Trudno powiedzieć, czy to już standard Radia Erewań czy jeszcze nie, ale na pewno bardzo blisko. Oto piątkowa „Gazeta Wyborcza” tak poinformowała o szarpaninie w Sejmie:
W rzeczywistości, co wszyscy mogli i mogą sprawdzić sami, było odwrotnie: nie panie szarpano, a panie szarpały, i nie jakieś tam przypadkowe matki, a matki-uczestniczki czysto już politycznego protestu. Widać to dobrze na nagraniu zarejestrowanego przez kamerę telewizji wPolsce.pl:
Ale nie dziwmy się gazecie Michnika, nie dziwmy się TVN, który wmawia Polakom, że w Sejmie dzieją się oto rzeczy o znaczeniu światowym, nie dziwmy się panu Tomaszowi Cimoszewiczowi, że zaczął się społecznie wzruszać - opozycja i jej media rzuciły na ten odcinek wszystkie swoje zasoby. Plan jest podobny do tego z grudnia 2016 roku czy późniejszych „czarnych marszów”, z tą różnicą, że teraz realizowany wokół socjalnych haseł. A zatem: paraliż Sejmu, medialna szarża, parada „autorytetów” III RP, bojówki na zewnątrz - tym razem na spotkaniach polityków Prawa i Sprawiedliwości w terenie.
Brutalność jest tak duża, że nawet dzieci uczestniczek protestu zmuszane są siłą do milczenia.
Dobrze to ujął premier Mateusz Morawiecki: ludzie o kamiennych sercach próbują pouczać rząd, który przeznaczył na cele społeczne więcej niż ktokolwiek wcześniej.
Medialne gwiazdy, które przez cały okres rządów Tuska pouczały Polaków, że nie wolno protestować w żadnej sprawie, dziś zalewają nas łzami współczucia. Niedobrze się robi.
Zresztą, każdy widzi, co się dzieje.
Najważniejszy jest ten wniosek: w tej sprawie obóz reform nie może już się dalej cofać, nie może ulec szantażowi. Gdyby komuś wpadł taki pomysł, musi mieć świadomość, że ceną będzie odebranie obozowi patriotycznemu zdolności jakiegokolwiek politycznego manewru.
Opozycja musi dostać jasny sygnał, że połączenie najbardziej nawet wrażliwych społecznie haseł z brutalną akcją partyjną nie będzie wobec tej ekipy skuteczne. To dziś o tyle łatwiejsze, że potwierdza się teza, jaką postawiłem przed wizytą u protestujących Lecha Wałęsy: III RP tak bardzo przytula protest niepełnosprawnych, że zaraz go zadusi. Po Wałęsie sprowadźcie Michnika!
Rozmawiać oczywiście trzeba, osoby niepełnosprawne potrzebują pomocy i wsparcia, pakiet zaproponowany przez rząd to duży krok naprzód, ale nie może oznaczać końca. Jednak trudno dziś w ogóle uznać, że ten protest ma cokolwiek wspólnego z rozmową o sytuacji tej grupy społecznej. Tu nawet nie chodzi o ”żywą gotówkę” - to żądanie pojawiło się później i jest ono tak bardzo zaporowe, że można przyjąć iż nawet jego spełnienie nie przyniesie politycznego oddechu w tej sprawie. Tu chodzi już tylko i wyłącznie o wysadzenie w powietrze zjednoczonej prawicy i rządu premiera Mateusza Morawieckiego.
W przypadku kapitulacji to szef rządu zapłaci największą cenę. Najpierw dostanie niewielkie oklaski, chwilę potem usłyszy, że jest słaby.
Dlatego podkreślam: z politycznego punktu widzenia rząd nie może dalej się cofać. Już dużo ustąpił, już dał więcej niż ktokolwiek.
Jesteśmy w momencie, który zdefiniuje najbliższe miesiące. Opozycja w sposób oczywisty, z użyciem dużych sił, testuje bojem odporność Zjednoczonej Prawicy na szantaż socjalny połączony z użyciem bojówek i medialną nagonką. Trzeba mieć tego świadomość.
Ale trzeba też widzieć, że przez coraz wyraźniejsze upolitycznienie, protest traci moralne wsparcie Polaków. Moja teza jest taka: to czas na pokazanie zdolności przywódczych, które czasami polegają na jasnym powiedzeniu „nie” szantażowi, przy jednoczesnym zaproszeniu do normalnego dialogu.
Więcej o tej sprawie w tygodniku „Sieci”, który ukaże się w poniedziałek. Marek Pyza i Marcin Wikło ujawniają niepokojące fakty z kulis wydarzeń w Sejmie:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/396067-temu-szantazowi-ulec-juz-nie-mozna-to-moment-definiujacy-sytuacje-polityczna-na-wiele-miesiecy