Wygląda na to, iż Niemcy się denerwują, że Polacy zaczynają dbać o swój patriotyzm. Nie chcą, by powstawały w Polsce filmy o naszych zwycięstwach, zrzuceniu niemieckiego jarzma. Jakoś można to zrozumieć, przyzwyczaili się do polskiej uległości i potulnego przyjmowania niemieckiej narracji o polskiej historii. Ale nie ma rady - teraz muszą się przyzwyczaić do tego, że w Polsce mamy kolejny „kryzys przysięgowy”, nie obowiązuje posłuszeństwo kajzerom i kanclerzom z Berlina
— mówi Maciej Pawlicki, producent filmu „Legiony”, w rozmowie z wPolityce.pl.
We wczorajszym numerze gazety „Fakt” ukazał się artykuł dot. produkcji filmu „Legiony”.
Jednym z zarzutów, o których czytamy w artykule „Powstaje kolejny gniot za państwowe miliony? Przeciwników kręcenia filmu… zwolniono”, jest sprawa rzekomej krytyki scenariusza filmu ze strony Ernesta Brylla.
Ten scenariusz w obecnym kształcie nie ma w sobie dramatycznej opowieści o Legionach, o budzącej się ze śmiertelnego snu Polsce
— miał napisać w swojej recenzji Bryll. Maciej Pawlicki zauważa, że recenzja autorstwa Brylla, ukazała się dawno temu.
Autorzy innych recenzji twierdzili coś odwrotnego, ale najważniejsze, że recenzja mojego przyjaciela Ernesta Brylla powstała dawno temu i odnosi do wersji scenariusza sprzed półtora roku. Od tego czasu powstało wiele kolejnych wersji, jak to się normalnie dzieje. Obecna wersja zbiera bardzo dobre recenzje
— mówi Maciej Pawlicki w rozmowie z wPolityce.pl.
Producent odrzuca też zarzut, że ta recenzja była powodem zwolnienia Brylla z PISF.
Tak, niech będzie wszem wiadome, że kto podniesie rękę na Pawlickiego natychmiast straci posadę! (śmiech) Ale serio: to bzdura i manipulacja. Dyrektor każdej instytucji ma prawo zmieniać jej strukturę i dobrać sobie grono współpracowników, nie ma posad „na wieczność”, dyrektor Śmigulski wyjaśnił powody swych decyzji. Można rzec, że polscy czytelnicy niemieckiego tabloidu zostali tu oszwabieni.
— mówi.
Kolejny zarzut dotyczy kosztów produkcji. Jak udowadnia Pawlicki, w materiale „Faktu” pojawiły się nieprawdziwe liczby.
Film kosztuje 25 milionów, nie 28, budżet został obniżony. Trzykrotnie informowałem o tym autorkę artykułu, to samo - jak przyznała - mówił jej dyrektor Śmigulski. Wszystkie liczby podane przez „Fakt” są nieprawdziwe.
— stwierdził Pawlicki.
**Producent odnosi się też do fragmentu tekstu, w którym uczyniono zarzut, że film nie będzie gotowy na 11 listopada tego roku.
A w jaki sposób film miałby być gotów na listopad 2018, skoro do tej pory, w połowie maja 2018, ze środków publicznych otrzymaliśmy 1 mln złotych? Dzięki prywatnym inwestorom zrealizowaliśmy sporą cześć zdjeć, ale zebranie budżetu na taki film nie jest łatwe. Przy innych filmach historycznych jak Wołyń czy Miasto‘44 też trwało to latami. Na szczęście procedury wreszcie mamy za sobą i wkrótce wznawiamy zdjęcia. A „Faktowi” dziękujemy za pośrednią reklamę.
— powiedział Maciej Pawlicki.
Premiera filmu „Legiony” planowana jest na jesień 2019 roku. Reżyseruje laureat „Złotych Lwów” i laureat konkursu na scenariusz filmu o Powstaniu Warszawskim, wiceprezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich, Dariusz Gajewski. Zagrają m.in. Sebastian Fabijański, Bartosz Gelner, Wiktoria Wolańska, Mirosław Baka, Jan Frycz, Tomasz Włosok, Borys Szyc, Antoni Pawlicki, Piotr Cyrwus, Piotr Żurawski, Grzegorz Małecki.
TK
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/394516-pawlicki-dla-wpolitycepl-o-ataku-faktu-na-film-legiony-wyglada-na-to-iz-niemcy-sie-denerwuja-ze-polacy-zaczynaja-dbac-o-swoj-patriotyzm