W dyplomacji każdy gest coś oznacza. Pierwsze spotkanie podczas wizyt państwowych także.
Pierwszym punktem wizyty pary prezydenckiej w USA było podjęcie w konsulacie przedstawicieli organizacji żydowskich. Jaki był cel tego spotkania trudno się dowiedzieć? Jak zapewnia minister Krzysztof Szczerski: „Nie było mowy o kwestiach majątkowych”. To chyba szkoda. Pan prezydent nie był zupełnie zainteresowany co sądzą organizacje żydowskie o ustawie 447? Można było również przekazać stronie żydowskiej, że nie mamy zamiaru spełniać roszczeń instytucji związanych z Holocaust biznes. Łatwo się domyślić, że tematu izraelskiego ludobójstwa na Palestyńczykach jakie miało miejsce w ostatnich tygodniach też raczej nie poruszano. Co w takim razie omawiano w miłej atmosferze? Tak sobie pogawędzono o pogodzie? Czy może fetowano sukces jakim jest spontaniczna zgoda strony polskiej, nawet przed orzeczeniem sądu jakie ma nastąpić 29 maja, na przeniesienie Pomnika Katyńskiego.
Zresztą następnym punktem wizyty było złożenie kwiatów przez pana prezydenta właśnie pod jeszcze nieprzeniesionym Pomnikiem Katyńskim. Tak się złożyło, że w towarzystwie pomysłodawcy i realizatora zmiany lokalizacji obelisku poświęconemu pomordowanym polskim oficerom, burmistrza Jersey City Stevena Fulopa. Niby strona polska wyjaśniała, że nie jest to wspólne składanie kwiatów, tylko tamten się przyłączył, ale całkiem przypadkiem pan prezydent miał prezent dla burmistrza Fulopa. Wręczył mu książkę o Katyniu, jak podkreślił w języku angielskim, żeby pan burmistrz mógł się zaznajomić z prawdą o tej tragedii. Co za piękny gest.
Trudno zrozumieć jakie korzyści przyniosły Polsce te punkty wizyty w Stanach Zjednoczonych? Chyba w obecnej sytuacji w pierwszym rzędzie do konsulatu w Nowym Yorku powinni być zaproszeni przedstawiciele Polonii zaangażowani w sprawę obrony Pomnika Katyńskiego. To byłby wyraźny sygnał po której stronie sporu, bo był to spór i ratowano pomnik przed umieszczeniem w magazynie, pan prezydent się opowiada. Także jakikolwiek kontakt z burmistrzem Fulopem, który obrażał niewybrednie Marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego i tak naprawdę za to nie przeprosił, a także odnosił się pogardliwie do polskich władz, można uznać za niezwykle niefortunny. Poza tym co to za szczebel kontaktów dyplomatycznych? Chyba dla naszego prezydenta żaden splendor. A burmistrz Jersey City może się chełpić wszem i wobec, proszę bardzo obraziłem Polaków, a ci z z ręki mi jedzą. Sam prezydent do mnie przyjeżdża podziękować, że usuwam im pomnik.
Dodatkowo zdjęcie wykonane w polskim konsulacie w Nowym Yorku podczas spotkania pary prezydenckiej ze środowiskami żydowskimi stało się obiektem kpin. Jeden jegomość jest w obuwiu sportowym a la adidasy. A znowu inna pani wystrychnęła się na wesoło, w żakiet bijący purpurą papieską i niezwykle fikuśny szalik. Widać na przykładali wielkiej wagi do tej wizyty. Chyba, że ten jegomość miał atak podagry. Wtedy trudno wcisnąć but.
Jak widać Polsce nie jest dane zaznać zupełnie spokojnych czasów i zawsze jakieś zagrożenia nad nami wiszą. Obecnie są to roszczenia ze strony żydowskiej i przyprawianie nam okropnej gęby antysemitów, a nawet współwinnych Holocaustowi. Czy w taki należy tak gorliwie kontynuować politykę uniżoności wobec Żydów?
A poza tym jest w tej chwili konkretna sytuacja międzynarodowa. Trudno nie zauważać tego co się wydarzyło w związku z przenosinami ambasady USA do Jerozolimy. A mordowano niewinnych ludzi, którzy protestowali przeciwko anektowaniu ich kraju.
W polityce, szczególnie międzynarodowej, liczy się każdy najdrobniejszy ruch. A poczynania pana prezydenta i jego otoczenia są coraz mniej zrozumiałe i to przede wszystkim dla tych, którzy go swoimi glosami wsparli wyborach w 2015 roku.
-
Nie musisz wychodzić z domu, by przeczytać najnowszy numer tygodnika „Sieci”!
Kup e - wydanie naszego pisma a otrzymasz dostęp do aktualnych jak i archiwalnych numerów największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/394717-spotkanie-ze-srodowiskami-zydowskimi-jako-numer-1-wizyty-prezydenta-w-usa