W środę rano komisja weryfikacyjna rozpoczęła rozprawę ogólną, na której ma m.in. wrócić do sprawy Noakowskiego 16 i zbadać jak traktowano informacje o nieprawidłowościach w tym postępowaniu zwrotowym. Na rozprawę nie stawiła się prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Zeznawać będzie były miejski urzędnik Marek Dębski.
Dębski, od 1 marca 1999 roku do października 2012 roku był zatrudniony w urzędzie gminy Warszawa-Bielany. Po tym okresie, z mocy prawa, stał się urzędnikiem Miasta Stołecznego Warszawy. Od lutego 2003 roku rozpoczął pracę w wydziale spraw dekretowych i związków wyznaniowych Biura Gospodarki Nieruchomościami. W roku 2016 stał się pracownikiem biura prawnego, a następnie biura spraw dekretowych - do momentu zwolnienia.
Pytany przez przewodniczącego komisji Patryka Jakiego o to, jakie rzeczy badał, kiedy przychodził do niego wniosek dekretowy, żeby wydać rekomendacje do decyzji, Dębski stwierdził, że wszystkie niezbędne w danej sprawie, czyli m.in. terminowość, kwestie związane z własnością, dokumenty spadkowe. Zapewnił, że za każdym razem badał krąg spadkobierców.
W przypadku, kiedy nie było spadkobiercy, Dębski powiedział, że sam miał pełnomocnictwa prezydenta Lecha Kaczyńskiego do brania udziału w postępowaniach o wyznaczenie kuratorów. Dodał, że w każdym postępowaniu nie brali udziału, ponieważ o niektórych kuratelach dowiadywano się z dokumentów, które wpływały do urzędów po przeprowadzeniu postępowania. Dopytywany o to, czy starano się dbać o to, żeby miasto brało udział w toczących się postępowaniach Dębski tłumaczył, że zastępstwo procesowe było wykonywane przez radców prawnych, więc tam korespondencja powinna wpływać.
Pytany o to, czy zwracał uwagę na to, za ile były kupione roszczenia do nieruchomości, Dębski przyznał, że nie zwracał na to uwagi, bo obowiązywała swoboda umów. Strony są uprawnione do tego, by sprzedawać za taką, a nie inną wartość.
Patryk Jaki powiedział, że rozumie, że Dębskiego nie raziło to - jako szefa wydziału - że ktoś kupił udziału do Nabielaka 9 za 30 złotych, do Hożej za 50 zł.
Jeśliby przyjąć, że to jest niezgodne z prawem, to wszelkie wyprzedaże też byłyby niezgodne z prawem
— stwierdził Dębski.
Pytany o to, czy zdaje sobie sprawę z tego, że polemizuje z wyrokami sądów, stwierdził, że on się z tym wyrokiem po prostu nie zgadza.
Patryk Jaki zwrócił uwagę, że Dębski kierował wydziałem spraw dekretowych i nie zgadzał się z decyzjami sądu dotyczącymi niewspółmierności roszczeń, nie zgadzał się z interpretacją dotyczącą posiadania, chociaż jest to oczywiste. Nawet jak komisja odszkodowawcza wypłaciła odszkodowania za daną części nieruchomości, Dębski dalej uważał, że ktoś ma prawo o to się starać.
Dębski powiedział, że wypłata odszkodowania nie powoduje nacjonalizacji prawa. Pytany o to, za co państwo polskie zapłaciło tyle miliardów, świadek powiedział, że to koszt wadliwie podpisanych umów z państwami zagranicznymi.
Moja opinia jest taka, że państwo polskie wadliwie wypłaciło pieniądze. Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz. Opieram swoją opinię na tym, że Polska przyznała ustawowo konkretne prawa konkretnym osobom, nie zabrało ich w żaden sposób. Dekret Bieruta był katem nacjonalizującym grunty. (…) Generalnie dekret jest nieważny, ale ze względu na skutki należy przyjąć, że obowiązuje
—- stwierdził Dębski.
Zastanawiające jest to, że skoro dekret nie obowiązywał, to na jakiej podstawie prowadził postępowania dekretowe wydające nieruchomości?
Dębsku tłumaczył, że postępowanie prowadził na podstawie dekretu Bieruta.
Dopytywany przez Patryka Jakiego o to, czy otrzymywał polecenia od przełożonych, którym szczególnie zależało na rozpatrzeniu danej sprawy, Dębski stwierdził, że nie było takich sytuacji. Zapewnił, ze dotyczyło to wszystkich spraw, którymi się zajmował.
Pytany o to, czy uprawnione jest twierdzenie, ze grupa osób związanych z Robertem N. czy Markiem M. miała jakieś przywileje, zapewnił, że tak się nie działo, bo zawodowy pełnomocnik wie, jakie dokumenty ma złożyć i je po prostu składa.
Urzędnik HGW przekonywał, że nie zajmował się sprawą Dahlberga, pomimo tego, że na dokumentach widnieje jego podpis. Stwierdził, że jest możliwe, że zastępował kogoś przy sporządzaniu dokumentów.
Przypomnijmy, że to w referacie Dębskiego znajdowały się informacje o tym, że osoba, która weszła w posiadanie części udziałów w nieruchomości przy ul Dahlberga, ma zamiar podnosić czynsze tak długo, aż wyczyści mieszkańców. Urzędnik Hanny Gronkiewicz-Waltz bronił się tym, że ta ulica nie była w jego referacie.
wkt
-
Polecamy nowy numer największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „Sieci”, w sprzedaży od 28 maja br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/396523-kpina-urzednik-hgw-zapewnia-ze-dekret-bieruta-nie-obowiazuje-a-sam-na-jego-podstawie-wydawal-nieruchomosci-wideo