Mamy do czynienia z sytuacją absurdalną, gdzie miasto odwołuje się od tych decyzji Komisji Weryfikacyjnej, które są korzystne dla warszawskiego samorządu. Mam na myśli te działania, na mocy których do zasobu miejskiego wracają nieruchomości wcześniej prywatyzowane na rzecz oszustów. Miasto nie przyjmuje tego do wiadomości i odwołuje się od tych decyzji. To pokazuje, że ten proceder reprywatyzacyjny w Warszawie nie był jakimś wypadkiem przy pracy warszawskiego samorządu, tak jak chce nas się o tym przekonywać, ale było to świadome działanie
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jacek Sasin, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów.
wPolityce.pl: Przedstawiciele Komisji Weryfikacyjnej poinformowali, że jest problem z przejmowaniem w zarząd zwróconych miastu kamienic i ich lokatorzy nadal płacą niebotyczne czynsze. Jan Mosiński mówi wprost: ratusz bawi się z nami w ciuciubabkę! Co Pan sądzi o tej niepokojącej sytuacji?
Jacek Sasin: Mamy do czynienia z sytuacją absurdalną, gdzie miasto odwołuje się od tych decyzji Komisji Weryfikacyjnej, które są korzystne dla warszawskiego samorządu. Mam na myśli te działania, na mocy których do zasobu miejskiego wracają nieruchomości wcześniej prywatyzowane na rzecz oszustów. Miasto nie przyjmuje tego do wiadomości i odwołuje się od tych decyzji. To pokazuje, że ten proceder reprywatyzacyjny w Warszawie nie był jakimś wypadkiem przy pracy warszawskiego samorządu, tak jak chce nas się o tym przekonywać, ale było to świadome działanie.
To oznacza, że warszawski ratusz stoi po stronie mafii reprywatyzacyjnej?
Tak naprawdę chodziło o to, aby warszawskie nieruchomości trafiały w ręce oszustów. Tak odbieram te działania i tę niechęć Hanny Gronkiewicz-Waltz oraz jej administracji do współpracy z Komisją Weryfikacyjną. Niechęć do tego, żeby uczestniczyć w pracach tej komisji, wreszcie niechęć do tego, żeby wykonywać decyzje, które komisja podejmuje. Mamy w tej chwili do czynienia z jawnym pokazaniem całej opinii publicznej, że warszawski samorząd przejmuje się bardziej interesami mafii reprywatyzacyjnej, niż mieszkańców Warszawy.
Trudno nie wspomnieć tutaj o sowitych nagrodach, jakie wręczała osobom związanym z warszawską reprywatyzacją Hanna Gronkiewicz-Waltz. Podobnie postępował ze swoimi urzędnikami prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza, ale to jednak wam opozycja zarzuca bogacenie się na premiach. To celowa taktyka?
Możemy mówić tutaj o wielkiej hipokryzji polityków PO. Atakują rząd za nagrody, które nota bene zostały przekazane na cele społeczne, więc nikt się na nich nie wzbogaci, jak nam to opozycja zarzuca. Z drugiej strony mamy milionowe kwoty przeznaczone na nagrody w samorządach kontrolowanych przez PO czy PSL. Mamy też nagminne zatrudnianie działaczy i radnych w spółkach komunalnych czy instytucjach samorządowych kontrolowanych przez te sam partie. Mamy wiceprezydentów Warszawy, którzy dorabiają ogromne pieniądze w radach nadzorczych spółek komunalnych, czyli cały system dodatkowych wynagrodzeń stworzony w stolicy. Mamy wreszcie to, o czym mówił ostatnio Patryk Jaki, czyli ogromną aferę z przyznawaniem nagród ludziom oskarżonym dzisiaj w aferze reprywatyzacyjnej. To wielka hipokryzja ze strony opozycji.
Zostańmy jeszcze przy politykach opozycji. Prezydent Adamowicz nie zabezpieczył miasta na wypadek awarii przepompowni ścieków. Kto za ten skandal powinien odpowiedzieć?
