Do kompletu w tej sprawie brakowało jeszcze zabrania głosu przez naszą skrzywdzoną myszkę. I wreszcie jest – „Fakt” publikuje wywiad z Izabelą Pek. Co z niego wynika? Ano nic nowego. Ot, kolejny odcinek serialu „prowadzonego” przez brukowiec. Scenarzyście tej opowieści, redaktorowi z tabloidu puszczają nerwy i odkrywa się on bardziej niż sama pani Iza.
O sprawie relacji Izabeli Pek z posłem PiS Stanisławem Piętą napisałem w nowym wydaniu tygodnika „Sieci”.
Historia posła Pięty to dopiero przygrywka do tego, co może nas czekać w niedalekiej przyszłości
Od razu zastrzegam – należy przeczytać cały artykuł, a nie tylko kilka haseł na okładce czy powyższe omówienie. Dopiero wtedy będzie można stwierdzić, czy faktycznie „bronimy” Pięty, jak się niektórym wydaje, czy też – jak jest w rzeczywistości – demaskujemy panią, która kreowana jest w tej historii na ofiarę, a w istocie jest postacią wyrachowaną, choć jednocześnie sprawiającą wrażenie niestabilnej. Czyli robimy coś, co nie przyszło do głowy Mikołajowi Wójcikowi, szefowi działu politycznego „Faktu” (!).
Wójcik zresztą sam to przyznaje:
Już samo to przyznanie sprawia, że nie należy do serii publikacji „Faktu” podchodzić zbyt poważnie, bo niewiele ma to wspólnego z dziennikarską pracą. Ale dowodów na to jest więcej. Jak rozumieć np. taki tweet red. Wójcika?
Co znaczy „robiłem tę sprawę od A do Z”? To przyznanie się do odgrywania pierwszych skrzypiec w operacji „zły Pięta skrzywdził niewinną Izabelę”. Jak dziennikarz może „robić” taką sprawę? I kolejna rzecz – dlaczegóż niby miałbym słać jakiekolwiek pytania do Wójcika czy jego redakcji? Co to niby mają być za standardy? Być może w niemieckiej prasie takowe obowiązują. Ja ich nie znam.
Wójcik stawia się już nawet nie w roli adwokata pani Pek czy jej powiernika. On się kreuje na kogoś w rodzaju uczestnika tej historii, jej bohatera, znającego wszystkie kulisy, niemalże obecnego przy wszystkich spotkaniach Pięty z Pek. To jego mamy pytać o szczegóły ich relacji? Niezły absurd, ale najwyraźniej tego żąda od świata red. Wójcik. Zresztą nie raz:
Pan z brukowca zarzucający innemu dziennikarzowi zawodowe „skurwysyństwo”? Już mamy kabaret, którym aż przykro się zajmować…
Wszystkie te słowa Wójcik pisał wczoraj, gdy nie mógł jeszcze znać publikacji „Sieci”. Zresztą sam przyznaje, że znajomość tekstu nie jest mu do niczego potrzebna. Bez niej też może rzucać wyzwiskami na prawo i lewo. I raz jeszcze wskazuje, że tylko pani Iza oraz on – redaktor Wójcik – mają tajemną wiedzę, „co i kto tutaj planował”. Czy uzasadniony jest więc wniosek, że planowali wspólnie?
Na pewno łączy ich jakaś szczegółowa umowa. Nie ma większej wątpliwości, że swoją opowieść Pek „sprzedała” (używam cudzysłowu, by podkreślić potoczność określenia – Wójcik zarzeka się bowiem, że „Fakt” pani Pek nie zapłacił) jednemu tabloidowi na zupełną wyłączność. Z nikim innym nie rozmawia i to ta redakcja – z Wójcikiem na cele – decyduje, jak sprawę opisywać, jak stopniować napięcie, jak budować narrację. Teraz dzieje się to już na warunkach „Faktu”, a nie pani Izabeli. Do tego stopnia, że nasza bohaterka wysyła red. Wójcikowi pytania, które dostaje od innych redakcji. Jeśli miałbym używać nomenklatury Wójcikowej, użyłbym tu słowa na „s”.
