Protest w Sejmie się zakończył, opozycja ogłosiła zwycięstwo, a w Zjednoczonej Prawicy z pewnością odetchnięto z ulgą. Nie chciałbym wchodzić w retorykę przeciwników rządu i pisać kto wygrał, a kto przegrał, ale z pewnością lansowanie się w błysku fleszy polityków opozycji nie pomogło środowisku niepełnosprawnych. Ok, ktoś napiszę, że dokładnie to samo robili w 2014 roku przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości i będzie miał rację, ale to inna kwestia, a ja chciałbym zwrócić uwagę na coś zupełnie innego, co nie napawa optymizmem. Czy w debacie publicznej jest jeszcze miejsce na rzeczową dyskusję o rzeczach najważniejszych, a przecież do takich bez wątpienia zalicza się pomoc osobom najsłabszym?
Wydawać by się mogło, że kwestią, która nie będzie dzielić parlamentarzystów jest bezpieczeństwo Polski, ale zamiast merytorycznej dyskusji przez ostatnie miesiące słyszeliśmy jedynie o drogich Patriotach, niepotrzebnych strzelnicach, rozbrojeniu armii przez Macierewicza i jego prywatnym wojsku w postaci WOT. Weźmy inną kwestię. Uposażanie posłów. Chwilę po tym jak Polacy zapłakali nad nędzą wicepremiera Gowina, w mediach rozpoczęła się debata nad zarobkami polityków. Jednym z pierwszych śmielszych, który zabrał głos, był poseł PO Tomasz Cimoszewicz. Stwierdził on nieśmiało w rozmowie z Konradem Piaseckim, że politycy powinni zarabiać o 15 proc. więcej. Już się wydawało, że porozumienie ponad podziałami jest tuż-tuż, a tutaj Krzysztof Brejza wyskoczył z nagrodami w rządzie PiS i okazało się, że państwo jest za drogie. Koniec końców, prezes Kaczyński zarządził obniżkę uposażeń i na tym zakończono dyskusję. Podobnie było w przypadku zakończonego protestu w Sejmie. Niestety, sami protestujący dołożyli swoje trzy grosze do tego, że poparcie wśród społeczeństwa dla ich skądinąd słusznych postulatów zmalało.
Grupka protestujących, którym przewodziła Iwona Hartwich dała się niestety wciągnąć w polityczne gierki i nie pomogła środowisku niepełnosprawnych w Polsce. Z krzyków, przepychanek i trwającego ponad miesiąc protestu pozostanie tylko wspomnienie o „żywej gotówce” i przepychankach ze Strażą Marszałkowską. Czy protestujący obudzili w społeczeństwie solidarność i zainteresowanie losem niepełnosprawnych? Sami są przekonani, że tak, ale czy świadczą o tym protesty organizowane przed Sejmem, na których pani Stalińska zaklinała rządzących? Nie sądzę. Dorota Stalińska zaklinała PiS wielokrotnie i od dawna. Krystyna Janda jeżeli pochyliła się nad losem niepełnosprawnych, to jedynie w nadziei, że rząd na tym proteście się wyłoży. Obecność Anny Komorowskiej czy ks. Lemańskiego przed Sejmem, to kolejna cegiełka, która pomoże w budowaniu zobojętnienia wśród społeczeństwa. Nie pomógł również Ryszard Petru ani Joanna Scheuring-Wielgus, bo czytając o tym jak była posłanka .Nowoczesnej wraz z Joanną Muchą namówiły jedną z matek do pozostania w Sejmie, rodzi się pytanie o intencję polityków opozycji. O wizycie Lecha Wałęsy nie ma co wspominać… Chyba, aby tylko się pośmiać.
Zupełnie inną kwestią jest osoba pani Iwony Hartwich, która często w bezpośredni i w dość bezczelny sposób odnosiła się do przedstawicieli rządu, który - i nie można temu zaprzeczyć - wyciągnął do protestujących dłoń. No, ale „żywa gotówka”… Ktoś może powiedzieć, że rząd Morawieckiego również skupił się tylko na tym, aby przedstawić się jako ten jedyny, który rzeczywiście coś dla niepełnosprawnych zrobił. Cóż, fakty są faktami i trzeba ich bronić.
Wracając do zadanego na początku pytania. Protest w Sejmie się zakończył i choć wszyscy w kółko jak mantrę powtarzali, że potrzeba systemowych rozwiązań, to przez 40 dni wzajemnego okładania się maczugami, nic o nich nie usłyszałem. Smutne. Miejmy nadzieję, że powstaną w zaciszu gabinetów przy współpracy ze środowiskiem niepełnosprawnych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/396281-protest-w-sejmie-sie-zakonczyl-ale-niesmak-pozostal-czy-jest-jeszcze-miejsce-w-debacie-publicznej-na-rzeczowy-dialog