Kiedyś odeszli z Prawa i Sprawiedliwości w poszukiwaniu lepszego dla siebie miejsca na politycznej polanie zdarzeń. Jeśli dziś patrzeć na obraz wywiedziony z ich dalszych dokonań, to widzi się bohomaz nakreślony ręką człowieka dotkniętego brakiem reakcji na kolory, kształty, a nawet mylącego światło dzienne z chwilowym zabłyśnięciem zapałki. Wśród tych, którym znudziło się przywództwo Jarosława Kaczyńskiego, najbardziej mi żal Ludwika Dorna. Nawet nie z powodu bezmiernie miałkich myśli, które nam teraz, co jakiś czas przekazuje. Mój frasunek ma źródło w klęsce Dorna, kiedy to chciał swój niewątpliwy polityczny talent umieścić na służbie u Komorowskiego, a ten rzucił go natychmiast w kosz z odpadkami. Czy można szukać jeszcze większego politycznego poniżenia, niż być odrzuconym nawet przez Komorowskiego? Człowiek, który przypominając termin „wykształciuchy”, z urokiem prawdziwego inteligenta, pogrążył pewną redakcję, uważającą się za wyrocznię właśnie dla inteligencji. Dorn obnażył nieuctwo zacietrzewionych tamtejszych publicystów, gdyż oni nie wpadli na to, że to tylko cytat z Sołżenicyna, przetłumaczonego przez Zimanda. Pamiętacie ileż to było dąsów i obrazy za tych wykształciuchów? Wtedy Dorn błyszczał, a dziś?
A Kamiński? Michał, nie mylić z innymi. Bagno pochłonęło go z łatwością, gdyż nienawiść, jeśli jest jedynym powodem aktywności, zawsze wiedzie ku klęsce. Przykleił się do Ewy Kopacz i – na nasze szczęście – został zaakceptowany. Kilka lat temu wypisywał różne brednie o prędkiej i niechybnej śmierci PiS, ale wyszło, jak to zwykle u inteligentnych inaczej. Wcześniej był jeszcze Paweł Zalewski. Przeszedł do PO, ale w 2014 roku już odpadł w wyborach do Strasburga. Błąka się teraz po peryferiach myśli Schetyny i pomimo coraz mocniejszych ataków na PiS wciąż siedzi na tej samej ławie. Nie będę przypominał jej nazwy, bo Zalewskiego też mi żal. Gdzieś w innym kącie przebywa Antoni Mężydło. Coraz ciszej i coraz smutniej. Rzadko o sobie przypomina. Dobre i to. Czasem u tych polityków widać jakiś zabłąkany cień uśmiechu, ale agresja jest najczęstszym przejawem ich istnienia. Szkoda. Najpewniej jednak nie może być inaczej, bo przechodząc do PO, czy innej opozycji, rządzi nimi nienawiść. W najczystszej postaci. W innym przypadku próbowaliby w swym nowym środowisku zainicjować coś pozytywnego, na przykład ciężką pracę, przynależną każdej przyzwoitej partii opozycyjnej. Tak, by przed następnymi wyborami zaprezentować jakiś ważny program dla Polski. Tej maniery nikt jednak z PiS przenieść do rzeczywistości nie zamierza. Tusk zaszczepił w nich wszystkich tylko nienawiść do partii Kaczyńskiego, a ta z bagna nie wyciągnie. I pewna inteligencja Tuska nic tu nie pomoże, gdyż nie ma nic gorszego niż inteligentny łajdak. Durny łajdak jest zawsze mniej groźny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/397171-uciekinierzy-z-pis-tona-jeden-po-drugim-bagno-chlonie-takich-bezszelestnie