„Kościół zdradził III Rzeczpospolitą” - do takiego wniosku doszedł na łamach „Gazety Wyborczej Paweł Wroński, stwierdzając, że biskupi w większości wsparli siły polityczne, które zmierzają do destrukcji państwa utworzonego po 1989 roku. Nie przeszkadza to redakcji z Czerskiej w powoływaniu się na słowa św. Jana Pawła II, przy jednoczesnym ataku na Radio Maryja.
Wroński powołuje się na słowa m.in. abp. Marka Jędraszewskiego, bp. Wacława Depo, czy bp. Stanisława Stefanka. To właśnie po tych kilku słowach wyrwanych z kontekstu, wywnioskował, że wspierają oni partię rządzącą i stanęli po stronie ugrupowania zakładającego zniszczenie państwa.
Rozumiem, że wszyscy kościelni hierarchowie powinni być tak apolityczni, jak biskup Tadeusz Pieronek, który na każdym kroku okazuje swoje wsparcie dla Platformy Obywatelskiej i nie ma oporów przed tym, żeby krytykować rząd i mówić o łamaniu demokracji.
Autor powołał się na słowa Jana Pawła II, który w Sejmie w 1999 roku mówił, że dziękuje Panu za obecny kształt polskich przemian i za świadectwo duchowej niezłomności. Wroński zestawił je ze słowami prezydenta Dudy, który powiedział, że obecna UE nie jest tą, do której chciał nas wprowadzić Jan Paweł II. Dziwił się, skąd prezydent to wie.
Tu sprawa jest chyba oczywista. Unia Europejska z początków jej istnienia, jest zdecydowanie inną unią, nią teraz, tak samo, jak inną unią była ta, do której Polska wchodziła w 2004 roku. Ale to mały szczegół, który dla dziennikarza „Wyborczej” musiał być tak nieistotny, że nie zawracał sobie tym głowy.
Wroński stwierdził, że swoistym tryumfem Kościoła jest to, że politycy - tu wymienia między innymi Antoniego Macierewicza i Jarosława Kaczyńskiego - „wyznają wierność nauce Kościoła”. Zestawił ich z byłym prezydentem Bronisławem Komorowskim. W jego ocenie jest to przestroga przed tym, jak może skończyć „głęboko wierzący katolik, który miałby krytyczne zdanie o Radiu Maryja i chciałby w niektórych sprawach prowadzić politykę zgodną z wolą większości społeczeństwa, a nie z wolą KEP”. Wroński stwierdził, że w kierunku Komorowskiego została wysunięta zawoalowana groźba ekskomuniki za to, że wyraził akceptację dla procedury in vitro. Porównał to do sprawy zbierania podpisów pod sprzeciwem dotyczącym sprzedaży Lasów Państwowych.
Akcję organizowały PiS i Radio Maryja. Księża tłumaczyli, że prezydent Komorowski chce sprzedać Lasy, by zaspokoić roszczenia żydowskie. Żadnemu z hierarchów nie przeszło przez gardło stwierdzenie, że to kłamstwo
— napisał Wroński.
Rzeczywistość jednak wyglądała zdecydowanie inaczej. Rząd PO kilkakrotnie składał obietnice wypłacenia odszkodowań Żydom za zagrabione przez Niemców i Sowietów mienie. W 2008 roku, a następnie w 2010 Donald Tusk zaskarbił sobie sympatię tych środowisk, które ogłosiły, że w sprawie restytucji mienia „nastąpił przełom”. Bronisław Komorowski i Donald Tusk zamierzali sprzedać lasy i nieruchomości należące do skarbu państwa, by zdobyć środki na wypłatę odszkodowań za mienie odebrane Żydom przez Niemców i Sowietów. Komorowski złożył taką obietnicę w styczniu 2009 roku.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Już w 2009 Platforma planowała skok na Lasy. Komorowski chciał je spieniężyć, by wypłacić odszkodowania za mienie pożydowskie
Wroński zaatakował również ks. abp. Stanisława Wielgusa, którego postawił jako symbol momentu, w którym Kościół miał zobaczyć, że lustracja jest potrzebna również wśród księży.
Tu również Wroński wykazał się ignorancją. Zapewne nie zadał sobie trudu, by poszukać, poczytać. Warto przypomnieć tylko komunikat z 342. zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski, wydany 22 listopada 2007 r. Jak oświadczył ks. bp Stanisław Budzik, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski, po przestudiowaniu wyników prac Kościelnej Komisji Historycznej, która badała w IPN akta księży biskupów, Zespół ds. Oceny Etyczno-Prawnej nie znalazł dowodów rzekomej współpracy ks. abp. Wielgusa z SB.
Krytyce poddany został reż ks. prof. Dariusz Oko, którego dorobek naukowy został nazwany „szaloną galopadą”. Wroński stwierdził, że „tak zwaną ideologią gender” Kościół chce przykryć rzekomy brak dyskusji o relacji w rodzinie i szacunku do mniejszości.
Co więcej, jest też troska o przyszłość , bowiem zdaniem Wrońskiego do seminariów duchownych wstępuje kolejne pokolenie ludzi przesiąkniętych wizją narodowo-radykalną albo ogarniętych misją walki z islamem wedle hasła wypraw krzyżowych.
Czy szacunek i miłość do Ojczyzny - nawet wśród księży - musi od razu oznaczać, że jest się faszystą, rasistą i radykałem?
Wroński kpi też z duszpasterza kibiców, ks. Jarosława Wąsowicza, zarzucając mu, że „prowadzi kiboli na Jasną Górę”. Czy w wolnym i demokratyczny państwie nie ma na to miejsca? Czy ci ludzie nie mogą mieć swojego duszpasterza?
Na pytanie Wrońskiego o to, dokąd zmierza polski Kościół z odpowiedzią pospieszył Tomasz Lis. Napisał na Twitterze, że zmierza on do… „rosyjskiej cerkwi prawosławnej i dealu z władzą”.
Kasa za błogosławieństwo i wolną rękę. W ten sposób z kościoła rzymsko - katolickiego zamieni się w toruńsko - nowogrodzki
— stwierdził Lis.
W wykonaniu Tomasza Lisa to - można powiedzieć - norma. Laicka Polska jest zapewne marzeniem Wrońskiego i Lisa, ale czy tego właśnie chcemy? Czy w Polsce mają być burzone kościoły? Mają być przerabiane na centra handlowe tak jak we Francji? Co by pisała Czerska, gdyby w Polsce zaczęły nagle wyrastać meczety?
Niestety muszę zmartwić redaktora naczelnego „Newsweeka”, i Pawła Wrońskiego, bowiem historia Polski i Kościoła są ze sobą nierozerwalnie związane.
Wystarczy przypomnieć tylko, że w każdej trudnej sprawie w momencie istnienia Polski, najważniejsze osoby w państwie jechały na Jasną Górę, aby zawierzyć sprawy Matce Bożej.
Czy naprawdę pamięć jest tak zawodna?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/396939-kosciol-zdradzil-iii-rp-absurdalne-zarzuty-gazety-wyborczej-o-upolitycznienie-kosciola-chce-destrukcji-panstwa-ktore-wspieral-jan-pawel-ii