Uważam, że to bardzo dobre rozwiązanie, bo jest konsekwencją przyjętego w gospodarce modelu rynkowo-społecznego. W przeszłości była trochę wolna amerykanka i wygrywali najsilniejsi, a przecież państwo, o które mamy dbać to jest wspólnota. Nie może być tak, że siła kapitału powoduje, iż rosną dysproporcje. Nawiązuje tu także do tego, co dzieje się w świecie, gdzie 99 proc. kapitału jest w ręku 1 procenta populacji
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Zbigniew Krysiak, prezes Instytutu Myśli Schumana i wykładowca Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, ekspert Kancelarii Prezydenta RP oraz ministra finansów.
wPolityce.pl: Strona rządowa mówi o daninie solidarnościowej, że to bardzo dobre rozwiązanie, które pomoże osobom niepełnosprawnym. Opozycja z Grzegorzem Schetyną na czele twierdzi z kolei, że to absurdalny pomysł, bo jest to tworzenie jedynie kolejnego podatku. Jakie jest Pana zdanie na ten temat?
Prof. Zbigniew Krysiak: Uważam, że to bardzo dobre rozwiązanie, bo jest konsekwencją przyjętego w gospodarce modelu rynkowo-społecznego. W przeszłości była trochę wolna amerykanka i wygrywali najsilniejsi, a przecież państwo, o które mamy dbać to jest wspólnota. Nie może być tak, że siła kapitału powoduje, iż rosną dysproporcje. Nawiązuje tu także do tego, co dzieje się w świecie, gdzie 99 proc. kapitału jest w ręku 1 procenta populacji. Oczywiście łatwo stwierdzić, że to dodatkowy podatek. Trzeba patrzeć na to, jaką ma funkcję.
To znaczy?
Jeśli ktoś zarabia powyżej miliona złotych, to te 4 procent jest dla niego niewielką kwotą. Druga rzecz, proszę pamiętać, że te pieniądze trafiając do osób niepełnosprawnych w efekcie będą wydawane na zakupy, co będzie generowało popyt. Będzie to zwiększało także podaż, a zatem produkcję w tych obszarach, które wymają tego wzrostu. To jest funkcja daniny solidarnościowej, którą nazwałbym raczej darowizną, ofiarą, czy podarunkiem. Po to, by wyrazić w ten sposób cel, że de facto chcemy zaprosić tych bogatych ludzi do udziału we wspólnocie dzielenia się, pewnej bezinteresowności.
Protestujący w Sejmie twierdzą jednak, że nie chcą daniny solidarnościowej, bo ma ona formę przymusu, a oni nie są żebrakami. To mocny argument?
Proszę zrobić ankiet wśród wszystkich niepełnosprawnych. Osoby, które się wypowiadają w Sejmie- te dwie czy trzy osoby- to to nie jest próba reprezentatywna. Oczywiście nie kwestionuje ich wypowiedzi, ale jako osoba zajmująca się statystyką i badaniami społecznymi, bo ekonomia to są nauki społeczne, twierdzę, że to nie jest nawet próba. Słucham w różnych audycjach wypowiedzi całej rzeczy osób niepełnosprawnych i wiem, że gdybyśmy zapytali te kilkaset tysięcy osób, do których mają być skierowane te fundusze, to ich odpowiedź będzie miażdżąco inna.
Przedstawiciele opozycji, m.in. Ryszard Petru czy Władysław Kosiniak-Kamysz uważają, że danina solidarnościowa nie jest potrzebna, wystarczy znaleźć te środki w budżecie, wycofując się np. z programu badania dna Atlantyku czy strzelnic dla każdego powiatu. Co Pan o tym sadzi?
Szkoda, że ci panowie jeśli są takimi mistrzami od poszukiwania pieniędzy, nie znaleźli ich wcześniej. Wtedy jednak ich minister finansów mówił, że pieniędzy nie ma i nie będzie. To jest tworzenie opinii bez pokrycia na zasadzie, że to jest złe, szukajcie gdzie indziej, ale to nie jest konstruktywna propozycja. Jeśli ci panowie mają jakąś inną propozycję, to niech ją przedstawią i uzasadnią dlaczego ich zdaniem będzie ona lepsza i efektywniejsza.
Ale przecież podobne do daniny solidarnościowej rozwiązania od lata funkcjonują w innych krajach europejskich. Sprawdziły się tam?
Tak. Chciałem zwrócić uwagę, że we Francji jest cała masa programów o takim charakterze i z tego obszaru. Te programy funkcjonują tam już od wielu dekad i nikogo one nie dziwią. To coś, czego myśmy do tej pory nie ćwiczyli w Polsce, ponieważ model gospodarczy i społeczny był niestety źle tworzony. Intencja takich rozwiązań i programów jest też niejako funkcja wychowawcza ludzi bogatych. Proszę sobie zadać takie pytanie, czy gdyby nie było takiego mechanizmu, to czy ci bogaci samodzielnie przeznaczyliby te środki? Nie. Myślę, że wielu z ich bardzo pozytywnie zareaguje na tę daninę, bo będzie to dla nich jakiś rodzaj współudziału w procesie solidarności. Pomagając słabszym pomagamy więc również bogatym w ich poczuciu odpowiedzialności za wspólnotę.
Środki z daniny solidarnościowej wystarczą na pomoc niepełnosprawnym?
Wiedza na temat struktury dochodowej jest bardzo precyzyjna w systemie fiskalnym w Polsce, dlatego miałbym duże zaufanie do tych szacunków. Może też się okazać, że te środki będą zbyt duże w związku z tym będzie później szansa na zredukowanie tych 4 proc. do 3 proc.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/394538-nasz-wywiad-prof-krysiak-o-daninie-solidarnosciowej-latwo-stwierdzic-ze-to-dodatkowy-podatek-trzeba-patrzec-na-to-jaka-ma-funkcje