Bardzo rozsądnym krokiem ze strony rządu było zatwierdzenie tych podwyżek i zapowiedź ich rewaloryzacji co roku. To są pieniądze dla naszych dzieci. Kiedy mnie zabraknie, Paweł będzie miał przynajmniej coraz wyższą rentę i będzie mógł się utrzymać, a potem dostanie emeryturę
— mówi Krystyna Szkutnicka z Mielca, mamą 32-letniego Pawła, od prawie 18 lat sparaliżowanego czterokończynowo w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Obserwuje Pani zapewne protest niepełnosprawnych w Sejmie. Wydaje się, że bezpośrednio dotyczy on interesów Waszej rodziny. Czy tak jest w istocie?
Krystyna Szkutnicka: Codziennie wraz z synem śledzimy ten protest w telewizji. Paweł jest wprawdzie od prawie 18 lat sparaliżowany, porusza tylko głową i oddycha przy pomocy respiratora, ale mówi i wszystko rozumie. Oboje jesteśmy zbulwersowani tym, co się dzieje w Sejmie.
Dlaczego?
Przede wszystkim dlatego, że liderkom protestu brakuje kultury. Są bardzo aroganckie, pokazują brak szacunku do przedstawicieli rządu. To żenujące. Słyszymy też wypowiedzi ludzi, którzy są równie jak my zażenowani tym co się dzieje. Choć są tam właściwie jedynie trzy panie, które „podskakują”, reszta jest bardziej stonowana. Nie chcemy, aby obraz tych pań rzutował na wszystkich niepełnosprawnych, ich rodziców i opiekunów. Ludzie mogą bowiem pomyśleć, że wszyscy jesteśmy tacy roszczeniowi i że wszyscy posługujemy się metodą dyktatu. Tak jednak nie jest. To co się dzieje w Sejmie, nie wygląda mi na inicjatywę tych kobiet, tylko na protest, którym steruje opozycja.
Ale Iwona Hartwich, liderka tego protestu, powtarza, że jest on apolityczny. Uśmiecham się w tym momencie, bowiem te panie uczyniły wiele, abyśmy myśleli, ze jest inaczej.
To nieprawda, co mówi pani Hartwich. Ten protest jest polityczny. To cały czas widać i słychać w wypowiedziach tych kobiet. Uważam, że protestujące powinny pójść na ugodę, a rząd nie powinien już do nich wychodzić z kolejnymi propozycjami.
Rząd wyszedł z konkretnymi propozycjami, które – jak mówią wszelkie wyliczenia – są korzystniejsze od tego co było do tej pory. Pewnie te propozycje nie zaspokajają do końca oczekiwań niepełnosprawnych i ich rodzin, ale jest to jakiś postęp.
Bardzo rozsądnym krokiem ze strony rządu było zatwierdzenie tych podwyżek i zapowiedź ich rewaloryzacji co roku. To są pieniądze dla naszych dzieci. Kiedy mnie zabraknie, Paweł będzie miał przynajmniej coraz wyższą rentę i będzie mógł się utrzymać, a potem dostanie emeryturę. Nie rozumiem, dlaczego protestujące panie uparły się na 500 zł w „żywej gotówce”, bo te pieniądze nie wystarczą ani na rehabilitację, ani na życie. Ja potrzebuję przede wszystkim pieniędzy na rehabilitację, bo płacę 100 zł za godzinę rehabilitacji syna, która jest dla niego jedyną możliwą formą ruchu, bo on nie rusza nawet palcem. Z chęcią pojechałabym z Pawłem do Sejmu, aby pokazać tym paniom, na czym polega ciężka niepełnosprawność osoby, która jest dorosła i potrzebuje opieki przez 24 godziny na dobę. Ale jest to niemożliwe, bo mój syn potrzebowałby łóżka szpitalnego, respiratora, podnośnika, mnóstwa bagaży i osobnego pokoju, w którym mógłby załatwiać potrzeby fizjologiczne i mogłabym tam go pielęgnować. Dzieci tych pań, z całym szacunkiem dla ich niepełnosprawności, nie potrzebują takiej opieki jak mój syn. A ich mamy domagają się cudów.
Wielu komentatorów zwraca uwagę, że w tym proteście dawno przestało chodzić o sytuację osób niepełnosprawnych, a liderki są podpuszczane przez polityków opozycji do działań przeciw PiS-owskiej władzy.
Przecież to jest widoczne. Proszę zobaczyć, jakich polityków te panie zapraszają, kto tam przychodzi.
Choćby wczoraj był Lech Wałęsa. Nie miał nic sensownego do powiedzenia i raczej podgrzewał niż tonował nastroje.
