Ostatnie sondaże opinii publicznej – zarówno przeprowadzony przez CBOS, jak i Kantar Public – świadczą o pewnym ustabilizowaniu poziomu poparcia udzielanego rzadzącej prawicy. Podawany przez oba ośrodki poziom nieco poniżej 40 proc. można uznać za realny.
Na razie obóz rządzący musi zapomnieć o wysokich słupkach sięgających 50 proc. Jedną z przyczyn jest rosnące poczucie zmęczenia nieustannym konfliktem w państwie. Jest to oczywiście posępny sukces opozycji, która wprawdzie sama nie zyskuje na nieustannym podgrzewaniu atmosfery – tak jak choćby w przypadku protestu osób niepełnosprawnych – ale zniechęca w ten sposób część dotychczasowych wyborców obozu rządowego. Nie chodzi tu prawdopodobnie o ideowych zwolenników prawicy lecz głównie o grupy, które wspierały „dobrą zmianę” warunkowo w proteście przeciwko arogancji poprzedniej ekipy PO-PSL, albo w nadziei na stabilizację materialną i polityczną. I o ile w przypadku poprawy sytuacji materialnej obecna ekipa zrobiła bodaj najwięcej od 1989 roku, o tyle w kwestii spokoju społecznego poniosła na razie porażkę, tocząc do dziś zaciekłe spory na froncie zewnętrznym i wewnętrznym.
To oczywiście prawda, że za wiele tych zaciekłych sporów prawica nie ponosi winy. Jednak dla pewnej części wyborców nie ma to znaczenia, widoczne jest znużenie konfliktem, którego końca ciągle nie widać. Odbija się to w słupkach poparcia, które choć wciąż są wysokie, to jednak nie tak bardzo, jakby sobie tego życzył obóz rządzący. Gdzie znikają ci zniechęceni wyborcy? Możemy ich zwykle odnaleźć wśród tych, którzy są niezdecydowani albo nie zamierzają wziąć udziału w wyborach. Ta grupa powoli, ale dość konsekwentnie rośnie.
Jeśli ta tendencja będzie się utrzymywać, może to oznaczać, że środowiska antypisowskie choć niezbyt duże liczebnie, mają jednak wystarczająco siły, zwłaszcza medialnej, aby demobilizować obóz dobrej zmiany i zniechęcać do niego kolejne grupy wyborców. Z punktu widzenia totalnej opozycji to zrozumiała strategia. Skoro nie da się przyciągnąć wyborców, to trzeba ich zniechęcić do polityki. Bo w przeciwnym razie znów zagłosują na PiS. A że ucierpi na tym demokracja? Któż by się nią przejmował? Lud nie jest od rządzenia, lud ma grzecznie grillować.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/395500-lud-nie-jest-od-rzadzenia-lud-ma-grzecznie-grillowac-czyli-do-czego-dazy-antypisowska-opozycja