Iwona Hartwich i inne matki zadzwoniły do mojego biura poselskiego i poprosiły o spotkanie. Spotkałyśmy się. Na wejściu zaznaczyłam, że nie jestem w tej tematyce biegła, że potrzebuję, by nauczyły mnie tego tematu. Opowiedziały mi o tym, jak wygląda ich codzienność, o złamanych obietnicach. Po rozmowie przysłały mi więcej informacji, weszłam w temat i obiecałam, że zorganizuję im konferencję prasową. Jak powiedziałam tak zrobiłam
– mówi w rozmowie z „Krytyką Polityczną” posłanka Joanna Scheuring-Wielgus.
Gdy protest się rozpoczął to stanowczo domagałam się, by nie wykorzystywać go do walki partyjnej, żeby nie promować Nowoczesnej. I zaczęłam być od tego tematu odsuwana. Gdy odbywała się debata nad ustawami Prawa i Sprawiedliwości w tej sprawie, nie uwzględniono mnie w tzw. oświadczeniu klubu. I to był ten moment, w którym stwierdziłam, że jeżeli ktoś nie chce słuchać mojego zdania, nie szanuje mojej pracy i zaangażowania w dany temat, to po co ja mam być w takiej partii? Wydaje mi się, że to elementarna uczciwość wobec wyborców i wobec samej siebie. Nie mogłam być tam, gdzie nie było dla mnie miejsca
– podkreśla.
Parlamentarzystka przyznała, że ufa Ryszardowi Petru. Mimo… Madery.
Sama namawiałam go, żeby wyjechał! Gdy w Sejmie trwał protest i posłowie okupowali mównicę, tworzyłam listy dyżurów. Ryszard Petru napisał, że nie będzie go w Sylwestra. On sam miał wątpliwości, czy powinien wyjeżdżać akurat w tym czasie, ale powiedzieliśmy mu, że każdy ma do tego prawo. Nikt z nas nie zaprotestował. To jemu się lampka zaświeciła, a nie nam
– relacjonuje Scheuring-Wielgus.
W rozmowie padają również poważne oskarżenia pod adresem niedawnej szefowej.
Katarzyna Lubnauer skłamała. Nie miała mówić, że Ryszard wyjechał służbowo. Dodała to od siebie. Zupełnie niepotrzebnie. Natomiast nikt z nas o tym nie pomyślał, bo po prostu byliśmy amatorami w polityce i popełnialiśmy szkolne błędy. Ani ja, ani Ryszard Petru już takiego błędu nie popełnimy. Kosztował nas bardzo dużo, ponieważ w tamtym momencie w Nowoczesnej coś się załamało. Gdyby wtedy wszystkie ręce były wyciągnięte na pokład i wszyscy zgodnie, jak zespół, pracowaliby na odbudowanie pozycji lidera i pozycji Nowoczesnej, to byśmy to wygrali. Zamiast tego niektóre osoby stwierdziły, że będą grały tylko na siebie a przeciwko Ryszardowi
– podkreśla parlamentarzystka.
A tak naprawdę, to czym jest tamten wyjazd Petru wobec szarpania na sejmowym korytarzu kobiet, wobec poniżania przez 40 dni grupy najsłabszych Polaków? Czym jest tamten wyjazd wobec słów o tym, że niepełnosprawni śmierdzą i powodują zagrożenie epidemiologiczne, albo że dzieci są żywymi tarczami dla swoich matek? Czym?
– dodaje.
Jednocześnie Scheuring-Wielgus w samych superlatywach wypowiada się na temat byłego przewodniczącego Nowoczesnej.
Petru nas znalazł, w nas inwestował, robił wszystko, żebyśmy były na pierwszym planie. To on nas promował
– zachwala parlamentarzystka.
Ryszard Petru stał się kozłem ofiarnym, zupełnie niesprawiedliwie przylepiono mu gębę. Jasne, że ma wady, to prawda, ale kto ich nie ma
– dodaje.
