Rząd zaproponował rozwiązanie stabilne, które mają być dedykowane osobom niepełnosprawnym i ich rodzinom. I to jest największa zaleta pomysłu daniny solidarnościowej, że te środki będą pochodziły od konkretnej grupy osób i będą przeznaczane na pomoc także konkretnej grupie osób
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Marian Szołucha, ekonomista z Akademii Finansów i Biznesu Vistula.
wPolityce.pl: Danina solidarnościowa to jedynie tworzenie kolejnego podatku, jak zarzuca opozycja?
Dr Marian Szołucha: No właśnie nie podatku, bo podatek ma to do siebie, że dochody budżetu z niego pochodzące trafiają do łącznej puli tego, czym dysponuje państwo i są wydatkowane na różne sposoby. Niektóre wydatki są stałe, a niektóre zmienne, w zależności od tego, jak wygląda ustawa budżetowa na dany rok. Tutaj rząd zaproponował rozwiązanie stabilne, które mają być dedykowane osobom niepełnosprawnym i ich rodzinom. I to jest największa zaleta pomysłu daniny solidarnościowej, że te środki będą pochodziły od konkretnej grupy osób i będą przeznaczane na pomoc także konkretnej grupie osób. Nie ukrywam, że obawiałem się, iż próg dochodów, od którego będzie obowiązywało odprowadzanie tej daniny, rząd zaproponuje na poziomie zbyt niskim i w związku z tym rozwiązanie to uderzy w finanse naszej klasy średniej. A więc tych, którzy już zarabiają przyzwoicie, ale może jeszcze nie należy ich nazywać krezusami.
Ten próg jest optymalny?
Tak. Poziom miliona złotych dochodu rocznie na osobę jest naprawdę wysoki. Moim zdaniem tę wąską grupę bogatych ludzi stać na odprowadzanie daniny na rzecz osób niepełnosprawnych. 30 niemal lat transformacji ustrojowej w Polsce, to naprawdę wystarczająco dużo czasu, by ci, którzy wykorzystali po 1989 roku dobre warunki do zarabiania w Polsce pieniędzy, złożyli się w nieco większym stopniu na pomoc tym, którzy tych warunków z obiektywnych przyczyn wykorzystać nie byli w stanie. Bo osoby niepełnosprawne to jest grupa, która w pierwszej kolejności i w sposób szczególny zasługuje na pomoc ze strony państwa, to znaczy na stworzenie systemu, który by ich wspierał. Ta pomoc im się najzwyczajniej w świecie należy, a że państwo nie dysponuje żadnym kamieniem filozoficznym, ani skarbem, z którego mogłoby pieniądze rozdać, to musi je najpierw pobrać- taka jest istota funkcjonowania systemu podatkowego- od innych grup społecznych. Argument, że niepełnosprawnym nie należy pomagać ze środków odebranych wcześniej innym podatnikom, jest nietrafiony.
Co jeszcze przemawia na korzyść daniny?
Pomoc takim grupom, jak niepełnosprawni jest od dawna dobrze uzasadniona względami etycznymi, wręcz aksjologicznymi, bo mówi o tym kościół katolicki, ale i polska konstytucja, w której wpisany jest system społecznej gospodarki rynkowej. Na końcu wszystkich działań ekonomicznych powinien być człowiek. Taki system, który opiera się na wolnym rynku, na swobodzie działania, ale także na pomocy osobom, które na tę pomoc zasługują i której oczekują, to system dobrze sprawdzony w praktyce. Stąd pomysł daniny solidarnościowej oceniam pozytywnie, choć co do zasady jestem za tym, by podatki były możliwie niskie, zwłaszcza obciążenia publiczno-prawne nałożone na pracę. Choć jestem za tym, by państwo nie poszerzało skali redystrybucji przez siebie dochodu narodowego, to jednak sytuacja niepełnosprawnych i ich dzisiejsze potrzeby są przypadkiem naprawdę szczególnym.
Czy widzi Pan jakieś słabe punkty pomocy w takiej formie?
Na skalę polską jest to eksperyment, którego rezultat będzie trzeba na bieżąco monitorować, począwszy od chwili, kiedy zostanie on wdrożony. Bo przecież danina będzie odprowadzana dopiero od roku 2020 i będzie brany pod uwagę dochód z pitu za 2019 rok. Na ten moment, co do zasady, ten pomysł na pewno zasługuje na wsparcie. Myślę, że dobrze także sprawdzi się w praktyce, co nie znaczy, że nie należy trzymać ręki na pulsie i ewentualnie elastycznie reagować.
Mówi Pan, że to eksperyment na terenie Polski, ale te rozwiązania funkcjonują przecież od lat w takich krajach, jak Niemcy, Włochy, Grecja, czy Łotwa. Co możemy z nich wynieść?
Tak, są one także w Austrii, czy Portugalii. Z różnych przyczyn te daniny solidarnościowe były nakładane na najlepiej zarabiających obywateli tych państw. W Niemczech np. stało się to w wyniku zjednoczenia kraju, gdy Niemcy Zachodnie składały się na swoich rodaków z dawnego NRD, by poziom życia w obu częściach Niemiec był możliwie wyrównany. Tylko, że tam ten poziom życia się wyrównuje i problem z czasem niknie, natomiast zjawisko niepełnosprawności nie zniknie. Stąd uważam, że stały element sytemu prawnego i społecznego w Polsce w postaci daniny solidarnościowej jest potrzebny i jest on wprowadzany w dobrym momencie. Dobrym pomysłem jest także skierowanie do niepełnosprawnych pomocy w postaci bonów na dostęp do artykułów, których na co dzień potrzebują, czy rehabilitacji.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
-
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/394559-nasz-wywiad-dr-szolucha-argument-ze-niepelnosprawnym-nie-nalezy-pomagac-ze-srodkow-odebranych-innym-podatnikom-jest-nietrafiony?wersja=mobilna