Dlaczego w szerokorozumianej formacji PiS nie znalazła się jak dotąd siła, skłaniająca do takiego uzewnętrznienia braku poparcia dla Gowinowego projektu ustawy o szkolnictwie wyższym, który zmusiłby CODP (Centralny Ośrodek Dyspozycji Politycznej) do zaprzestania forsowania tego projektu? Projektu, przecież w oczywisty sposób sprzecznego z polityczną („jesteśmy za Polską nie ograniczaną do metropolii”) i ideologiczną („jesteśmy za równością szans, niezależnie od tego, kto gdzie się urodził”) podstawą formacji?
Sądzę, że wiem, dlaczego.
Otóż oprócz tych obu, wyżej wymienionych, kamieni węgielnych spojrzenia na świat formacji rządzącej, istnieją jeszcze inne. A wśród nich pewien, istotny choć niezwykle teoretyczny, wyniesiony jeszcze z przełomu lat 80 i 90, brzmiący tak: „ma być jak na Zachodzie”. I im bardziej PiS w pewnych sferach (walka z unijną ingerencją w polskie sprawy wewnętrzne i obrona obyczajowej tożsamości) udaje się osiągnąć sukcesy, tym bardziej narasta w nim podskórna frustracja, związana z wywodzącym się z tychże lat pytaniem: „jak to jest, przecież generalnie mieliśmy być awangardą Zachodu przeciw Wschodowi…?”.
Zostawmy na boku element „przeciw Wschodowi”. Rzecz w tym, że wicepremierowi Gowinowi udało się skutecznie zasugerować formację, że jego reforma jest „zachodnia”. I że w związku z tym może być skuteczną ripostą wobec tych, którzy twierdzą, że PiS „prowadzi Polskę na Wschód”.
Albo tych, którzy twierdzą, że PiS „tak naprawdę w ogóle nic nie robi”. A w ciągu ostatnich kilku miesięcy, kiedy rewolucyjny zapał przygasł, liczba takich wzrosła. Co polityków PiS rzecz jasna frustruje.
I – oprócz innych przyczyn – skłania do milczącej zgody na reformę Gowina.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/397400-reforma-gowina-gdzie-przyczyna-milczenia-politykow-formacji-rzadzacej