O dyrektywie Unii dotyczącej pracowników delegowanych wylano w naszej prasie morze atramentu, gdyż dotyczy miejsc pracy setek tysięcy Polaków. Mogłoby się zdawać, że każdy, ale to każdy polityk reprezentujący nasz kraj w europarlamencie zdaje sobie sprawę z wagi i symboliki głosowania nad tą dyrektywą.
A jednak nie! I nie kupuję argumentu, że kilkunastu europosłów PO i PSL zagłosowało przez pomyłkę wbrew interesowi Polaków. Ktoś spyta o motywacje tak nieracjonalnego zachowania?
Kiedy widzę gadające twarze Buzka, Lewandowskiego i Szejnfelda natychmiast przychodzi mi do głowy skojarzenie ze szkolnym lizusem, który wbrew całej klasie zrobi zawsze to, co każe wychowawczyni. I nic, że ci panowie z krótkich spodenek już dawno wyrośli. „Być lizusem”, to ich powołanie! Im tak po prostu zostało. Bardziej interesuje mnie aspekt wychowawczy, który chciała osiągnąć wychowawczyni Angela Merkel i Niemcy zmuszając prominentnych polityków PO i PSL do głosowania wbrew interesowi własnego kraju.
I tu przekaz okazuje się niezwykle destrukcyjny. Przyszłe kariery Buzków, Lewandowskich i Szejnfeldów zależą od Merkel i Niemiec. Ci panowie z tego też względu już dawno wyzbyli się wszelkich skrupułów i więzi z krajem, który powinni reprezentować. Podobnie jak przedtem uczynił to ich guru - Donald Tusk. Co więcej, starają się jak mogą podążać drogą, którą wyznaczył „cysarz” Europy. Jedni nazwą ich zachowania zdradą narodową, a ja twierdzę, że to zwykłe ohydne lizusostwo.
Jest też pozytywny aspekt całej tej sytuacji. Oto, owi panowie (i panie) pogodzili się z faktem, że dla nich powrotu do krajowej polityki już nie ma. A stanie się to oczywiste po przeliczeniu głosów w zbliżających się szybko wyborach samorządowych. Bo kto, jeśli nie nieliczni, zagłosuje na partie europejskich lizusów?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/396680-europejskie-lizusy-nie-kupuje-argumentu-ze-kilkunastu-europoslow-po-i-psl-zaglosowalo-przez-pomylke