Od obrony więźniów politycznych do promowania aborcji. Amnesty International obchodzi dziś swoje święto. Co stało się z międzynarodową organizacją, która cieszyła się zasłużonym autorytetem?
Kiedyś sztandarowym projektem Amnesty International były tak zwane urgent actions — pilne akcje. Gdy dowiadywano się, że jakaś osoba znikła bez śladu lub trafiła do więzienia z powodów politycznych, aktywiści i sympatycy organizacji zasypywali rząd państwa, w którym to się stało, tysiącami listów. Sprawie nadawano międzynarodowy rozgłos. To odnosiło skutek —żaden dyktator czy reżim nie mógł potajemnie, bez rozgłosu, więzić i torturować opozycjonistów.
Nie ulega wątpliwości, że wielu ludzi zawdzięcza Amnesty International życie – mówili zresztą o tym publicznie, gdy udawało im się dzięki urgent actions wyjść na wolność.
Założona w 1961 roku Amnesty International przez dziesięciolecia cieszyła się olbrzymim autorytetem. Miała swoją siatkę informatorów, którzy przesyłali do centrali w Londynie sygnały o politycznych represjach, skrupulatnie potem sprawdzane.
Ustaleniom i raportom Amnesty International można było beż zastrzeżeń wierzyć, a jej petycje w obronie więźniów sumienia podpisywało mnóstwo osób. Sama robiłam to bez wahania.
Pozwolę sobie na osobistą uwagę — kiedy jako początkująca dziennikarka pracowałam w dziale zagranicznym „Rzeczpospolitej”, dla mnie i moich kolegów Amnesty International była czymś niezwykłym. Była jak światełko w mroku, pozwalała wierzyć że w wstrząsanym konfliktami świecie jest jakaś stała wartość. Wierzyć, że są ludzie, którzy troszczą się, by żaden więzień polityczny, żaden uprowadzony opozycjonista nie był niezauważony i zapomniany.
Trudno dziś zrozumieć tamte emocje, które wywoływała Amnesty International. Trudno też zrozumieć, dlaczego stała się zideologizowaną organizacją, która tak daleko odeszła od swych pierwotnych celów. Przestała nawet się kojarzyć z obroną więźniów politycznych.
Jej ostatnie głośne kampanie związane są z aborcją.
W Polsce jedną z twarzy kampanii „Pokaż swój głos!”, prowadzonej w obronie prawa do aborcji, Amnesty International Polska uczyniła Natalię Przybysz, piosenkarkę, która publicznie wyznała, że usunęła ciążę, bo mieszkanie miała za małe, a przeprowadzenie się do większego byłby kłopotliwe.
W Irlandii w ramach kampanii przed referendum w sprawie aborcji Amnesty wyprodukowała filmik wrzucony na YouTube, o dolegliwościach związanych z byciem w ciąży. Znalazły się wśród nich tak według twórców filmu okropne, jak kłopoty z malowaniem paznokci u stóp, co zapewne powinno skłonić kobiety do rozważenia aborcji. Zapewne też w ramach walki o wolność słowa — z czego słynie przecież Amnesty International— dodawanie komentarzy do filmu wyłączono.
Przez kilka dekad Amnesty International zgromadziła olbrzymi kapitał społecznego zaufania, była organizacją broniącą uniwersalnych, powszechnie akceptowanych wartości. Wystarczyło kilka lat, by ten kapitał roztrwonić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/396314-od-obrony-wiezniow-politycznych-do-promowania-aborcji-co-sie-stalo-z-amnesty-international