Potocki w "Salonie Dziennikarskim": PO wykorzystuje każdą sytuację przeciwko partii rządzącej, bez względu na konsekwencje

Opozycji szkodzi to, że jest tam krótka ścieżka emocjonalnego wzmożenia. Brakuje w czołówce osób, które potrafią mówić spokojnie. W trakcie puczu w Sejmie też zabrakło kogoś, kto powiedziałby, żeby powstrzymać Nitrasa ganiającego z komórką. Teraz zabrakło kogoś, kto powiedziałby, żeby spokojnie porozmawiać z Brejzą

— powiedział w „Salonie Dziennikarskim” Piotr Semka, odnosząc się do podpalenia przenośnej toalety przy kamienicy, w której mieszka poseł PO Krzysztof Brejza i podjętych przez niego działań.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Komedia! Specyficzny „eksperyment procesowy” Jana Rulewskiego. Senator próbował spalić…. toi toi

Podpalenie toi-toia to zamach na posła PO? Brejza: Nie przesądzam niczego. W moim kontekście dzieją się różne rzeczy

Toi toi, głowa konia i poseł Brejza. Totalny obciach totalnej opozycji. Naprawdę myślałem, że to fejk

Andrzej Potocki zwrócił uwagę, że PO wykorzystuje każdą sytuację - mniej lub bardziej podejrzaną - przeciwko partii rządzącej bez względu na konsekwencje.

To czasami okazuje się całkiem humorystyczne. Ale jeśli napina się atmosferę i tworzy sytuację grozy, to zamienia się to w farsę i pozostaje tylko śmiech. A w przypadku Brejzy, to nie po raz pierwszy. Jedyny wniosek jest taki, żeby nie wchodzić z niedopałkiem do toi toja

— stwierdził publicysta tygodnika „Sieci’”.

Piotr Skwieciński podkreślił, że takie sytuacje prowadzą do tego, że jeśli naprawdę działoby się coś złego, to reakcja społeczeństwa będzie opóźniona.

Opozycja bardzo wyraźnie przyjęła strategię prowokowania władzy do brutalności, w nadzieji na to, że coś pęknie. Oczekiwanie, że stanie się coś strasznego, co zerwie maskę z twarzy reżimu - to właśnie jest realizowane

— dodał Skwieciński.

W ocenie Elżbiety Królikowskiej-Avis hasło „afera wychodkowa” jest świetnym hasłem, które można wpisać w internetową wyszukiwarkę.

Opozycja jest w desperacji. Cieszę się, że w różnego rodzaju akcjach typu ulica, nasze służby działają wstrzemięźliwie. Ale byłabym przeciwko temu, żeby ta wstrzemięźliwość przesunęła się poza granice rozsądku. W Wielkiej Brytanii zdarza się, że są rozruby, a Scotland Yard strasznie boi się oskarżenia o faszyzm. Cieszę się, że polskie służby pozostały do tej pory na granicy zdrowego rozsądku

— podkreśliła Królikowska-Avis.

wkt