Wójcik bez żenady ogłasza, że Pyza „na pytania wysłane bohaterce nie dostał odpowiedzi”. To prawda. Ale dlaczego pytania otrzymał on? Znów zapytam: to są „standardy”?
I kolejny tweet Wójcika, dowodzący, że zna treść mojej korespondencji do Pek:
Gdyby nie ten wpis, nikt by się nie zastanawiał, o co chodzi ze zdrowiem pani Izy. Ale red. Wójcik nie wytrzymał. Analogia do spraw zdrowotnych Jarosława Kaczyńskiego jest obłudna. Bo ani nie napisałem nic o zdrowiu pani Izabeli, ani nie zamierzałem tego robić. Ale Wójcik odsłonił swą bohaterkę, którą miał chronić, więc muszę teraz się wytłumaczyć. Bardzo proszę. Słynne „pytanie nr 8” brzmiało:
Czy miała Pani problemy neurologiczne, czy była w związku z tym leczona?
Dlaczego ta kwestia mnie zainteresowała? Bo poruszyła ją sama pani Pek, zupełnie publicznie na swoim profilu zawodowym, gdzie funkcjonuje jako „Czarna Pantera”:
To publiczna wiadomość, osoby publicznej (bo taką jest występująca pod własnym nazwiskiem erotyczna fotomodelka), z wciąż istniejącego profilu społecznościowego. Nie chciałem tej kwestii poruszać, ale skoro red. Wójcik tego zapragnął, niech tłumaczy panią Izę z jej schorzeń i ich ew. wpływu na życiowe decyzje.
To tyle tytułem ad vocem na mój temat pana z „Faktu”.
Co zaś do sedna tej obyczajowej sprawy: Stanisław Pięta jest w polityce jeśli nie spalony, to przynajmniej na odległym marginesie, a na pewno na jakiś czas. Nie wyobrażam sobie, by nie zawieszono mu certyfikatu dostępu do informacji niejawnych, a więc by mógł dalej zasiadać w komisji śledczej i speckomisji. Gdyby to nie miało miejsca, podważyłoby to wiele z zarzutów, jakie śledczy stawiają ws. Amber Gold państwu dowodzonemu przez Donalda Tuska ze służbami kierowanymi przez Krzysztofa Bondaryka.
Wciąż jednak upieram się, że wszystko wskazuje, iż mamy do czynienia z precyzyjnie zaplanowaną operacją – w najlepszym wypadku przez samą Izabelę Pek. Nie wiem na co obliczoną – czy na zemstę, czy na sławę, czy na przygotowanie do wydania książki (zapowiadała ją kilkakrotnie). Znając jej wcześniejsze publiczne deklaracje (o uprawianiu reportaży wcieleniowych ze świata modelingu), możliwe, że cała jej przygoda z polityką okaże się jakimś spektaklem. Jedno jest pewne – Izabela Pek nie jest osobą, na którą się kreuje i na którą kreuje ją „Fakt”. A już samo to każe zdjąć jej status ofiary i przynajmniej w pewnym sensie nadać go Pięcie. Niezależnie – podkreślę to raz jeszcze – od ewidentnych grzechów posła (poczynionych w pełni świadomie, z własnej woli) i dowodów na jego hipokryzję w obszarze tak mocno propagowanych wartości.
Z tego będą go już jednak rozliczać najbliżsi oraz wyborcy. A my nie dajmy się nabierać na brukowe opowiastki amatorki nagiego sterczenia w oknie przed obcymi mężczyznami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/397134-dziennikarz-faktu-odkrywa-sie-bardziej-niz-izabela-p-nie-dajmy-sie-nabierac-na-ich-opowiastki