Trudno inaczej niż bardzo krytycznie ocenić to, co się wydarzyło w Gdańsku. To pokazuje, że ten obraz własnych rządów, jaki prezydent Adamowicz chce rysować twierdząc, że są skuteczne i dbające o interesy mieszkańców, nie jest obrazem prawdziwym. Przyjdzie teraz czas na to, żeby zbadać, jakie były przyczyny tej wielkiej ekologicznej katastrofy, z którą mamy do czynienia w Gdańsku i jakie będą również jej skutki. Pojawią się wówczas oceny odpowiedzialności władz Gdańska za to co się stało. Niewątpliwie mamy do czynienia z ogromnym skandalem, za który odpowiada prezydent Adamowicz.
Jak odebrał Pan wystąpienie prezydenta Dudy na forum ONZ. Które jego elementy były szczególnie ważne?
Dobrze, że prezydent zdecydował się mówić o reparacjach i problemach, jakie mamy w relacjach z Rosją, dotyczących zwrotu wraku Tu-154M i czarnych skrzynek, czy szerzej przyczyn badania katastrofy smoleńskiej. Wiemy bowiem, że w Stanach Zjednoczonych rosyjski scenariusz jest mocno zakorzeniony. Tę sprawę trzeba umiędzynarodawiać. Również mówienie o zagrożeniu ze strony Rosji jest bardzo istotne, bo przecież cały czas trwa okupacja części Ukrainy, a więc naszego sąsiada. Polityka rosyjska nie jest wcale mniej agresywna niż była w ostatnich latach. Równie istotne jest podnoszenie na forum międzynarodowym tematu reparacji wojennych.
Lech Wałęsa zapowiedział, że przyjedzie do protestujących w Sejmie osób niepełnosprawnych i ich opiekunów. Jak Pan to odczytuje?
Ten protest stał się okazją dla bardzo wielu osób, które nie ukrywają swojego stosunku do rządu PiS, aby mogły doprowadzać do kolejnego wzrostu napięcia. W tym kontekście również odbieram zapowiedzianą wizytę pana prezydenta Wałęsy. Nie pamiętam jednak, by w czasie, kiedy był prezydentem Rzeczypospolitej wykazywał się jakąś szczególną empatią w stosunku do osób niepełnosprawnych i chciał poprawić los tych osób. Dzisiaj chce być ich obrońcą. Jest to dla mnie działanie czysto polityczne. Zresztą ten protest jest wykorzystywany także przez posłów opozycji. Potwierdzają to medialne doniesienia, że posłanki Mucha i Scheuring- Wielgus odwodzą od zakończenia tego protestu tych rodziców, którzy chcieliby wrócić do domu.
Z sondażu przeprowadzonego przez Polster dla „Wiadomości” wynika, że większość Polaków chce zakończeniem protestu opiekunów osób niepełnosprawnych w Sejmie. Czy będą jeszcze jakieś rozmowy rządu z protestującymi?
Pierwotne oczekiwania osób oczekujących w Sejmie, to było podwyższenie renty socjalnej do poziomu najniższej emerytury i dodatek rehabilitacyjny, który miał służyć nieskrepowanemu dostępowi do świadczeń rehabilitacyjnych. I to protestujący uzyskali, rząd przychylił się do tych oczekiwań i zostały przyjęte odpowiednie ustawy. Przypomnę, że jest też zapowiedź stworzenia funduszu celowego, finansowanego z funduszu pracy i daniny solidarnościowej. Chcemy podejmować kolejne działania, proponujemy również program Dostępność +. Obecnie więc ten protest, który miał zwrócić uwagę na problemy tego środowiska, nie ma już sensu. Możemy tylko apelować, by go zakończyć. On już do niczego nie prowadzi, poza dawaniem paliwa opozycji do kolejnej politycznej awantury. Rodzice protestujący w Sejmie stają się coraz bardziej narzędziem opozycji do walki z rządem.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/395020-nasz-wywiad-minister-sasin-protestujacy-w-sejmie-staja-sie-coraz-bardziej-narzedziem-opozycji-szukaja-kolejnego-wzrostu-napiecia