Wystarczyła jedna kwestia skierowana do byłego prezydenta rozpartego w fotelu jak na leżaku na wakacjach: „Panie prezydencie, mamy wolny materac, proszę zostać”. Jego błyskotliwa wymówka, „mam o 18:00 wielkie spotkanie w Puławach”, może wejść na stałe do kanonu powiedzonek. Jednak wymowa tej sytuacji jest przytłaczająca dla towarzycha III RP, sprytnie skrytego za inwalidzkimi wózkami by oskarżać dobrą zmianę o brak empatii w stosunku do ludzi pokrzywdzonych przez los. Tutaj plastycznie okazało się jak głębokie jest ich współczucie. Wpaść na godzinę by przy kamerach pobredzić o okropnych rządach PiS i czmychnąć do swojego wygodnego życia. Teraz następni już na pewno nie będą tak ochoczo się pchali by coś ugrać z niepełnosprawnymi w tle. Prosta propozycja: „mamy wolny materac, proszę zostać” skutecznie odwiedzie od chęci lansu przy okazji tego protestu.
To co się dzieje w obecnie w Sejmie to nie spontaniczna akcja zdesperowanych rodziców osób niepełnosprawnych, tylko wykoncypowany projekt sparaliżowania polskiego parlamentu z wykorzystaniem niedoli osób skazanych przez los na kalectwo. Przecież ktoś dostarczył protestującym na korytarz sejmowy materace, koce, ubranie na zmianę, środki czystości, wodę, żywność i itd. Była to logistycznie przygotowana operacja służąca nękaniu rządu. Ostatnio ktoś jeszcze zadbał o banery w języku angielskim wyprodukowane w profesjonalny sposób, żeby można je było wywiesić na poręczach i dawać pożywkę chętnym na całym świecie do krytykowania PiS.
Od dawna celem ataku płatnych hufców Sorosa jest właśnie Sejm. Najpierw był pucz grudniowy w 2016 roku, zakładający wdarcie się tłumu do gmachu pod pozorem obrony ciemiężonych posłów opozycji i przybycie zbawcy Tuska zaczajonego we Wrocławiu. Nie udało się. Była idiotyczna okupacja sali obrad przez posłów PO i Nowoczesnej. Odrażające harce w Sejmie i pod Sejmem urządzono ponownie by nie dopuścić do uchwalenia ustawy reformującej sądownictwo. Pamiętamy leżące kodziarstwo kopiące bezmyślnie w barierki. Też nic z tego nie wyszło. Teraz pomysł był wyższej generacji. Zainstalowano rodziców osób niepełnosprawnych razem z dziećmi. Jak widać i ta metoda sparaliżowania działania państwa okazała się nieskuteczna.
Często sytuacje drugoplanowe mają niesłychanie długi cień. Po tej krótkiej, ale dobitnej wymianie zdań z naszym noblistą do koczujących na sejmowym korytarzu dotarło, że pozostawiono ich już na pastwę zdarzeń i na żadne konkretne wsparcie nie mogą liczyć. Akcja jest bliska zakończeniu. Opinia społeczna ma już tego w zasadzie dosyć, żeby z Sejmu robić niechlujny biwak. Ciekawe kto dostarcza pocztówki przyklejane na ścianach? Listonosz przychodzi? A może ktoś je po prostu sam wypisuje?
Taktyka by nie było dnia spokoju za czasów dobrej zmiany, by przypadkiem nikt nie pomyślał, że się w Polsce dobrze dzieje, prowadzi do coraz bardziej żałosnych spektakli.
Takim była wizyta Lecha Wałęsy u niepełnosprawnych. Nasza pokojowa ikona na odchodne naubliżała reporterowi Telewizji Polskiej i ruszyła w świat, w którym nie ma TW Bolka, ani zdrajców, ani cwaniaków nachapanych na społecznym buncie. Jest tylko wspaniały w każdym calu i nieomylny Lech Wałęsa.
Ostatnio pojawiła się jeszcze jedna sprawa. Podczas spotkania z wyborcami marszałek Marek Kuchciński nawiązał do trwającego od ponad miesiąca protestu w Sejmie:
„Staramy się zapewnić bezpieczeństwo tym osobom. To są także koszty. Codzienne wyżywienie kosztuje i my bierzemy to na siebie, ale chyba ktoś musi za to zapłacić”
Oczywiście rzuciło się wielu polityków opozycji by te koszty wziąć na siebie. Rzuciło się oczywiście w ramach medialnej promocji. Znając ich, można przypuszczać, że jak już przyjdzie do zapłacenia rachunku, to się okaże, że mają o 18:00 wielkie spotkanie w Puławach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/395496-wolny-materac-odstraszy-celebrytow-od-brylowania-przy-wozkach-inwalidzkich