Wywieszanie jakichkolwiek transparentów na elewacji Sejmu jest brakiem powagi instytucji, jaką jest parlament. Po drugie, mówienie o jakimś molestowaniu i tym, że te panie mają siniaki, jest graniem na emocjach osób, które zapewne nie widziały całego zajścia i być może przyjmą taką narrację, która nie ma pokrycia w faktach
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jan Mosiński (PiS).
wPolityce.pl: W Sejmie doszło dziś do przepychanek między opiekunkami osób niepełnosprawnych a Strażą Marszałkowską, która uniemożliwiła im wywieszenie na elewacji budynku transparentu informującego o ich proteście. Jak komentuje Pan całe to zajście?
Jan Mosiński: Mam takie wrażenie, że dzisiejsze zdarzenie w Sejmie, które mieliśmy możliwość obserwować, było w jakiś sposób wyreżyserowane. Może nie tyle przez panie protestujące, co kogoś z zewnątrz, kto inspiruje je do pewnych działań. Natomiast czy Straż Marszałkowska podjęła działania zbyt rygorystycznie? Uważam, że nie. Jeżeli spojrzymy w zadania Straży Marszałkowskiej, a one wynikają z ostatnich nowelizacji, bodajże ze stycznia 2018 roku, to zobaczymy, że Straż Marszałkowska zobowiązana jest do dbania o bezpieczeństwo osób przebywających na terenie Sejmu. Nie tylko marszałka, posłów, senatorów, ale również innych osób. W związku z powyższym panie przebywające na terenie Sejmu są również pod ich opieką. Abstrahując od tego, co się dzisiaj wydarzyło, gdyby któraś z tych pań wypadła przez okno, to podejrzewam, że winę ponosiłby komendant Straży Marszałkowskiej. Stąd nie dziwię się, że reakcja była taka, a nie inna.
Nie uważa Pan, że to te panie były agresywne? Straż Marszałkowska chciała jedynie zamknąć okno, a padły pod ich adresem oskarżenia o molestowanie…
Tak. Po pierwsze wywieszanie jakichkolwiek transparentów na elewacji Sejmu jest brakiem powagi instytucji, jaką jest parlament. Po drugie, mówienie o jakimś molestowaniu i tym, że te panie mają siniaki, jest graniem na emocjach osób, które zapewne nie widziały całego zajścia i być może przyjmą taką narrację, która nie ma pokrycia w faktach. Stąd możemy spodziewać się jeszcze jakichś drastyczniejszych działań ze strony tych pań z tego względu, że protest trochę wymyka im się spod ogólnego zainteresowania opinii społecznej, która staje bokiem do tego protestu i go nie popiera. Panie mogą radykalizować swoje postawy, aby mimo wszystko skupić jej uwagę.
Tymczasem jutro zaczyna się szczyt parlamentarny NATO. Jakie widzi Pan wyjście z tej sytuacji?
Panie już twierdziły, że będą rozrzucać ulotki, a moim zdaniem zaśmiecanie Sejmu nie powinno mieć miejsca. One powinny dzisiaj spotkać się poza Sejmem z panią minister Rafalską i umówić się na jakieś konkretne rozmowy, ale z udziałem wszystkich grup, które reprezentują środowisko osób niepełnosprawnych. Bo ja mam wątpliwości, jak wielką grupę reprezentuje pani Hartwich i jej koleżanki. Mam wrażenie, że chyba nieliczną. Znaczna bowiem część tego środowiska chętnie przyjęłaby to, co zostało im zaproponowane i skłonna byłaby wyznaczyć swoją reprezentację. A myślę, że taką reprezentacją jest Krajowa Rada Konsultacyjna przy pełnomocniku rządu ds. osób niepełnosprawnych i to ciało powinno prowadzić jakiekolwiek negocjacje w imieniu grup społecznych i koordynować pewne działania,a nie pani Iwona Hartwich ze swoimi koleżankami. To byłoby najlepsze wyjcie. Mam jednak świadomość, że upolityczniając protest, te panie chcą go tylko zaostrzać. To jest taki mini KOD w Sejmie. Nie udało się KOD-owi wejść do Sejmu, to mają swoich przedstawicieli na terenie głównego holu Sejmu.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/395800-trzy-pytania-do-jana-mosinskiego-upolityczniajac-protest-protestujace-chca-go-zaostrzac-to-jest-taki-mini-kod-w-sejmie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.