Wszyscy uczestniczy polskiego życia publicznego - od lewa do prawa - zgadzają się w tym, że pierwsze propozycje Komisji Europejskiej w sprawie kolejnego unijnego budżetu nie są, delikatnie mówiąc, przesadnie korzystne dla Polski. Mówią o tym wprost przedstawiciele rządu i polskiej dyplomacji, w podobne tony uderza również opozycja. Co do diagnozy mamy zgodę.
Negocjacje w sprawie budżetu, budowanie odpowiednich koalicji i szukanie sojuszników na tej ścieżce to trudne i duże wyzwanie. Rzecz jasna największa odpowiedzialność spada tutaj na ekipę rządzącą (z Jackiem Czaputowiczem i Konradem Szymańskim na czele), ale forum międzynarodowe jest na tyle specyficzne, a negocjacje ws. budżetu tak wielopoziomowe, że trzeba również zwrócić uwagę na postawę polityków opozycji, głównie spod znaku Platformy Obywatelskiej.
Strona rządowa ruszyła do pracy niemal od razu. W dniu kiedy Komisja Europejska przedstawiła swój projekt cięć w unijnym budżecie, polski minister (Konrad Szymański) szukał możliwości renegocjacji w Portugalii. Prób budowania koalicji - czasem nie do końca oczywistych jest i będzie więcej. Wkrótce wrócimy do tematu, opisując szerzej wysiłki polskiej dyplomacji.
Ale forum międzynarodowe, jak już się rzekło, jest bardzo specyficzne. Negocjacje nad unijnym budżetem to nie tylko oficjalne rozmowy ministrów, ale mnóstwo nieformalnych spotkań, kuluarowych rozmów i wielu kolacji, niekoniecznie oficjalnych i z przepychem.
I tutaj otwiera się okienko dla polityków Platformy Obywatelskiej - partii, której przedstawiciele mają, nie ma co kryć, lepsze, szersze i bardziej konkretne kontakty i znajomości wśród gremiów decyzyjnych niż działacze PiS. Przyznawali to zresztą wczoraj i Grzegorz Schetyna, i Rafał Trzaskowski, których dopytywałem - z ramienia telewizji wPolsce.pl - o to, jak politycy PO (zwłaszcza Janusz Lewandowski, Jerzy Buzek, Jan Olbrycht, Elżbieta Bieńkowska, Donald Tusk etc.) zamierzają zaangażować się w pracę dla Polski. Tak, brzmi to trochę patetycznie, ale ewentualny sukces czy porażka przy negocjacjach budżetowych nie spadną wyłącznie na rząd.
Lider Platformy Obywatelskiej zapewniał, że politycy PO są w gotowości do takiej współpracy z Prawem i Sprawiedliwością:
Jesteśmy do dyspozycji. Wcześniej Jan Olbrycht i Janusz Lewandowski deklarowali otwarcie, szukali kontaktu z ministrem Szymańskim, próbując koordynować na wstępnym etapie budowanie polskiego spojrzenia na budżet. Dziś jesteśmy przy propozycjach, które trzeba poprawiać - potrzebne jest zaangażowanie, wierzę, że przyjdzie reflelksja i dojdzie do współpracy
— powiedział nam Schetyna.
A Rafał Trzaskowski dodawał:
Trzymamy kciuki za rząd i mamy nadzieję, że te cięcia nie będą tak duże, jak w propozycji KE. (…) Na końcu pełna odpowiedzialność za budżet będzie po stronie Prawa i Sprawiedliwości.
To jednak nie działa tak, jak chcą tego politycy PO: każdy pozytyw negocjacji miałby trafić na ich konto, a każda porażka - na konto PiS. I tak o ile negocjacje nad kształtem unijnej perspektywy budżetowej będą pewnym testem na skuteczność Prawa i Sprawiedliwości, tak będą też sprawdzianem nad dobrą wolą polityków PO. Rację ma Jacek Karnowski, który wskazuje, że albo politycy PO liczą się w EPP i są w stanie przeforsować przynajmniej część dobrych dla Polski rozwiązań, albo jest im wszystko jedno, byle PiS miało trudniej.
To naiwne i nieco pompatyczne, ale polską racją stanu jest dziś - a pewnie nie tylko dziś - współpraca PO i PiS ws. unijnego budżetu. Czy to realny scenariusz? Czy jedna i druga strona jest w stanie wznieść się ponad partykularne interesy i współdziałać przynajmniej w jakimś podstawowych, elementarnych zagadnieniach?
Na marginesie - na poniedziałkowej konferencji wraz z politykami Platformy pojawił się Joseph Daul, przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej. Na konferencji prasowej byłem jedynym dziennikarzem, który wykorzystał okazję i zapytał tego ważnego francuskiego polityka o polskie interesy, a konkretnie - postawę UE wobec projektu Nord Stream II. Efekty poniżej.
WIDEO WPOLSCE.PL:
Cała konferencja:
Politycy Platformy Obywatelskiej - a zwłaszcza europosłowie - powinni częściej, głośniej i skuteczniej zgłaszać polskie postulaty i interesy na forum EPP, PE czy Komisji Europejskiej. Czy takie okazje są wykorzystywane w stu procentach? Śmiem twierdzić, że nie do końca… A przecież nie wszędzie rządzący spod znaku PiS są w stanie przebić się tak mocno, bo należą do innej rodziny politycznej, mają przyklejone inne łatki - na ile sprawiedliwe to inna rzecz. To swoją drogą dobra okazja, by przemyśleć po raz kolejny, czy PiS wzorem Fidesz nie powinno zgłosić akcesu do EPP.
Wnioski? Nie do końca optymistyczne, bo o taką współpracę ponad podziałami będzie niesłychanie trudno - animozje są ogromne, emocje również. Ale czy, znów zastanawiając się nieco naiwnie, nie byłoby miło, że niektóre kwestie są wyjęte z codziennej naparzanki politycznej? Czy naprawdę wyborcy PO i PiS mieliby za złe swoim ulubieńcom, że ci na chwilę powspółpracowali dla interesów wszystkich Polaków, wynegocjowali co trzeba, nawet wzajemnie sobie podziękowali, a później wrócili do ulubionej walki i oskarżeń o zdradę? Czy naprawdę za dużo wymagam od naszych politycznych elit?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/397252-to-naiwne-ale-polska-racja-stanu-jest-wspolpraca-po-i-pis-ws-unijnego-budzetu-czy-to-realny-scenariusz-wideo-wpolscepl