Zakończona 8 edycja Kongresu Polska Wielki Projekt, mająca miejsce w Warszawie, w dniach 17-20 maja, potwierdziła zasadę, że warunkiem skuteczności oddziaływania, z czym Polsce prawica ma czasami problem („słomiany zapał”) jest regularność i świetna organizacja. Cóż po najwspanialszych ideach, jak nie ma umiejętności transmisji tych idei do ludzi potrzebujących wsparcia i wzmocnienia siły przekonań. Ten pas transmisyjny został zbudowany a wielki sukces Kongresu jest zasługą dwóch pań: prezes Fundacji Polska Wielki Projekt Anny Bieleckiej i wiceprezes Maryny Miklaszewskiej oraz wiceprzewodniczącego parlamentu europejskiego prof. Zdzisława Krasnodębskiego, który jest „filarem” tego przedsięwzięcia. Kiedy organizatorzy decydowali się na organizację Kongresu w 2011 chodziło o oddanie hołdu Lechowi Kaczyńskiemu i walkę z coraz bardziej oligarchizującym się systemem. Ten system oznaczał demontaż państwa polskiego. Pamięć ludzka jest krótka. Warto przypomnieć jaka aura panowała po 10 kwietnia 2010, jakie siły zaczęły się ujawniać polskiej polityce, jak zaczął się zmasowany atak na polską podmiotowość. Trzeba było się temu przeciwstawić. To wtedy prof. Zdzisław Krasnodębski i prof. Legutko, humaniści z najwyższej półki, ujawnili się jako radykalni, twardzi publicyści walczący z „przemysłem pogardy” i „czarną pianą gazet”, ośmielając innych do aktywności.
Podczas swej prezydentury do tragicznej śmierci 10 kwietnia, Prezydent Lech Kaczyński organizował w Lucieniu spotkania z intelektualistami, ponieważ, jako pierwszy z prezydentów, miał świadomość ich znaczenia dla polskiej polityki. Nie wystarczało mu jako człowiekowi obdarzonemu wybitnym intelektem środowisko czysto polityczne czy stricte partyjne. W tym też znaczeniu Kongres stał się kontynuacją idei Prezydenta Kaczyńskiego i potwierdzeniem jego przenikliwości.
Podkreśliłem znaczenie świetnej organizacji i regularności, ponieważ na podstawie rozmów, niekoniecznie z gorącymi zwolennikami dobrej zmiany, mogę wnosić, że Kongres przebił się do szerszej społecznej świadomości jako intelektualna propozycja konkurencyjna i zdecydowanie intelektualnie atrakcyjniejsza od dominującej przez lata narracji liberalno-lewicowej. Biorąc pod uwagę siłę tej narracji, to wielki sukces intelektualny i prestiżowy. A wiadomo jak ważna, zwłaszcza w naszych czasach, jest kwestia prestiżu, przy ruchowej płynnej społecznej rzeczywistości. Kongres Polska Wielki Projekt uświadomił dużym odłamom polskiego społeczeństwa, że istnieje silna niepodległościowa i patriotyczna elita intelektualistów, przedsiębiorców i artystów, że jest alternatywa wobec krytycznego względem Polski dyskursu i że szyderstwo z Polski świadczy o prostactwie i „pomroczności ciemnej” w mózgu. Ale nie tylko wysokie standardy intelektualne przyciągały i przyciągają do Kongresu. Tym, co jest fundamentem, warunkującym rezonans i skuteczność, jest miłość do Polski. Brzmi to patetycznie, ale właśnie to poczucie patosu, które i mnie nie wiadomo dlaczego uwiera, potwierdza, że żyjemy w czasach cynicznych, że żąda się od nas abyśmy się wstydzili naturalnych reakcji i odruchów wynikających z faktu, że jesteśmy Polakami. Kongresowi udało się temu przeciwstawić. Nie ma niczego niestosownego w oczywistości stanu miłosnego zauroczenia Polską. Ponieważ Kongres odbywa się w maju, zawsze w mojej świadomości uruchamiała się perspektywa „długiego trwania”, co oznaczało, że Kongresowi patronują wielkie polskie duchy oświecenia, że praca Kongresu odsyła do tego, co działo się w Rzeczypospolitej drugiej połowie XVIII wieku, kiedy elita intelektualna podjęła pracę nad reformą państwa, chcąc uchronić Polskę przed katastrofą. Polska po rządami poprzedniej ekipy dryfowała bez kierunku, ku dezintegracji, właśnie ku katastrofie. Tak też, jak sądzę historycy będą postrzegać to ożywienie jakie miało miejsce po 10 kwietnia, bo ta data jest kluczowa, jeśli chodzi rozumienie tego, co się w Polsce działo i dzieje. Polska pod koniec XVIII była w awangardzie procesów modernizacyjnych. Z tego dziedzictwa Kongres czerpie. Najbardziej zabawnym, świadczącym o „pomroczności ciemnej” zjawiskiem jest przyklejanie niepodległościowym środowiskom „gęby Targowicy”. Swiadczy to o tym, że nie ma już granicy absurdu dla bredni do jakich zdolna jest totalna opozycja. Opozycja straciła zdolność opisu tego, co się w Polsce i na świecie dzieje.