No właśnie. A jak ocenić zachowanie tych pań wobec minister Rafalskiej czy rzeczniczki rządu, wyrywanie dokumentów? One są aż czerwone z emocji, bo mają zadanie do wypełnienia. Kto im je zlecił? Opozycja tym kieruje; opozycja codziennie wymyśla nowe prowokacje. A pokazywana ostatnio sytuacja, kiedy te kobiety dają osobom niepełnosprawnym jajka, by rzucały nimi w wizerunki najwyższych osób w państwie, to już kompletne dno. Protestujący chcą obrzydzić ludziom rząd, a przy okazji pokazać, jakie to biedne są osoby niepełnosprawne. Ale niepełnosprawni mają godność i powinni zachowywać się inaczej. Dlatego apeluję do protestujących: nie róbcie nam krzywdy, bo wasze zachowanie psuje wśród ludzi opinię nam wszystkim. A ludzi, którzy to obserwują, zapewniam, że my, rodziny niepełnosprawnych, chcemy poprawy naszej sytuacji, bo nam się nie przelewa, ale nie w taki sposób – chamski, arogancki, bez odrobiny taktu.
Uważa Pani, że gdy protestujący, mówiąc kolokwialnie, „przegną pałę”, to odbije się to negatywnie na całym środowisku niepełnosprawnych i ich rodzin?
Oczywiście. Już się odbija. Słyszałam wypowiedzi oburzonych ludzi, którzy – widząc agresję protestujących - mówili, że już więcej nie dadzą 1 procenta na niepełnosprawnych. Z tego co obserwuję, odsetek oburzonych rośnie. Jeszcze trochę i protest będzie popierać tylko opozycja. To wszystko mnie bardzo boli. Większość rodzin osób niepełnosprawnych nie zachowała by się w ten sposób. Ja bym się wstydziła tak leżeć w tym Sejmie, kręcić się, przeszkadzać.
Polityczny charakter protestu pokazuje wypowiedź jednej z tych pań: „Zróbcie wszystko, aby nikt z PiS-u nie dostał się do samorządu”. Oby za chwilę nie okazało się, że jedynym sukcesem protestu będzie kilka miejsc dla tych pań na listach partii opozycyjnych w wyborach samorządowych, a rozwiązywanie problemów niepełnosprawnych nadal nie ruszy z miejsca.
Dokładnie. To ewidentny przykład, że protest jest polityczny. Te panie walczą z zajadłością, złością, nie chcą w sposób normalny, rzeczowy dyskutować, lecz rozkazywać. Rząd nie może się zgodzić, by ktoś nim kierował, bo za chwilę wszyscy będą nim kierować.
Co ma teraz zrobić szeroko pojęta władza z tym protestem? PiS odżegnuje się od jego siłowego zakończenia.
Uważam, że matki powinny być wyprowadzone z Sejmu, a dzieci odwiezione do domów. W Sejmie musi być porządek. Podobnego zdania jest wielu internautów. Nie można tolerować takiego dziadostwa.
Niektórzy analitycy sympatyzujący z rządem uważają, że ten protest to element szerszej strategii opozycji. Nie wyszedł wariant „ulica i zagranica”, to teraz opozycja będzie mobilizować do protestów kolejne grupy społeczne, bo każda z nich ma jakieś niezaspokojone interesy i roszczenia. Zapominając przy tym – jak PO – że sama będąc władzą niewiele w tych sprawach zrobiła. Pani uważa podobnie?
Jestem dokładnie tego samego zdania. To na 100, a nawet 200 procent nowa strategia opozycji. Ale oni to przegrają z kretesem, bo myślą, że Polacy są idiotami. A ludzi mamy mądrych, którzy wiedzą i rozumieją, co się dzieje. I ludzie pójdą w tej sprawie za PiS-em.
Rozmawiał Jaromir Kwiatkowski, dziennikarz z Rzeszowa.
Paweł Szkutnicki z Mielca, dziś 32-latek, w listopadzie 2000 roku w wyniku wylewu krwi do rdzenia kręgowego został sparaliżowany czterokończynowo (ręce i nogi). Może poruszać tylko głową. Oddycha przy pomocy respiratora. Lekarze dawali chłopcu miesiąc życia. Paweł żyje do dziś. Po prawie 18 latach intensywnej rehabilitacji w Polsce i Stanach Zjednoczonych wykonuje – w odciążeniu – ruchy obiema rękami i nogami i jest w stanie oddychać samodzielnie do czterech godzin dziennie. Przyczyny choroby nie udało się zdiagnozować do dziś.
Paweł jest bohaterem książki Jaromira Kwiatkowskiego „Cierpienie nauczyło mnie radości. Wszystkie K2 Pawła Szkutnickiego”, wydanej przez krakowskie Wydawnictwo eSPe, której patronują m.in. tygodnik „Sieci” i portal wPolityce.pl.
-
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/395390-nasz-wywiad-matka-niepelnosprawnego-pawla-do-protestujacych-w-sejmie-powinniscie-pojsc-na-ugode