Lech Wałęsa, jak wiemy, ma milion wad, a i grzechów na koncie niemało. Ale z naszej perspektywy ma dziś jedną, wielką zaletę. Otóż tak bardzo ukochał siebie, że właściwie przestał widzieć świat go otaczający. A na pewno przestał się nim przejmować. To pewnie jedno z finalnych faz egotyzmu: ten moment, gdy istnieję tylko JA, a reszta jest wyłącznie tłem.
U Wałęsy proces ten zaszedł wyjątkowo daleko z tej prostej przyczyny, że on rzeczywiście już nic nie musi. Ci, którzy wiedzą, że był TW Bolkiem, zdania nie zmienią, a ci, którzy są po jego stronie, będą nadal, niezależnie od tego ile teczek odnalazłoby się jeszcze w domach generałów.
W każdym razie Wałęsa rzeczywiście jest być może jedyną osobą po stronie obecnej opozycji, która od czasu do czasu może sobie pozwolić na luksus szczerości. I dziś właśnie sobie pozwolił.
Wpadł do Sejmu, do opiekunów osób niepełnosprawnych, wyraźnie w biegu, lekko zdyszany, pewnie już w niedoczasie. Nie ukrywał tego specjalnie: nie chciał nocować, bo miał spotkanie w Puławach. Ale nawet gdyby nie miał, to też by nie nocował. Nie jest politykiem, nie musi udawać, no i przecież on już z innego świata. To zresztą było widać na jego obytej w szerokim świecie twarzy, w jego stroju nieco a’la safari, w lekkim znudzeniu rodem z hotelowego lobby.
Wałęsa był szczery także wówczas, gdy mówił, że nie wie, jak pomóc tych ludziom. III RP nie uważała przecież nigdy, że należy im pomagać, na pewno niespecjalnie szczodrze. Wałęsę nigdy to nie zaprzątało, i teraz nie zaprząta. Chodziło przecież o to, by on był na górze, a nie o to, by robotnicy spełnili swoje marzenia o Polsce sprawiedliwej. Kto chciał sprawiedliwości i solidarności, ten, z perspektywy Wałęsy niczego nie rozumiał. Nie łapał gry. I dziś Wałęsa myśli tak samo. Chodzi o to, by dokopać PiS, a nie o to, by pomóc. Gdyby nie PiS, Wałęsa wzywałby może nie do pałowania, ale na pewno do wyniesienia pani Iwony.
Wałęsa zapewne szczerze współczuje tym ludziom z obozu III RP, którzy muszą udawać, że się troszczą o niepełnosprawnych. On przecież zna ich lepiej niż my, i wie, jaki mają styl życia, jakie są ich wartości, aspiracje. No ale cóż, myśli pewnie, nie posłuchali go tyle razy, to w końcu przegrali wybory, i muszą pchać te wózki. Może to była przyczyna, dla której tak wyraźnie zrobił tę wizytę „na odwal”, byle jak, niechlujnie. I jak to on, śląc ciosy w różne strony, także w tę swoją.
Panie były wyraźnie rozczarowane. Wyczuły, że zostały potraktowane instrumentalnie, że robiły wyłącznie za tło do kolejnego selfie Wielkiego Człowieka, który nawet nie wysilił się, żeby coś sensownego im powiedzieć. Ale wiele to nie zmieni, bo i one same też grają już w tę samą grę. Grę, która Wałęsę oderwała od sprawy robotniczej i zawiodła do pałowania „Solidarności”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/395348-walesa-tak-naprawde-to-wspolczuje-tym-ludziom-z-iii-rp-ktorzy-musza-udawac-ze-sie-troszcza-on-sam-nawet-nie-udawal