Wszystkie debaty były intrygujące i miały w sobie modernizacyjną intencję. Obecność gości zagranicznych, między innymi filozoficznej gwiazdy pierwszej wielkości Petera Sloterdijka, laureata Nagrody Nobla z ekonomii prof. Thomas Sargenta, , prezesa Sądu Konstytucyjnego Węgier dr Tamasa Sulyoka czy historyka prof. David Engelsa, nadało Kongresowi międzynarodowego wymiaru, co pozwoliło zobaczyć sprawy polskie w szerszej perspektywie.
Dwoma wspaniałymi akordami tegorocznej edycji Kongresu było przyznanie medalu „Odwaga i Wiarygodność” Ance Marii Cernea przewodniczącej Stowarzyszenia Lekarzy Katolickich z Rumunii i Nagrody im. Lecha Kaczyńskiego, znakomitemu pisarzowi i tłumaczowi Antoniemu Liberze. Ich wystąpienia były poruszające i porywające, wymagające praktycznie osobnego omówienia. Ograniczę się do kilku uwag. Zadałem pytanie dlaczego to były tak przejmujące wystąpienia? Otóż przywracały one zasadę rzeczywistości, czyli poczucie kruchości porządku w jakim żyjemy i skalę zagrożeń wolności w sferze wewnętrznej i zewnętrznej. Wewnętrzne zagrożenie oznacza skażenie duszy, oznacza niezwykle chytre zniewolenie, które płynie z lewackich ideologii. Jest w nich ukryty wirus jakieś nowej mutacji totalitaryzmu. Zewnętrzne zniewolenie natomiast oznacza zagrożenie ze strony imperialnych ambicji Rosji, która usiłuje odbudować imperium.
Antoni Libera poświęcił swoje wystąpienie pamięci Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego niezłomność w obronie interesów polskich zawiodła go tam gdzie zawiodła, uświadamiając stawkę o jaką toczy się gra i coś, co można nazwać grozą historii, która podąża jak zły cień. Antoni Libera, z czym się nigdy nie afiszował był ostro zaangażowany w opozycję antykomunistyczną w latach siedemdziesiątych, kiedy wystąpienie przeciw komunizmowi było aktem heroizmu. Nagrodę Antoniemu Liberze wręczył premier Mateusz Morawiecki.
Uderzyła mnie ostrość i twardość wystąpienia Anki-Marii Cernea, która powiedziała między innymi, że nikt w Rumuni poza nielicznymi intelektualistami, nie miał złudzeń, co stało się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. Wystąpienie Anki-Marii Cernea wielkiej miłośniczki Polski, działaczki na rzecz wolności w Rumuni i Europie, miało siłę konkretu, która wynikała z tego, że mówiła to lekarka, osobiście, rodzinnie doświadczona przez rumuński komunizm, w którym skala przemocy jest dziś trudna do pojęcia. Walka z takim systemem zahartowała panią doktor, „wydestylowała” osobowość, jeśli można użyć takiego sformułowania, osobowość, która jest wzorem szlachetności i siły. Medal wręczał, co jest symboliczne i oczywiste jednocześnie Bronisław Wildstein.
-
Zapraszamy do lektury najnowszego numeru tygodnika „Sieci”!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/395418-kilka-uwag-o-kongresie-polska-wielki-projekt
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.