Tak śpiewał przed wojną wybitny aktor i celebryta Eugeniusz Bodo o niejakim Zygmusiu. Ta piosenka pasuje jak ulał do kandydata Plaformy Obywatelskiej na prezydenta stolicy, Rafała Trzaskowskiego.
Jest taki śliczny i estetyczny, zadaje się z ludem Warszawy, a także bryluje w radio i telewizji. A nawet obdarował staruszkę 20 groszami, więcej nie miał, bo nie nosi przy sobie drobnych. On jest światowiec i płaci kartą. Tej światowości naumiał się na stypendium w Oxfordzie i w Brukseli, jako poseł do Parlamentu Europejskiego. Był nim krótko około roku, bowiem został wezwany do Warszawy przez Platformę Obywatelską, która borykała się z krótką ławką po aferze taśmowej. Został pan Rafał najpierw ministrem cyfryzacji, potem wiceministrem spraw zagranicznych, a w międzyczasie kierował kampanią wyborczą Hanny Gronkiewicz - Waltz. Taki młody czterdziestolatek a taki zasłużony. T dlatego, że w PO chronicznie brakuje młodych wykształconych lemingów z dużych miast. Trzaskowski, młodzieniec dobrze urodzony w Warszawie i startujący do kariery poselskiej w Krakowie trafił się Platformie jak ślepej kurze ziarno. Nie tylko leming, ale leming z doktoratem na temat „nauki o polityce”. Na dodatek przystojny, piękny na twarzy i kulturowo na luzie, co charakteryzuje wielkomiejski establishment.
I oto Rafał Trzaskowski został wystawiony na próbę, której może nie sprostać, a podejrzewam, że nie ma na to większej ochoty. Temu chyba należy przypisać serię wpadek kandydata na prezydenta Warszawy, wałęsającego się po stolicy z niebieską ławką, na której zasiada w oczekiwaniu na rozmówcę. Rozmówców jak na lekarstwo, są to lemingi i inni zwolennicy PO, którzy liczą na sweet focię z kandydatem. Otóż Rafał Trzaskowski, choć urodził się w Warszawie ma słabe pojęcie o jej potrzebach i aspiracjach. I nie zna się na miejskiej komunikacji. Nie wie ile jest linii autobusowych, bo…jeździ tramwajem. Jest przekonany, że Warszawa nie potrzebuje nowych mostów, bo spowodują korki na ulicach. Natomiast wabi ekologicznym pomysłem na zadrzewienie Warszawy, żeby była zielona. Podlizuje się homoseksualistom obiecując, że jak zostanie prezydentem, będzie im udzielał ślubu. Mieszkańcy Warszawy, jak wiadomo, o niczym innym ni marzą. A tak w ogóle jest mu zielono, zwłaszcza gdy przegląda się w napotkanym lustrze. I podziwia swoją męską urodę. Jest najwyraźniej w sobie zakochany, skoro w „Kropce nad I” zamiast patrzeć na Monikę Olejnik,co przynależy człowiekowi kulturalnemu, gapił się jak narcyz na swoją facjatę na redakcyjnym monitorze.
Czy człowiek o osobowości gimnazjalisty podoła trudom rządzenia stolicą? Czy jego urok fizyczny podziała pozytywnie na aparat urzędniczy odziedziczony po Bufetowej i zacznie pracować dla obywateli a nie czyścicieli kamienic? A dla kogo będzie pracował śliczny Rafałek? Odnoszę wrażenie, że kandydat PO na prezydenta stolicy nie interesuje się Warszawą ani jej problemami i swoją kandydaturę traktuje jak wypadek przy pracy. Poza tym wyznaje przywiezioną z Zachodu tzw. demokrację liberalną, nazywaną w Brukseli także „demokracją europejską” i jest w stanie odpowiedzieć na zapotrzebowanie” warszawki” ale nie Warszawy. Gdy porówna się kandydata PO z kandydatem PiS Patrykiem Jakim, a także z innymi kandydatami na prezydenta, widać jak na dłoni bezradność speców od pijaru totalnej opozycji, którzy nie mają żadnego pomysłu na jej powrót do władzy, poza atakami nienawiści i chamstwa. Poza tym są one coraz głupsze, jak ten z zamachem na wychodek pod kamienicą posła Brejzy. Ale Brejza jest raczej nieszkodliwym wykształciuchem z Inowrocławia, a Trzaskowski, jeśli wygra, będzie miał do dyspozycji potężny aparat skorumpowanych adwokatów, sędziów i prywatnych mediów, które będą nim sterować ku zgubie miasta, jedynej metropolii w kraju.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/396638-co-winien-rafalek-ze-jest-taki-sliczny