Nie będę zajmował się Izabelą Pęk - nie wiem dlaczego „Fakt” i inne media nie ujawniają jej nazwiska - bo ona sama dostarczyła o sobie wystarczająco informacji, ani intencjami polskojęzycznego „Faktu” made in Germany, który rozdmuchał aferę posła PiS do niebotycznych rozmiarów, ani nawet tym, czy rzeczona „Joanna“ została podstawiona przez jakieś „służby”. Interesuje mnie wyłącznie jedno: co Stanisław Pięta robi jeszcze w PiS?
Po „ujawnieniu” pikantnych detali „Faktowi” z korespondencji pani Pęk sprawa nie budzi żadnych wątpliwości; romans był, choć nie wiem, czy można to nazwać romansem. Niemiecki tabloid zapłakał nad losem dostarczycielki korespondencji, jakaż biedna, jakiż paskud ten Pięta – i to ten „jeden z najbardziej konserwatywnych posłów PiS”, tu cytat:
Uwiódł samotną, poszukującą miłości i pragnącą dziecka kobietę. Mamił wpływami w spółkach Skarbu Państwa. Obiecywał, że zostawi żonę. Wykorzystał także w pracy poselskiej, po czym bez słowa porzucił.
Nie chciało się „dziennikarzom” „Faktu” sprawdzić, kto zacz ta „uwiedziona”, a wystarczyłoby kilka kliknięć. Gdzie się podziała ta niemiecka Gründlichkeit (dokładność)? Rozbierane zdjęcia z ekspozycją warg sromowych włącznie (według tabloidu to „modelka”), jej ogłoszenia w internecie o poszukiwaniu faceta z wymiarem… 16,5 do 18 cm, czy „wokabularz”, w rodzaju: „a pier…ić mnie przez pół roku dawałaś radę”, itp., toż nawet pierwszoklasista potrafiłby ustalić z kim ma do czynienia. Ale dla „Faktu” to: „Samotna, poszukująca miłości, pragnąca dziecka”… kobieta. Nic, tylko współczuć. Owa kobieta polowała na polityków różnych maści, z którymi robiła sobie selfie, w jej tylko wiadomym celu, od wicepremiera Andrzeja Leppera, przez ministra Patryka Jakiego, po prezydenta Andrzeja Dudę, co też można zobaczyć w internecie. A nimi nie wyszło, upolowała jedynie posła z Bielska-Białej Stanisława Piętę.
Potrafiłbym zrozumieć, gdyby rzeczywiście najszczersza miłość spadła na posła Piętę i panią Pęk jak grom z jasnego nieba, fakt, poniewczasie, ale cóż, miłość, miłość nie wybiera… - c’est la vie, można by im jedynie życzyć szczęścia, skoro po latach się odnaleźli i żyć bez siebie nie mogą. Ale ten „romans” śmierdzi po niebo! Pani Izabela vel „Joanna” jest takim niewinnym, naiwnym dziewczęciem, jak „Masa” dobroczynnym kapłanem. Gorzej jeszcze z jej kochankiem, bo, że Pieta nim był nie ulega w świetle jego własnoręcznej korespondencji najmniejszej wątpliwości. Biedny, bo dał się podejść, złapać na haczyk…? Absurd! Nawet gdyby dał się podejść podstawionej czy też nie „modelce”, to znaczy, że na obdarzanego społecznym zaufaniem posła nadaje się jak wół do karety. Zdyskredytował siebie i własna partię. Jego przechwałki, kim to jest, jakie ma wpływy, że pracuje w Komisji Śledczej badającej sprawę Amber Gold itd., obietnice załatwienia pani Pęk pracy w jakiejś spółce skarbu państwa, rozwodu z żoną, w tym kościelnego, a po półrocznej - że tak powiem - konsumpcji ich związku wymawianie się „brakiem czasu”, wszystko to mówi o Pięcie tyle samo, ile korespondencja Pęk o niej.
Love story nie było. Jest skandal, nie ma natomiast konsekwencji. Tylko „Fakt”, a za nim inne media ciągną swoje „story” o „konserwatywnym pośle” z „zasadami”…
Uważam to za nieuzasadniony atak na mnie i rozważam podjęcie kroków prawnych
– skomentował „bohater” tego skandalu obyczajowego „Super Expressowi”, z sugestią w podtekście, że to niby jakaś polityczna prowokacja. Niby nocowała pani Pęk u niego w hotelu sejmowym, ale tylko dlatego, że spóźniała się na pociąg… Często się spóźniała… I oczywiście „do niczego nie doszło”… Głupszego tłumaczenia nie słyszałem. Nic dziwnego, że poseł Pięta tylko „rozważa” kroki prawne. Gdyby był człowiekiem honoru, od razu zrzekłby się członkostwa w partii, oddał legitymację poselską i zaszył się w mysiej dziurze. Ale, że człowiekiem honoru nie jest, naraża na poważny, wizerunkowy szwank całą partię, więc powtarzam moje pytanie:
Co poseł Pięta robi jeszcze w PiS?
Im później, tym gorzej, już nie dla Pięty, lecz jego całego ugrupowania. Jeśli on nie potrafi podjąć tej decyzji, to właśnie partia mająca przestrzeganie zasad etyczno-moralnych wypisane na sztandarach powinna podjąć tę decyzję za niego, przynajmniej o zawieszeniu do czasu wyjaśnienia. Prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu do bólu kolana doszedł ból Pięty. Z ta różnicą, że tej drugiej dolegliwości można i należy się pozbyć natychmiast. Nie ma tu już co wyjaśniać, Koniec kropka i po sprawie!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/396729-co-posel-pieta-robi-jeszcze-w-pis-jesli-on-nie-potrafi-podjac-decyzji-to-partia-powinna-podjac-ja-za-niego