Musimy oczywiście pamiętać, że na tym etapie rozwoju, na jakim jesteśmy, te środki unijne są motorem rozwoju. Natomiast kluczowe jest to, że innowacyjność, zdolność do tworzenia nowych, szybko rosnących firm, głównie w dziedzinach zaawansowanych technologii, jak sztuczna inteligencja, stale rośnie. W tym sensie to, czy dostaniemy trochę mniej pieniędzy nie ma znaczenia dla rozwoju Polski
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ekonomista prof. Krzysztof Rybiński, rektor Uniwersytetu NARXOZ Almaty w Kazachstanie.
wPolityce.pl: KE zaproponowała bardzo duże cięcia w unijnym budżecie. Jak odbiera Pan przesunięcie Środków z Europy Środkowo- Wschodniej na Południe?**
Prof. Krzysztof Rybiński: Polska jest krajem sukcesu, który szybko się rozwija i dochód na mieszkańca rośnie. A kraje Południa albo stoją w miejscu, albo w porównaniu z tym, co było dekadę temu, cofają się. Także nie jest dla mnie zaskoczeniem, że w sytuacji, kiedy część regionu się bogaci, a część nie, lub biednieje, te środki są przesuwane. Musimy oczywiście pamiętać, że na tym etapie rozwoju, na jakim jesteśmy, te środki unijne są motorem rozwoju. Natomiast kluczowe jest to, że innowacyjność, zdolność do tworzenia nowych, szybko rosnących firm, głównie w dziedzinach zaawansowanych technologii, jak sztuczna inteligencja, stale rośnie. W tym sensie to, czy dostaniemy trochę mniej pieniędzy nie ma znaczenia dla rozwoju Polski.
Mniej o kilka miliardów euro rocznie w budżecie Polski, to jednak niezbyt dobra perspektywa. Nie niepokoi to Pana?
Jak byliśmy biednym krajem, który dopiero co wynurzył się z oparów komunizmu, to mogliśmy pozwolić sobie na taką retorykę „jak to źle, że bogaty wujek przyśle nam mniej pieniędzy”. Po prawie trzydziestu latach transformacji jesteśmy krajem, który odnosi olbrzymie sukcesy w Europie, a nasze firmy przejmują firmy w krajach rozwiniętej Europy, czy USA. Naprawdę nie możemy bombardować Polaków taką retoryką, że to tragedia, iż dostaniemy mniej pieniędzy z UE. Polacy są prężni, szybko się rozwijają, mają wspaniałe firmy, a biedni są Portugalczycy czy Grecy, którzy nie potrafili się rozwijać ze swoimi gospodarkami i im trzeba dać więcej pieniędzy. I to jest właściwa retoryka. Znacznie ważniejsze od tego, czy eurokraci dadzą nam trochę więcej czy mniej euro jest to, że będzie dużo więcej pieniędzy z sektora prywatnego na inwestycje.
Gdy jednak rozmawiamy z europosłami, to odbierają cięcia w budżecie unijnym jako karę za to, że Polska ma swoje odrębne zdanie w sprawie praworządności, a także jako uderzenie w projekt Trójmorza. Jak Pan to komentuje?
Nawet, gdyby nie było zadymy związanej z polskim stanowiskiem w sprawie polityki migracyjnej w Europie, która jest prawidłowe i w pełni z nim się zgadzam, to i tak Polska dostałaby mniej pieniędzy, bo gospodarczo odnosimy sukcesy. Dlatego nie ma co specjalnie nad tym ronić łez. Europosłowie, którzy przebywają dużo czasu w Brukseli przesiąkają tamtą nowomową, sposobem myślenia i wchodzą w tę retorykę, że pieniądze unijne to jest coś wspaniałego, co buduje wspólną Europę. Opublikowałem wiele prac, które pokazują, że środki unijne i programy spójności nie działają. To znaczy obszary, w których inwestowano najwięcej środków, żeby zmniejszyć rozdźwięk, jeśli chodzi o PKB per capita tego regionu z bogatymi regionami Europy powodował, że ten dystans nie malał, a się powiększał. I to dotyczy zarówno regionów w ramach Polski, jak i całej Europy. Polityka spójności poniosła porażkę, a wspólna polityka rolna w ogóle jest katastrofą, o czym wiemy już od dawna. Także fakt, że na to będzie mniej pieniędzy, a więcej na innowacje, to dla Europy lepiej. My natomiast musimy się postarać, żeby polskie firmy i uczelnie były znacznie bardziej sprytne, jak powiedział Jarosław Królewski, prezes firmy Synerise, która jest jednym z liderów sztucznej inteligencji w Europie i pozyskiwały więcej środków. A stać nas na to.
Ale negocjacje budżetowe jeszcze trochę potrwają. Jest wyraźne stanowisko premiera Morawieckiego, że nie ma zgody na takie cięcia w obszarze polityki spójności, które proponuje KE. Czym to się może skończyć?
Trzeba budować koalicję przeciw takiej polityce spójności, bo jak wiemy nie ma interesu Europy w Europie, są interesy poszczególnych krajów. Jeżeli uda się ją zbudować, to będziemy mówić jednym głosem i być może uda się spowodować, żeby te cięcia budżetowe nie były tak duże, ale znacznie mniejsze. Albo, jeżeli będziemy już przesuwali środki w ramach polityki spójności na politykę wsparcia i innowacji oraz sztuczną inteligencję, to żeby tam były tzw. duże koperty krajowe, czyli duże budżety do wykorzystania w ramach krajów. I żeby nie było takich sytuacji, że firmy związane z Cambridge i Oxfordem wygrają więcej projektów niż Polska, Czechy i Węgry razem. Żeby ta konkurencja była bardziej zrównoważona,. Nie chodzi o to, że tamte firmy są znacznie lepsze od naszych, bo tak wcale nie jest, ale o to, że są lepiej poukładane. To znaczy mają lepsze układy, wejścia i dużo więcej doświadczenia w lobbowaniu i wygrywaniu projektów. Dopóki my się tego nie nauczmy, a do tego będzie potrzeba jeszcze dekady, to powinniśmy mieć w miarę duże krajowe budżety, żeby tutaj te pieniądze były dystrybuowane.
Czyli przyznaje Pan jednak, że pomimo iż dobrze się rozwijamy, to walka o większy budżet jest ważna dla Polski?
Walka o interes narodowy zawsze jest ważna i jeśli można mieć więcej pieniędzy na inwestycje w ważne projekty, to tylko lepiej. Dlatego trzeba o to walczyć. To jest obowiązek rządu i naszych parlamentarzystów w PE. Chociaż, jak wiadomo, tam nie ma interesu Polski, tylko jest interes PiS i interes PO, co niestety jest bardzo złe dla Polski. Miejmy nadzieję, że jak przyjdzie do negocjacji budżetowych, to pomimo podziałów politycznych europarlamentarzyści w PE będą mówić jednym polskim głosem.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/396590-nasz-wywiad-prof-rybinski-nie-mozemy-bombardowac-polakow-taka-retoryka-ze-to-tragedia-iz-dostaniemy-mniej-pieniedzy-z-ue