Platforma Obywatelska zaprosiła do Warszawy Europejską Partię Ludową - dawniej europejski sojusz partii chadeckich, dziś najczęściej postchadeckich.
Dominowała troska.
Jesteśmy tutaj po to, aby przyjrzeć się temu, co się dzieje, a to, co widzimy, to powolne oddalanie się Polski od ducha europejskiego. Jest to przedmiotem naszej dużej troski. Chcemy pomóc Polsce odzyskać to miejsce w Europie, które miała wcześniej
— mówił przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej Joseph Daul.
Wszystko to w kontekście batalii o unijny budżet. Kandydat PO na prezydenta stolicy Rafał Trzaskowski oskarża i deklaruje pomoc jednocześnie:
Rząd PiS zmarginalizował Polskę w negocjacjach budżetowych. Dlatego jako Platforma zaprosiliśmy liderów EPP, w tym jej przewodniczącego Josepha Daula do Warszawy, by przekonać naszych europejskich partnerów do lepszego budżetu UE niż ten, który zaproponowała Komisja Europejska.
Nad propozycją Komisji Europejskiej ubolewała dziś również europoseł PO Róża Thun:
Dokładnie takie wypowiedzi należy liczyć w setkach.
Sprawa jest naprawdę ciekawa. Bo przecież ludzie, którzy proponują cięcia - de facto dyskryminacyjne wobec Polski i innych państw regionu - należą do Europejskiej Partii Ludowej! Dotyczy to zarówno szefa KE Jean-Claude’a Junckera jak i komisarza ds. budżetu Günthera Oettingera.
Skoro Platforma tak chlubi się swoimi wpływami w EPP, skoro ściągnęła całą międzynarodówkę do Warszawy, to wyjścia są dwa:
— 1. Albo cięcia są faktycznie popierane prze Platformę;
— 2. Albo osamotniona, przedmiotowo traktowana Platforma faktycznie nic nie znaczy w EPP.
Trzeciego wyjścia nie ma. Reszta - w tym deklaracje o współpracy z rządem - to troska cynicznie fałszywa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/397236-albo-platforma-popiera-ciecia-w-budzecie-unii-albo-tak-naprawde-nic-w-europie-nie-znaczy-trzeciego-wyjscia-nie-ma