To dla mnie wielkie zaskoczenie. Na szczęście od tej decyzji przysługuje wojewodzie odwołanie. I już zapowiedział, że z tego prawa skorzysta
—mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Filip Frąckowiak, pytany o decyzję WSA, wedle której w Warszawie wróci al. Armii Ludowej, a zniknie al. Lecha Kaczyńskiego.
Frąckowiak pytany o argumentację sądu, który stwierdził, że musiał podjąć taką decyzję z powodu błędów administracyjnych, odpowiada:
Sąd stwierdził, że opinia IPN była niewiążąca. Takie twierdzenie samo w sobie się wyklucza, bo to ustawa narzucała obowiązek opiniowana nazw ulic, które należy zmienić, przez IPN. I ta opinia była, więc jak ona może być niewiążąca?! Także trudno nazwać wyjaśnienia ekspertów IPN za mało rzeczowe czy powierzchowne. One były zrobione profesjonalnie i wyczerpywały temat. Dlatego uważam, że ta decyzja sądu motywowana jest głównie względami politycznymi.
Nie wyobrażam sobie tego, aby w stolicy wolnego państwa widniała tablica z napisem: al. Armii Ludowej. Jest to nie do pomyślenia. Osób, które nie zgadzają się na dalsze propagowanie komunizmu, jest wiele. (…) Gdyby te ulice nadal były obecne w naszej przestrzeni miejskiej, będzie to jasny sygnał: prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz jest obrońcą komunistycznych reliktów w Warszawie
—zaznacza Frąckowiak.
A co z komunistycznymi pomnikami?
Oczywiście jest to zdrada, która rani nasze oczy i poczucie smaku
—podkreśla warszawski radny.
Jak widać, można się nawet stać obrońcą dawnego systemu, byleby tylko znaleźć pretekst do rozgrywek politycznych
—kończy Frąckowiak
kk/NASZ DZIENNIK
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/396572-frackowiak-nie-ma-watpliwosci-decyzja-wsa-o-braku-dekomunizacji-ulic-motywowana-jest-glownie-wzgledami-politycznymi