Z dwóch zdań artykułu 2 TUE można wywieść wszystko, o czym da się pomyśleć i obejmuje on wszystko, co kiedykolwiek istniało i będzie istnieć.
Grupa 29 byłych dyplomatycznych przedstawicieli Polski nazwała się Konferencją Ambasadorów RP i 7 maja 2018 r. obwieściła światu swoje istnienie. W ten sposób przypisują sobie jakiś instytucjonalny status, bo „konferencja” zwykle z tym się kojarzy. W dodatku nazwa sugeruje, że reprezentują oni Rzeczpospolitą Polskę. W deklaracji założycielskiej napisali:
„Powołujemy Konferencję Ambasadorów RP, zgromadzenie byłych przedstawicieli RP, którego celem jest analiza polityki zagranicznej, wskazywanie pojawiających się zagrożeń dla Polski i sporządzanie rekomendacji”.
Kończąc deklarację założycielską byli ambasadorowie tak się napompowali, że aż unieśli do stratosfery:
„Nie dajmy się wypchnąć z Unii Europejskiej, nie pozwólmy na osłabianie naszych więzi z NATO. Przez wiele lat służby dyplomatycznej pracowaliśmy na rzecz Polski niepodległej, zintegrowanej z Zachodem”. Mamy więc jasność, że ci byli dyplomaci wywalczyli Polsce niepodległość i zintegrowali ją z Zachodem, więc mają specjalne prawa. W ramach korzystania z tych specjalnych praw 1 czerwca 2018 r. ogłosili „Stanowisko Konferencji Ambasadorów RP”.
Byli ambasadorowie (choć nie tylko oni) uczynili się jedynie słusznymi, miarodajnymi i jedynie kompetentnymi interpretatorami najświętszego tekstu w dziejach świeckiej Europy. Ów kanoniczny, historyczny i epokowy tekst to artykuł 2 „Traktatu o Unii Europejskiej”. Głosi on, że „Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn”. Z tego dwuzdaniowego tekstu można wywieść wszystko, o czym da się pomyśleć i obejmuje on wszystko, co kiedykolwiek istniało bądź będzie istnieć. W swoim „stanowisku” z 1 czerwca 2018 r. 29 byłych ambasadorów dało jedynie słuszną i obowiązującą wykładnię dwóch słów najświętszego tekstu: „państwa prawnego”.
W wykładni 29 byłych ambasadorów nie mieszczą się żadne akty prawa przyjęte w Polsce po 16 listopada 2015 r. Nie mieszczą się, gdyż łamią „podstawy zasady państwa prawa”, wywołują „ksenofobię i antysemityzm, prowadzą do podważenia demokratycznej struktury państwa. Powodują również szkodliwe skutki dla statusu, wiarygodności i miejsca Polski w świecie, zwłaszcza dla stosunków z najważniejszymi partnerami. Naruszają jakość członkostwa w NATO i w Unii Europejskiej”. W efekcie „Polska traci wiarygodność i wpływ na ważne decyzje na arenie międzynarodowej”. A „koszty takiej polityki będą policzalne i bolesne: odczujemy je w propozycji podziału środków z budżetu UE na lata 2021-27”. 29 byłych ambasadorów działa zapewne na podstawie iluminacji bądź bezpośredniego obcowania z Prawnym Absolutem rezydującym gdzieś w brukselskiej Świątyni Najwyższego i Jedynie Słusznie Interpretowanego Prawa. Inna wykładnia nie jest możliwa, a nawet jeśliby była, nie ma żadnego znaczenia i pozostaje jej tylko status śmieci.
29 byłych ambasadorów w swoim „stanowisku” przyjmuje, że obowiązuje wyłącznie kanoniczna wykładnia „państwa prawnego” i ona się pokrywa z tym, co zostało im objawione przez Prawny Absolut (nie mylić ze szwedzką marką alkoholi, choć mogłoby się to narzucać). Co oznacza, że wtajemniczeni muszą mieć z tym Absolutem co najmniej sztywne łącze. Jeśli już wiadomo, co jest kanoniczne, z pokorą trzeba przyjąć, że wszelkie odstępstwa napotkają „mechanizmy zaradcze i zapobiegawcze”. To m.in. skargi do Trybunału Sprawiedliwości UE oraz procedura z art. 7 traktatu o Unii Europejskiej. Jak bezpretensjonalnie napisało 29 byłych ambasadorów, ta procedura nie służy karaniu, lecz „przywróceniu praworządności”, czyli przywracaniu jedności z Prawnym Absolutem. Nie ma sensu nawet dyskutować, czy Polska może mieć tu rację lub choćby cień racji. Nie ma jej i już. Działania Komisji Europejskiej są słuszne, gdyż są „konsekwencją naruszeń praworządności, a nie wyrazem międzynarodowego spisku”. Skądże znowu, jaki międzynarodowy spisek? To tylko troska o praworządność wynikająca ze wskazań Absolutu (nie mylić ze szwedzkimi trunkami). I zapewne tylko z braku czasu „konferencja” nie wspomina o artykule 4 „Traktatu o Unii Europejskiej”. A tam w punkcie 2 zapisano:
„Unia szanuje równość Państw Członkowskich wobec Traktatów, jak również ich tożsamość narodową, nierozerwalnie związaną z ich podstawowymi strukturami politycznymi i konstytucyjnymi, w tym w odniesieniu do samorządu regionalnego i lokalnego. Szanuje podstawowe funkcje państwa, zwłaszcza funkcje mające na celu zapewnienie jego integralności terytorialnej, utrzymanie porządku publicznego oraz ochronę bezpieczeństwa narodowego. W szczególności bezpieczeństwo narodowe pozostaje w zakresie wyłącznej odpowiedzialności każdego Państwa Członkowskiego”.
