Totalna opozycja zaciera ręce: protest w Sejmie i debata NATO... - wstyd na cały świat. Tylko dla kogo?

Nie da się ukryć, chodzi o rozgłos, o sensację, o skandal. Od jutra w Sejmie przez cztery dni debatować będzie o sprawach bezpieczeństwa prawie 260 parlamentarzystów z 29 państw NATO, naukowcy, samorządowcy… - niech świat widzi, co się u nas dzieje, jak paskudny rząd PiS traktuje niepełnosprawnych, którzy proszą tylko o kilkadziesiąt euro na swe potrzeby, cóż za bezduszność…!

Tzw. totalna opozycja i jej zwolennicy zacierają ręce: udało się! Protestujący nie wyszli, zostali i będzie wstyd na cały świat. Tylko właściwie dla kogo? Opozycja się nie wstydzi, niczego, ani w kraju, ani poza granicami. Poseł Paweł Rabiej z Nowoczesnej w rozsypce, partii inteligentnych inaczej, ćwierka na Twitterze o „wygwizdanym premierze Morawieckim”, że „nawet gdyby zbudował 122 mosty to i tak nie nauczy się budować najważniejszych mostów – między ludźmi”. Z kolei poseł Jan Grabiec, rzecznik prasowy PO, dorzuca: „PiS doszedł do władzy dzięki przestępcom. Dziś się odwdzięcza”. Już tylko te dwa przykłady wystarczą za ilustracje tego, co ma do powiedzenia tzw. opozycja parlamentarna. Sejmowy happening z wierszykami i przyśpiewkami w Boże Narodzenie nie wypalił, uliczne demonstracje „siły” siadają z braku społecznego poparcia, napuszczona na polski rząd Bruksela też mięknie i szuka sposobu jak wyjść z twarzą tego ambarasu, ale kaleki…? Każdego przecież muszą poruszyć obrazki niepełnosprawnych wraz z opiekunami, koczujący na korytarzach parlamentu…, rozgłos zapewniony!

Pomijam fakt, że w żadnym z parlamentów zagranicznych uczestników natowskiej konferencji takie paraliżowanie pracy deputowanych, w ogóle żaden protest w budynku wysokiej izby nie byłby możliwy. Ale, mleko zostało rozlane, trwa klincz, z którego dobrego wyjścia nie ma. Nie gra przy tym żadnej roli, że obecny rząd zrobił i robi dla niepełnosprawnych nieporównanie więcej niż wszystkie poprzednie razem wziąwszy. Kogo z przybyłych, różnojęzycznych, prominentnych gości to obchodzi? Obrazki pójdą w świat, są nawet gotowe tablice „informacyjne” dla uczestników międzynarodowej debaty, jak się u nas traktuje obywateli, i to na dodatek tych cierpiących z powodu stanu zdrowia, czy trwałego inwalidztwa.

To jest i będzie uderzenie w nasz, zbiorowy wizerunek, ale uderzającym o to właśnie przecież chodzi. Czy należało zastosować „rozwiązanie siłowe”? Nie byłoby takiej potrzeby, gdyby na samym początku uniemożliwiono zorganizowanie tego protestu. Ot, mamy państwo prawa, w którym z prawa i porządku publicznego można sobie kpić. Mamy rząd, który ze strachu przed uszczerbkiem na wizerunku boi się zdecydowanych działań. Rzecz w tym, że ten uszczerbek, to szarganie już jest i trwa. Mamy polskojęzyczne media należące w zdecydowanej większości do zagranicznych koncernów, które bezustannie, konsekwentnie przyprawiają niewygodnemu, polskiemu rządowi krzywą gębę, plują po prostu, a ten udaje, że deszcz pada, i mimo przedwyborczych, szumnych zapowiedzi woli nie dotykać tej kamaryli… I znów - im później, tym gorzej, bo jeśli nie teraz to kiedy? Gdy spadnie mu społeczne poparcie, bo kiedyś spadnie?

Nikt teraz nie odgrodzi podjudzonych okupujących parlament płytami gipsowo-kartonowymi ani kotarami od reszty świata. Nie zasłoni tego protestu niby nie mającego charakteru politycznego, którego uczestniczki apelują do mikrofonów: „nie głosujcie na PiS”. Nawet wtedy, gdy okupujący dostaną, jak chcą, „pieniądze w żywej gotówce”, w tym nakręconym konflikcie, w tej momentami tragifarsie za sprawą wspierających ich, politycznych „kolędników”, wygranych nie będzie. Można jedynie mieć nadzieję, że wyciągnięte zostaną wnioski na przyszłość. Przez rządzących przede wszystkim, bo po dzisiejszej opozycji niczego dobrego spodziewać się, niestety, nie można.