Ostatnia wypowiedź unijnego komisarza ds. budżetu i zasobów ludzkich Guenthera Oettingera wstrząsnęła nie tylko Włochami. Jak bowiem interpretować brutalne stwierdzenie wysokiego urzędnika z Brukseli, silnie związanego z rządząca w Berlinie CDU dla rządowej rozgłośni radiowej „Deutsche Welle”, że „rynki nauczą Włochów głosować na kogo trzeba”.
Jednak stwierdzenie te, choć przez wielu interpretowane jako wyraz buty i arogancji elit rządzących UE jest w rzeczywistości wyrazem bezsiły i próbą zyskania na czasie. Niemcy zdają sobie sprawę, że Unia przeżywa swój największy kryzys w historii, ale jak do tej pory rząd Angeli Merkel nie znalazł sposobu na rozwiązanie tego problemu. Jedyny, który ma koncepcję wyjścia z tej dramatycznej sytuacji jest prezydent Francji Emanuel Macron, ale z kolei jego mocno etatystyczne pomysły reformy strefy euro nie spotykają się ze zrozumieniem wielu państw. Zarówno Holandia, Austria, Dania jak i kraje skandynawskie, nie wspominając o Grupie Wyszehradzkiej oraz państwach rejonu Trójmorza, dystansują się od koncepcji Paryża.
Również kanclerz Angela Merkel zgodnie ze swoją zasadą przeczekiwania trudnych chwil – milczy. Niemiecka lewica poważnie zaniepokojona przyszłością zjednoczonej Europy bije na alarm. W Elisabeth-Lüders-Haus miał wystąpienie guru liberalnych-demokratów ex-minister spraw zagranicznych Niemiec Joschka Fischer. Odbiło się ono szerokim echem w tamtejszych elitach politycznych. Fischer bowiem, choć jakiś czas temu zrezygnował z czynnego uprawiania polityki i zajął się pisaniem książek oraz prognozowaniem, uchodzi za wizjonera. Mówił do zebranych deputowanych, członków SPD i partii Zielonych przez dobrą godzinę, definiując zagrożenia. Tytuł jego wykładu zdradzał atmosferę zaniepokojenia, jaka panowała na sali, a brzmiał on „Klęska Europy?”
Jego zdaniem nastąpiła definitywna zmiana w nastawieniu USA do Niemiec. Winą obarczył „kometę” o imieniu Donald Trump.
Uderzyła ona w ziemię, rozbijając powojenny porządek
— twierdzi Fischer.
Rząd kanclerz Merkel stanął przed „fundamentalna zmianą”, która będzie miała dramatyczne skutki. Ameryka po raz pierwszy przestała być gwarantem bezpieczeństwa Niemiec. Skończyła się więc „wstrzemięźliwość” w polityce obronnej, a Berlin będzie musiał wziąć na swoje barki całkowitą odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo. Pod znakiem zapytania należy postawić dalsze zaniedbania w kwestii ograniczania wydatków na zbrojenia. Druga poważna zmiana jaka zaszła na świecie to gwałtowny rozwój gospodarczy Chin. Rosnąca potęga państwa środka stawia pod znakiem zapytania kwestię samostanowienia, a nawet niepodległości Europy.
UE musi być gotowa stać się instancją, która będzie rozstrzygać za całą Europę
— alarmuje Fischer, inaczej zrobią to inne mocarstwa.
Dlatego reformy proponowane przez Macrona (dalsza centralizacja władzy w rękach samozwańczej Komisji Europejskiej, zwiększenie roli Banku Centralnego i wpływanie przez to na strefę euro, czyli de facto zrobienie z Europy coś na kształt Stanów Zjednoczonych) uważa on i jemu podobni za jedyne skuteczne rozwiązanie. Inaczej Unii grozi rozpad. Dlatego Joshka Fisher dziwi się rządowi Angeli Merkel, że do tej pory nie odpowiada na propozycje prezydenta Francji. Tym bardziej, że ruchy odśrodkowe (określenie obecnych elit brukselskich na rządy Polski, Węgier, a teraz Włoch) oraz wzrastająca popularność partii innych aniżeli sprofilowanych liberalno-demokratycznie, traktuje jako poważne zagrożenie dla jedności Unii. Każde pójście Niemiec poza drogą Macrona Fisher widzi jako „koniec zjednoczonej Europy”.
To fakt, że dzisiejsze Niemcy miotają się od ściany do ściany nie mając wypracowanej żadnej strategii. Stąd rozpaczliwa próba destabilizacji tworzącego się we Włoszech rządu Giuseppe Contiego, którego reformy stawiają niemieckim bankierom włosy na głowie. Z drugiej strony przerażające jest doktrynerstwo dzisiejszych władców UE, którzy nie są w stanie dostrzec innych skutecznych rozwiązań dla problemów dręczących Wspólnotę. Jak na razie wychodzą z założenia, że po nas choćby potop. Osobiście sądzę, że ich wąskie horyzonty poszerzą siłą rzeczy nadchodzące nowe wybory do Parlamentu Europejskiego. Jeśli nie, znikną wraz z Unią, którą za wszelką cenę (nawet par force) próbują ukształtować według swojego widzenia świata.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/396688-po-nas-chocby-potop-czyli-refleksje-po-wystapieniu-joschki-fischera