Albo nie wie, albo udaje, albo zwyczajnie mataczy! Po dwóch godzinach przesłuchania b. szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego okazało się, że gen. Krzysztof Bondaryk robi ze swojego zeznania medialny cyrk. Nie może lub nie chce odpowiedzieć na najważniejsze pytania i zaczyna kpić z członków komisji. Stwierdził, że nie obserwował syna Donalda Tuska zza krzaka, nie zdecydował o podsłuchach i innych działaniach operacyjnych wobec Marcina P., gdyż bał się reakcji sądu, a ze swoich i swoich ludzi działań jest zadowolony.
Członkowie komisji dopytywali gen. Bondaryka dlaczego nie zdecydował się na wprowadzeniu podsłuchu w okresie od maja do lipca 2012. Pytali też dlaczego nie obserwowano wtedy oszusta, który mógł w tym okresie wywieźć pieniądze z Polski lub ukryć je na terenie naszego kraju.
Takie były procedury. Nie wprowadzaliśmy podsłuchu przedprocesowego. Wykonywaliśmy inne czynności.
– stwierdził Bondaryk.
O czym pan mówi?(…) Nie przeprowadziliście żadnych zaawansowanych czynności operacyjnych, to skąd wiecie, ze nie wywoził pieniędzy?
– pytała Małgorzata Wassermann.
W podobnym tonie Bondaryk wypowiadał się w kwestii obserwacji Michała Tuska przez ABW, który pracował dla Marcina P. w jego oszukańczej firmie lotniczej OLT.
To nie szef agencji obserwował Michała P. zza krzaka.
– stwierdził były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Bondaryk jest kolejnym świadkiem, który mówi o opieszałości prokuratury w sprawie Amber Gold.
Zdecydowałem się na interwencję u Prokuratora Generalnego, by przyspieszyć działania w tej sprawie,
– zeznał świadek.
Krzysztof Bondaryk nie zgadza się ze swoim następcą Dariuszem Łuczakiem, jak i swoimi ówczesnymi zastępcami, którzy zeznali, że dla Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego sprawa #AmberGold była sprawą najważniejszą.
Być może dla pionu ekonomicznego ta sprawa była istotna.
– stwierdził gen. Bondaryk.
Ja wiem, ze pan nic nie wie,m nic nie koordynował. Mówił pan, że nie zdecydował się na działania operacyjne, a z drugiej strony wysyła pan notatkę i wszczyna poważną procedurę. (…) Bardzo jest pan zabawny panie generale.
– stwierdziła zirytowana Małgorzata Wassermann.
Zostało złożonych kilkanaście zawiadomień do prokuratury. Błędy w pracy ABW nie były przypadkowe.
– stwierdził poseł Jarosław Krajewski.
Czy pan mnie zastrasza?
– pytał Bondaryk.
Przewodnicząca Wassermann pyta o podział prac w sprawie Amber Gold pomiędzy delegaturami w Gdańsku i w Warszawie.
Działania operacyjne delegatury prowadziły we własnym zakresie. Moim zdaniem w tym okresie obie delegatury pracowały razem - stwierdził były szef ABW.
– odpowiedział Bondaryk, chociaż przeczą temu inne zeznania świadków.
Bondaryk pytany był też o wątek lotniczy afery. Przyznał, że nie wykonano czynności w tej sprawie. Okazało się, że teczki w tej sprawie są puste. Małgorzata Wassermann wprost mówiła o „samych okładkach”.
Agencja rejestrowała podmioty do października 2012, działania ABW nie mają związku z prokuraturą. Można mieć wrażenie, że chcieliście mieć pełną kontrolę, na wypadek gdyby w przyszłości ktoś zajął się tą sprawą. Wiemy,że nikogo nie interesował wątek lotniczy.
– stwierdziła Wassermann, która pytała, czy dochodziło do spotkań przedstawicieli OLT i LOTu oraz urzędnikami, których celem miało być doprowadzenie LOTu do upadłości.
Nie mam takiej wiedzy.
– stwierdził
Małgorzata Wassermann przypomniała więc notatkę, z której wynikało, że wycofanie się tureckich linii lotniczych z rozmów o prywatyzacji LOTu było wynikiem faktu pojawienia się na polskim niebie samolotów OLT, a ta spółka stosowała ceny dumpingowe.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/394532-bondaryk-zgrywa-komedie-przed-komisja-amber-gold-to-nie-szef-agencji-obserwowal-michala-p-zza-krzaka-wassermann-bardzo-jest-pan-zabawny