Na uwagę, że Ryszard Petru powiedział, że osoby LGBT „nie powinny się obnosić”, Scheuring-Wielgus odpowiada:
Jadłam wtedy obiad z Robertem Biedroniem… Oczywiście powiedzenie czegoś takiego jest niedopuszczalne, ale znam Ryszarda Petru i wiem, że nie ma w nim ani grama osoby nietolerancyjniej. Ryszard czasem szybko mówi, ale uczy się na błędach. Jest też uczciwy – nigdy mnie nie oszukał i dla mnie to jest kluczowe. Różnimy się i spieramy, ale wiem, że gdy się dogadamy i na coś umówimy, to nagle nie zmieni zdania. I to bardzo w nim cenię, niezależnie od różnicy poglądów w innych tematach.
Jak zaznacza:
Jestem dwa i pół roku w polityce i wciąż muszę się tłumaczyć, dlaczego pracuję z Ryszardem Petru. To irytujące. Pracuję z nim dlatego, że widziałam go w wielu sytuacjach, w których mógł postąpić źle, a postąpił słusznie i lojalnie. Spieramy się, nawet ostro, ale rozmawiamy, wykuwamy stanowisko. I ja wolę tego rodzaju politykę, a nie spijanie sobie z dzióbków.
Parlamentarzystka komentuje też postawę Nowoczesnej pod przewodnictwem Ryszarda Petru ws. aborcji.
Petru był zwolennikiem wejścia Nowoczesnej do komitetu „Ratujmy Kobiety”. To Katarzyna Lubnauer i Kamila Gasiuk-Pihowicz to stopowały [brak poparcia Nowoczesnej dla projektu „Ratujmy Kobiety”], bo nie chciały, żeby Nowoczesnej przyczepiono łatkę partii „lewackiej”. Nigdy nie potrafiłam tego zrozumieć. Szczególnie, że struktury Nowoczesnej są też za liberalizacją prawa aborcyjnego
– mówi Scheuring-Wielgus.
I potem po tym nieszczęsnym głosowaniu w styczniu poczułam się, jakby ktoś splunął mi w twarz. Zawiesiłam członkostwo w klubie, bo uważałam, że muszę zaakcentować swój sprzeciw. Chciałam już wtedy odejść z partii, ale uznałam, że nie mogę tak po prostu odejść z dnia na dzień. Postanowiłam zawalczyć o Nowoczesną, przecież ją tworzyłam. Chciałam, żeby w Nowoczesnej odbyła się rzetelna debata na temat wartości tej partii. I odkrywając wielkie różnice między nami, zaczęłam się zastanawiać, co ja tam robię? Nowoczesna też zaczęła odchodzić od tego, czym była, gdy zakładaliśmy tę partię i stawać jak każda inna. A przecież mieliśmy być nową jakością
– tłumaczy.
Na pytanie, czy decyzja o odejściu była trudna, odpowiada:
Bardzo. Pierwszy raz pomyślałam o tym, gdy zeszłam z mównicy sejmowej, wzięłam minister Rafalską na stronę i zagrzewałam ją do buntu, by wbrew rządowi, w którym jest, powiedziała, że pieniądze na postulaty niepełnosprawnych muszą się znaleźć. Czułam, że ma ochotę to zrobić i postawić na swoim, ale się boi. I wtedy zdałam sobie sprawę, że mówię do siebie.
Zapytana o ewentualną współpracę z PO, tłumaczy:
„Dzięki Platformie”, a może raczej przez Platformę jestem w polityce! Gdybym chciała być w PO, to pewnie już dawno bym była. Nie jestem, bo nie chciałam. Walczyłam z nimi w Toruniu, bo z PO nic się nie dało załatwić. (śmiech) Przejście do PO mnie nie kusi.
Odnosząc się do ewentualnych sojuszy, podkreśla:
Nie chcę opisywać polityki w kategoriach prawicy czy lewicy, bo dla mnie ten podział jest już przestarzały. Poza tym, jak powiedział Petru, nic nie wydarzy się przed wyborami samorządowymi. Pakt o nieagresji obowiązuje. To PiS jest wrogiem. Wirusem, który infekuje państwo.
„PiS jest wrogiem”; „PiS jest wirusem”… Taka frazeologia budzi jak najgorsze skojarzenia. Jak widać, totalna opozycja, bez względu na podziały ma jeden cel - uderzać w partię rządzącą.
gah/krytykapolityczna.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/396440-dosc-osobliwe-wspomnienia-scheuring-wielgus-wzielam-minister-rafalska-na-strone-i-zagrzewalam-ja-do-buntu