Pani Kasia wpadła w histerię. Nie po raz pierwszy i nie ostatni. I nie tylko podczas gościnnych występów w „Gazecie Wyborczej” – jak tym razem. Katarzyna Kolenda-Zaleska z „Faktów” TVN po prostu często uprawia dziennikarstwo, które nazywam „och, ach i o jejku, jejku”.
W ramach najnowszego „o jejkowania” pani Kasia odkryła mrożącą krew w żyłach „bezwzględność władzy”. A już najbardziej bezwzględna jest wicepremier Beata Szydło. Z powodu „bezduszności i braku wrażliwości”. A skoro tak, to pani Kasia ogłosiła, że „kompromitacja byłej premier Beaty Szydło przekroczyła jakiekolwiek granice. Tak tchórzliwego polityka w Polsce jeszcze nie było”. Przecież „wicepremier z pewnością do Sejmu zostałaby wpuszczona, a udaje, że nic się nie dzieje”. Uprzejmie informuję panią Kasię, że nikt Beaty Szydło nie musi do Sejmu wpuszczać, gdyż jest posłanką i w Sejmie jest po prostu u siebie.
Co do tchórzostwa, czyli tego, że albo była premier „się boi, albo brakuje jej empatii”, co ponoć „wyklucza ją z polityki”, jest akurat odwrotnie. Żaden rząd w historii III RP nie zrobił tak dużo jak ten Beaty Szydło w kwestiach pomocy i empatii.
O tym pani Kasia dowiedziałaby się, gdyby przeczytała choćby statystyki i raporty OECD, z których wynika, że Polska za rządów Beaty Szydło była absolutnym liderem w kwestiach zwalczania biedy i pomagania tym, którzy tego najbardziej potrzebują, czyli empatii właśnie. Pani Kasia chyba jednak faktów nie lubi (poza własnym miejscem pracy, które komicznie „Fakty” się nazywa). Pewnie w myśl zasady wyłuszczonej René Artois przez porucznika Huberta Grubera w serialu „’Allo, Allo!”. Namawiając René do redagowania kolaboracyjnej gazetki, Niemiec przestrzegał Francuza, by „fakty nie przeszkadzały mu w pisaniu”.
Co do tchórzostwa, to jest nim akurat uleganie swego rodzaju tyranii rozmawiania z panią Iwona Hartwich i jej koleżankami.
Chodzi o tyranię, gdyż nie jest to żadna rozmowa, tylko kopanie się z koniem. Rozmowa nie polega przecież na odpowiadaniu na wszelkie propozycje „nie”, na odmowie przyjmowania propozycji na piśmie czy wszelkich możliwych impertynencjach pod adresem drugiej strony. Takich rozmów było już za dużo, a każda kolejna ma coraz mniej sensu. Był prezydent, była pani prezydentowa, był premier Morawiecki, była minister Rafalska i to jest aż nadto. A po cyrku urządzonym przez Lecha Wałęsę, przychodzenie Beaty Szydło miałoby jeszcze mniej sensu. To nie jest zatem przejaw strachu, bezwzględności czy braku empatii, lecz oznaka zdrowego rozsądku. Chyba że chodzi o cyrk, co pani Kasia skłonna byłaby chyba uznać za przejaw empatii, gdyby go odpowiednio ubrać w puste słowa i nic nie kosztujące gesty. Przy obserwowanej obecnie ogromnej inflacji pustosłowia i pomagania bez pomagania, czyli raczej lansu niż pomocy, akurat zachowanie Beaty Szydło jest najbardziej racjonalne. Dlaczego miałaby powielać to, co proponowali już premier Morawiecki i minister Rafalska, żeby spotkać się z kolejnym „nie”? Przecież stanowisko rządu zostało już przedstawione.
Teraz zaczęła się nagonka na osoby, które chcą protestującym dodać otuchy. Wanda Traczyk-Stawska, Joanna Ochojska, Lech Wałęsa
— lamentuje pani Kasia.
Nie zaczęła się żadna nagonka, tylko niektóre media przestały wreszcie zakłamywać to, co się dzieje w Sejmie i pod Sejmem. Przedmiotem nagonki są natomiast posłowie zjednoczonej prawicy oraz te media, które mają już dość robienia ludziom wody z mózgu.
Władzy i jej propagandzistom nie przychodzi do głowy, że patrząc na protest, na cierpienie ludzi, którzy od ponad miesiąca śpią na podłodze w Sejmie, uruchamia się naturalny odruch solidarności
— labiedzi pani Kasia.
Obserwując momentami atmosferę pikniku dość trudno adekwatnie potraktować to cierpienie. A faktycznie cierpią ci, którzy nie są w stanie protestować albo zamiast okupowania sejmowego korytarza po prostu zajmują się swoimi potrzebującymi całodobowej opieki dziećmi czy krewnymi. I część po prostu nie dopuszcza takiej możliwości, by swoich pokrzywdzonych przez los bliskich narażać na jeszcze większe kłopoty wioząc ich do Warszawy i poniekąd zmuszając do koczowania. I od takich ludzi coraz częściej słyszę, że nie czują oni potrzeby solidaryzowania się z protestującymi obecnie w Sejmie dziewięcioma osobami. Raczej są coraz bardziej poirytowani.
Na koniec pani Kasia uderza w osobiste akcenty pisząc, jak to w jej redakcji „tematy dotyczące niepełnosprawnych są na porządku dziennym. Zdajemy sobie sprawę z siły telewizyjnego przekazu, choć systemu nie naprawimy. Dzięki materiałom, które u nas powstawały, udało się pomóc wielu dzieciom, bo poruszeni widzowie opowiadanymi przez nas historiami natychmiast ruszali z pomocą”.
Nie podważam szczerości takiego nastawienia, jednak na tyle dobrze znam telewizyjną kuchnię, iż wiem, że takie tematy mają równoważyć polityczną propagandę i są nieprzypadkowym elementem oferty programów informacyjnych. Często to wynika z wyrachowania, a nie wrażliwości, choć tej przecież nie neguję.
To nasz wspólny wstyd – społeczeństwa – że za mało naciskaliśmy, żeby państwo wzięło na siebie ochronę najsłabszych. Sami teraz muszą sobie ją wywalczyć. A my im kibicujemy. I nie, nie z powodów politycznych. Władzy i jej propagandzistom też trudno uwierzyć w ludzkie odruchy, bo wszystko kojarzy im się z polityką
— żali się pani Kasia.
Nie warto walić się we wspólne piersi, bo to niewiele znaczy. Każdy powinien indywidualnie zrobić rachunek sumienia, co zdziałał dla słabszych współobywateli, a czego nie zrobił i dlaczego. I czy chce o tym w ogóle mówić bądź się w tych sprawach licytować. Przecież niekoniecznie ci najgłośniejsi mają najczystsze sumienia.
Ewangelia według św. Mateusza głosi: „Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie”. I jeszcze: „Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. (…) Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/395449-katarzyna-kolenda-zaleska-z-tvn-obraza-beate-szydlo-tak-tchorzliwego-polityka-w-polsce-jeszcze-nie-bylo-zero-sensu