A może „konferencja” uznała po prostu, że artykuł 2 traktatu wystarcza za wszystkie inne, więc można je pominąć.
Ze wskazań Absolutu wynika prawo, a nawet obowiązek Komisji Europejskiej wniesienia skarg do Trybunału Sprawiedliwości UE „w związku z przyjętymi przez obecną władzę w Polsce ustawami o sądownictwie, w tym ustawą o Sądzie Najwyższym”. I z tymi skargami trzeba się spieszyć, gdyż „zmiany w Sądzie Najwyższym kończą proces politycznego zawłaszczania sądownictwa. Będą one równoznaczne z utratą niezawisłości systemu sprawiedliwości w Polsce. Wobec ubezwłasnowolnienia Trybunału Konstytucyjnego trudno jest je cofnąć na gruncie obecnego systemu w Polsce”. Prawdziwi polscy patrioci, czyli 29 byłych ambasadorów, nie mogą biernie się przyglądać, więc skoro nie urzęduje już w Warszawie ktoś taki jak Nikołaj Repnin, najwyższy strażnik polskiej demokracji i praworządności w latach 1763-1769, trzeba sobie poradzić inaczej. Czyli apelując do Komisji Europejskiej, by złożyła na Polskę skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE. A wszystko to dla „przywrócenia praworządności w Polsce”, co przecież było troską i pragnieniem najbardziej znanych wcześniejszych obrońców demokracji i praworządności.
Najbardziej znani obrońcy demokracji i praworządności w historii Rzeczpospolitej w akcie założycielskim swojej konfederacji (dziś byłaby to zapewne „konferencja”) napisali:
„Sejm dzisiejszy, (…) przywłaszczywszy sobie władzę prawodawczą na zawsze, a już przeszło przez lat półczwarta ciągle ją ze wzgardą praw uzurpując, połamał prawa kardynale, zmiótł wszystkie wolności [stanu] szlacheckiego, (…) królowi od przysięgi, na pacta conventa wykonanej, uwolnić się dozwolił, władzę królów rozszerzył, Rzeczpospolitą w monarchię zamienił, szlachtę bez posesji od równości i wolności odepchnął, wolę narodu, w instrukcjach wojewódzkich daną, za nic poczytał, karę, nieprzyjaciołom Ojczyzny wymierzoną, na tych, co by przeciw tym bezprawiom użalać się śmieli, rozciągnął, wojsko narodowe do przysięgi na bronienie ustanowionej niewoli przymusił”. W takiej sytuacji Rzeczpospolitej „nic innego nie zostaje, tylko uciec się z ufnością do Wielkiej Katarzyny, która narodowi sąsiedzkiemu, przyjaznemu i sprzymierzonemu, z taką sławą i sprawiedliwością panuje, zabezpieczając się tak na wspaniałości tej wielkiej monarchini, jako i na traktatach, które ją z Rzeczpospolitą wiążą. To są nasze zamiary, te abyśmy dokonać zdołali, dzielnej pomocy tej wielkiej monarchini wzywamy, która ozdobą i chlubą wieku naszego będąc, (…) szczęśliwość narodu cenić umie i im pomocną podaje rękę”.
Ambasadorowie zgromadzeni w „konferencji” powinni jeszcze popracować nad językiem swoich stanowisk, bowiem ci z „konfederacji” robili to jednak z dużo większym oddaniem i literackim rozmachem. I towarzyszyły im gorętsze oraz bardziej szczere uczucia. Ale może to dlatego, że wtedy była jedna „wielka monarchini” w swojej „wspaniałości”, a teraz jest tylko Komisja Europejska i Trybunał Sprawiedliwości UE. Ale jeszcze wszystko przed sygnatariuszami „stanowiska” i uczestnikami Konferencji Ambasadorów RP. Dla porządku podaję nazwiska tych wspaniałych ludzi, szczerych patriotów: Jan Barcz, Andrzej Jaroszyński, Jerzy Maria Nowak, Marcin Bosacki, Maciej Klimczak, Piotr Nowina-Konopka, Iwo Byczewski, Tomasz Knothe, Agnieszka Magdziak-Miszewska, Maria Krzysztof Byrski, Maciej Kozłowski, Piotr Ogrodziński, Mieczysław Cieniuch, Jerzy Kranz, Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, Tadeusz Diem, Henryk Lipszyc, Ryszard Schnepf, Paweł Dobrowolski, Bogumił Luft, Katarzyna Skórzyńska, Grzegorz Dziemidowicz, Piotr Łukasiewicz, Tadeusz Szumowski, Urszula Gacek, Jacek Najder, Maria Wodzyńska-Walicka, Marek Grela, Anna Niewiadomska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/396899-29-bylych-ambasadorow-walczy-o-praworzadna-polske-nie-ma-juz-katarzyny-ii-ale-sa-tsue-i-ke
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.