Mieszanka megalomanii, manipulacji i cwaniactwa! Izabela Pek we łzawym wywiadzie udzielonym „Faktowi” znów kreuje się na bezbronną i naiwną ofiarę żądzy Stanisława Pięty, który miał jej obiecywać złote góry, by na koniec wykorzystać i porzucić. W tej opowiastce, rodem z taniego romansu, niewiele trzyma się kupy, ale serial o zdradzonej kochance trwa w najlepsze. Z wywiadu wyłania się jednak zupełnie inna postać „kusicielki” posła Pięty. To wyrachowana osoba, dla której kariera i chęć wkręcenia się w środowisko konserwatywne stanowiły rzeczywisty cel jej działań.
Z wywiadu dowiadujemy się więc, że Izabela Pek, to osoba głęboko ideowa, dla której dobro Prawa i Sprawiedliwości oraz „dobrej zmiany” stanowiły dobro najważniejsze. Kuriozalna wizja, lubiącej roznegliżowane sesje fotomodelki, jest przyjmowana przez „Fakt” bez jakiejkolwiek refleksji.
Byłam z PiS od początku. Prezesowi PiS poświęciłam najwięcej miejsca w pracy magisterskiej, którą obroniłam 18 czerwca 2010 r. na Uniwersytecie Gdańskim. Uważałam, że to Jarosław Kaczyński powinien kandydować. Ale jak poznałam Andrzeja Dudę, zmieniłam zdanie – pewnie, jak wielu, którzy się z nim zetknęli w kampanii. Gdy poseł Marcin Horała, którego dobrze znam, zaproponował wyjazd kampanijnym autobusem, nie wahałam się. Wtedy Duda mnie oczarował. Patrzyłam, jak porywa tłumy. Nigdy tej fascynacji nie ukrywałam. Ale nikt mnie nie nasłał ani na niego, ani na Piętę, ani na PiS.
– mówi Izabela Pek w rozmowie z Faktem, w trakcie której ewidentnie próbuje przykryć swoje kombinacje za autorytetem lidera PiS.
W rzadkich chwilach szczerości, Pek, podkreśla jednak w rozmowie z „Faktem”, że najbardziej to zależało jej na dobrej posadzie w państwowej instytucji, najlepiej na szczytach władzy.
Historia, którą opisaliście jest prawdziwa. Wypatrzył mnie, zadzwonił, dużo o mnie wiedział. Zaproponował współpracę. Mówił, że skoro znam środowisko Trójmiasta to mogę się dowiedzieć czegoś w sprawie Amber Gold. Poczułam, że to może być dla mnie szansa na pracę dla „dobrej zmiany”. Po co mam pracować w mamy firmie, jak mogę dla Sejmu czy rządu, co i tak robiłam w internecie za darmo? I Pięta mi to obiecał „jak się wykażę”.(…), Chciałam być urzędniczką. Zarabiać ze 3500 zł i móc wyjechać z Gdyni do Warszawy. Takie miałam przyziemne marzenia. I tak najważniejsze było mieć dzieci. Pięta wysłał mnie nawet do ginekologa, żebym sprawdziła czy jestem na to fizycznie gotowa!
– relacjonuje Izabela Pek.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Żeby było jasne: Pięty nie bronimy. Ale sprawa jest dziwna. Oto jak ta pani chciała się wkręcić i do naszej redakcji
Bohaterka seksafery sprytnie tłumaczy też swoje powody dla zemsty na pośle PiS.
I wpadłaś na pomysł zemsty?
– pyta Mikołaj Wójcik, autor wywiadu.
Miałam ochotę go rozszarpać tak, jak on poszarpał moje marzenia i rozbudzone przez siebie pragnienia! Jednak nie zrobiłabym tego, gdyby mnie nie sprowokował wypowiedziami publicznymi o „swoim domu” i wartościach rodzinnych. Wciskał mi przez miesiące, że choć jesteśmy od siebie z dala, to jestem jedyna, że sypia w samochodzie, w biurze. Nie mogłam dłużej znieść tej podłości. On był w moim domu. Przedstawiłam go mojej mamie, a on roztaczał i przed nią wizje naszej wspólnej przyszłości. Zapewniał ją, że się mną zaopiekuje, że ma się o nic nie martwić.
– odpowiada Izabela Pek.
Potem następuje seria łzawych fragmentów, które mają sprawić, że przeciętny czytelnik poczuje do Izabeli Pek litość i zdenerwuje się na dwulicowość prawicowego polityka. Pek atakuje też inne media, podkreślając, iż czuje się „dziennikarką”. Tworzy też wokół siebie atmosferę, która wskazuje na jej „krystaliczną uczciwość”, a nawet swoistą naiwność, które zderzają się z rzekomym hejtem. Wszystko na próżno. Pani Izabela doskonale wie co robi i co mówi, zaś poseł Stanisław Pięta, którego nie sposób bronić przy okazji tej sprawy, powinien zastanowić się nad swoją przyszłością w polityce. Miejmy nadzieję, że kierownictwo PiS także się nad tym zastanawia.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/397102-pek-zgrywa-swieta-i-probuje-wplatac-w-seks-afere-jaroslawa-kaczynskiego-bylam-z-pis-od-poczatku-prezesowi-poswiecilam-najwiecej-miejsca-w-pracy-magisterskiej