zwłaszcza Niemcom. Przypomnę hołd berliński, który złożył Niemcom ich minister Radosław Sikorski wzywając Berlin, aby wziął odpowiedzialność za całą Europę. Z historii wiemy jak to się kończyło, więc lepiej, aby Niemcy nie brali odpowiedzialności za Europę
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Janusz Szewczak, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
wPolityce.pl: Pan Rafał Trzaskowski stwierdził, że Centralny Port Komunikacyjny nie jest potrzebny, bo niedługo podobne lotnisko będzie w Berlinie. Kilka dni później niemieckie media mówiły w tym samym tonie, pytając o sens polskiej inwestycji. Korelacja przynajmniej dosyć niefortunna. Niemniej, czy Pana zdaniem ta inwestycja jest faktycznie potrzebna?
Janusz Szewczak: Może pan Rafał Trzaskowski i Platforma Obywatelska będą mieli lotnisko w Berlinie, ale Polacy będą mieli lotnisko w centralnej Polsce, k. Baranowa. Bronienie niemieckiego interesu przez pana Trzaskowskiego i Platformę Obywatelską jest czymś nieprawdopodobnym. Trudno się jednak dziwić, jeżeli prześledzimy początku tego ugrupowania, to u jego zarania mieliśmy do czynienia z pomocą niemieckich towarzyszy partyjnych. Pan Piskorski sporo o tym mówił. Przez osiem lat swoich rządów, Platforma z PSL, wykonywali każde polecenie kanclerz Merkel bez mrugnięcia okiem.
Z drugiej strony są głosy, że lepiej rozbudować lotnisko w Warszawie albo Modlinie i będzie to mniej kosztować.
Niemcy mają kilka dużych lotnisk i nie ma nic złego w tym, że rząd premiera Morawieckiego chce zrealizować dużą inwestycję. Przypomnę tym, którzy słabiej znają historię, że kiedy Eugeniusz Kwiatkowski przymierzał się do budowy portu w Gdyni, to też mu to odradzano, bo były porty w Wolnym Mieście Gdańsk. Platforma ma w sobie gen podległości, czapkowania, zwłaszcza Niemcom. Przypomnę hołd berliński, który złożył Niemcom ich minister Radosław Sikorski wzywając Berlin, aby wziął odpowiedzialność za całą Europę. Z historii wiemy jak to się kończyło, więc lepiej, aby Niemcy nie brali odpowiedzialności za Europę.
Taka inwestycja, to olbrzymie ryzyko. Budowa ma trwać wiele lat. Nie wiadomo, kto to lotnisko będzie otwierał. Nie obawia się Pan, że skończy się na wylanych fundamentach?
To jest oczywiste, to jest długa perspektywa i jak w każdej inwestycji jest ryzyko. Czy wiemy jednak co będzie za kilkanaście lat? Nie, ale to nie znaczy, że nie mamy podejmować odważnych decyzji.
Mówimy też o ogromnych pieniądzach, a Unia Europejska dołoży się do tej inwestycji tylko w nielicznym procencie.
Unia Europejska nie dołoży, bo nie chce mieć konkurencji dla swoich biznesów. Dlaczego Unia blokuje nam pracowników delegowanych? Dlaczego nie ma polskich piekarni w Niemczech? Niemcy po prostu mają swoje piekarnie i bronią swojego rynku.
Wczoraj minister Adamczyk poinformował, że udało się spod dyrektywy o pracownikach delegowanych wyłączyć międzynarodowy tranzyt.
Rzeczywiście jest to nadzieja dla naszych firm, które są potęga w tym sektorze. A czemu jesteśmy potęgą? Bo jesteśmy tani. W ogóle jako pracownicy jesteśmy tani, ale to się kończy, bo ludzie chcą lepiej zarabiać i będą to egzekwować.
Tymczasem brakuje rąk do pracy, a żeby rząd, aby zapełnić tę lukę chce ściągać pracowników z Azji. To dobre rozwiązanie?
Wprowadzono szereg ułatwień dla osób, które chcą pracować w Polsce. Pamiętajmy jednak, że mamy 2,5 miliona Polaków na Zachodzie, którzy wyjechali zarabiać.
Pytanie, czemu nie ściąga się Polaków do Polski, a pracowników z Azji?
Jest kilka milionów Polaków za granicą i wielu z nich z chęcią by wróciło, ale żeby do tego doszło, to trzeba stworzyć im warunki. Musi być przyzwoita płaca, która będzie porównywalna z tą w Niemczech.
Wydaje się, że w tej kwestii jest coraz lepiej. Już w tym roku, Polacy będą zarabiać więcej niż Portugalczycy czy Grecy.
Tak, ale tam jest bieda. Portugalia i Grecy weszły do strefy euro i zaczęły się ich problemy. Pomysły kanclerz Merkel na ratowanie Grecji, tylko pogarszają życie Greków. Myślę, że jeżeli płace w Polsce będą realnie większe, a także będzie dostęp do tanich mieszkań, to wielu Polaków zdecyduje się na powrót do kraju.
Z kolei we Włoszech do władzy doszedł eurosceptyczny rząd. Co to może oznaczać dla Unii Europejskiej?
To konsekwencja błędów jakie popełniła kanclerz Merkel i unijne instytucje. Mam nadzieję, że przyszłoroczne wybory do parlamentu europejskiego spowodują, że nie będzie w nim takich postaci jak pan Timmermans, bo ich idea nowego liberalnego porządku świata upadła.
Tylko czy zmiana jaka zachodzi we Włoszech nie przyczyni się do jeszcze większych podziałów w Unii Europejskiej?
Z pewnością do europarlamentu dostanie się wiele eurosceptycznych grup.
Najbardziej ucieszy, to Kreml.
Myślę, że na Kremlu i tak się cieszą, kiedy widzą jak Berlin i Bruksela traktują sprawę Nord Stream 2.
Rozmawiał Kamil Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/397535-nasz-wywiad-szewczak-moze-rafal-trzaskowski-i-po-beda-mieli-lotnisko-w-berlinie-ale-polacy-beda-mieli-lotnisko-w-centralnej-polsce