Burmistrz Jersey City, który wywołał wojnę o Pomnik Katyński, wcale nie jest lewackim radykałem, na jakiego wygląda. Jeśli w coś naprawdę wierzy, są to wyłącznie pieniądze
— pisze Konrad Kołodziejski w artykule „Dziecko liberalnej Ameryki”.
W tygodniku „Sieci” Konrad Kołodziejski ujawnia prawdziwe powody batalii o Pomnik Katyński, która stała się szeroko omawianym tematem w światowych mediach:
Exchange Place, na którym stoi pomnik katyński, to bardzo atrakcyjne miejsce dla deweloperów, na nabrzeżu rzeki Hudson, z pięknym widokiem na wznoszące się na przeciwległym brzegu wieżowce Manhattanu. Według planów Fulopa ma tu powstać wart 90 mln dol. park. Niewykluczone, że Fulop, w rzeczywistości bezbarwny koniunkturalista i karierowicz (jakich zresztą wielu nie tylko w amerykańskich władzach miejskich), postanowił ubić kolejny interes, pozbywając się ważnego dla Polaków pomnika i wywołując wokół swojej decyzji polityczną awanturę. Podłączył się więc pod polsko- żydowski spór wokół ustawy o IPN, mając nadzieję na to, że zamknie w ten sposób usta krytykom. Na razie wygląda jednak, że przeliczył się w swoich kalkulacjach
— pisze autor.
Zwraca uwagę na hipokryzję burmistrza Jersey City:
Lewicowe hasła nie przeszkadzały Fulopowi w ubijaniu interesów z wielkim kapitałem. Wręcz przeciwnie. Miasto uważane za jeden z mateczników liberalnej lewicy, tak przecież „otwarte” i „postępowe”, stało się bardzo modne wśród bogatych i wpływowych elit Wschodniego Wybrzeża. Dzięki temu ceny gruntów rosły jak na drożdżach
— czytamy.
Kołodziejski podkreśla też finansową zaradność Fulopa:
Kampania wyborcza kosztuje, ale Fulop – jak doniosły lokalne media – poradził sobie z funduszami nieźle. Pod koniec 2016 r. udało mu się bowiem zgromadzić 3,2 mln dol. wsparcia. Wówczas wyszło na jaw, że głównymi darczyńcami (łącznie na kwotę 1,46 mln dol.) były firmy, głównie deweloperskie, prowadzące interesy z władzami miasta, a także przedsiębiorcy, którzy akurat dziwnym zbiegiem okoliczności otrzymali od burmistrza długoterminowe odroczenie spłaty należnych podatków
— pisze.
Zawraca także uwagę na populizm burmistrza w prowadzeniu polityki:
Jako burmistrz Fulop stara się nie zawieść wyznawców „globalnych i przyszłościowych ideałów”. Zamienia ulice w deptaki, promuje rowery, walczy z ociepleniem klimatu (zamykając fabryki – zapewne dobry teren pod deweloperkę). Okazał się nawet wielkim zwolennikiem murali, które mają ukazać „wielką różnorodność mieszkańców miasta”. Przede wszystkim jednak walczy z wszelkimi „przejawami dyskryminacji”. W marcu 2016 r., tuż po zalegalizowaniu w New Jersey związków homoseksualnych, udzielił ślubu ośmiu parom. Ceremonia odbyła się natychmiast, gdy tylko zaczęło obowiązywać nowe prawo, a więc tuż po północy, co zapewniło mu miejsce na czołówkach wielu gazet i wiele ciepłych komentarzy ze strony środowisk LGBT. Pogłębiając jeszcze swoją politykę „równouprawnienia”, wsparł także zatrudnianie osób transpłciowych w instytucjach miejskich.
Cały artykuł znajdziecie Państwo w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 14 maja, także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/394924-dziecko-liberalnej-ameryki-kolodziejski-w-najnowszym-sieci-jesli-burmistrz-jersey-city-w-cos-naprawde-wierzy-sa-to-wylacznie-pieniadze