Trzeba partii rządzącej przyznać jedno: w przypadku protestu osób niepełnosprawnych w Sejmie miała więcej szczęścia niż rozumu. Widać też wyraźnie, że jej największą siłą jej słabość opozycji.
Błędów rząd popełnił, w sprawie świeżo zakończonego protestu, całkiem sporo. Najpoważniejszy z nich jest taki, że zbyt szybko zgodził się na pierwszy postulat protestujących, dotyczący podwyższenia renty socjalnej. Rządzący liczyli, że spełnienie tego postulatu szybko zakończy protest. Tak się jednak nie stało i stać nie mogło, bo jak się później okazało, celem protestujących nie było raczej porozumienie. Ze spełnieniem pierwszego postulatu można było trochę poczekać. Rząd pokazałby, że kosztowało to pewien wysiłek, protestujący mieliby być może większą satysfakcję, że wymogli ustępstwo. Błędem była także decyzja o tym, żeby z protestującymi rozmawiał premier, gdy tymczasem należało poprosić o to wicepremier Szydło, która umie rozmawiać z ludźmi i w sferze społecznej wrażliwości może być wiarygodniejsza niż sam szef rządu. Na plus rządowi, a szczególnie minister Kopcińskiej, poczytać trzeba, że nie dała się sprowokować w trudnych momentach.
Z czasem okazało się, że środowisko niepełnosprawnych, które bezdyskusyjnie potrzebuje wsparcia rządu, bo jest po prostu najsłabsze jest bardzo zróżnicowane i ma bardzo różne problemy. Kolejne osoby z tego środowiska zaczęły głośno mówić, że chcą zaproponowanego przez rząd pakietu pomocowego i pytać w czyim imieniu właściwie toczy się protest.
To jest środowisko bardzo zróżnicowane i objęcie wszystkich wspólnym postulatem jest zwyczajnie niesprawiedliwe dla którejś z grup
-mówiła w studiu wPolsce.pl Barbara Konarska, mama dwójki niepełnosprawnych dzieci- dodała.
Oglądaj także:
Postulaty protestu oceniam negatywne. W konsekwencji może to doprowadzić do demoralizacji wewnątrz starego środowiska i w konsekwencji całego społeczeństwa. Grup społecznych, które wymagają pomocy jest bardzo dużo. Jeśli wszystkie, by tak oblegały sejm to doprowadziłoby to do jego paraliżu. Paraliżu pracy polityków, którzy zajmują się najważniejszym ustawami w państwie polskim
-mówił dr Bawer Aondo-Akaa.
Oglądaj także:
Pojawiały się też kolejne deklaracje polityczne niepełnosprawnych i ich opiekunów, które pozwoliły nabrać opinii publicznej podejrzeń, co do prawdziwych intencji akcji. Podobnie, jak co do intencji polityków Nowoczesnej. Robert Mazurek bezbłędnie wykazał, że Joanna Scheuring-Wielgus nigdy w istocie nie zajmowała się problemami niepełnosprawnych. Na 67 jej interpelacji i 47 zapytań poselskich ani jedno nie dotyczyło niepełnosprawnych.
No i – co nie bez znaczenia - w Sejmie pojawił się Lech Wałęsa, który całą sytuację obrócił w karykaturę, deklarując, że z protestującymi, to on może wygrywać, ale nie siedzieć, a poza tym ma ważniejsze sprawy w Puławach. Później jeszcze liderka protestu poszarpała się ze Strażą Marszałkowską o pocztówki na ścianach i transparenty, krzycząc coś o strzelaniu do niepełnosprawnych, sprawiając, że coraz trudniej było zdarzenia w Sejmie traktować poważnie.
W ten sposób protest skończył się podobnie, jak inne dotychczas nakręcone przez opozycję akcje, które na celu miały obalenie lub przynajmniej znaczące osłabienie rządu. Podobnie, jak okupacja Sejmu, czy uliczne protesty, przy dużej pomocy opozycji obrócił się w groteskę.
Ważne jest jednak to, że o problemach środowiska niepełnosprawnych mówiło się długo, głośno i intensywnie. Liczę, że rząd wywiąże się z obietnicy zmian systemowych, że zrobi porządek z orzeczeniami o niepełnosprawności, że program „Dostępność plus” przyniesie oczekiwane przez część środowiska niepełnosprawnych rezultaty, że niepełnosprawnym skrócą się kolejki do specjalistów, itd. Bo najsłabsza w państwie grupa jest godna tego, by otaczać ją szczególną opieką. Nie może tylko wszystkich terroryzować.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/396239-znow-okazalo-sie-ze-rzad-jest-silny-slaboscia-opozycji