Można wygrać cztery wybory z rzędu i bardzo się starać, aby po raz kolejny uzyskać mandat. Wiem, że tę świadomość ma pan prezydent Majchrowski, bo Małgorzata Wasserman – moim zdaniem – to najmocniejsza kandydatura jaką PiS mogło wystawić w Krakowie
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego.
CZYTAJ WIĘCEJ: A jednak! Jacek Majchrowski po raz kolejny stanie do wyborczej walki o Kraków
wPolityce.pl: Jacek Wojciechowicz zaapelował do swoich kontrkandydatów Patryka Jakiego i Rafała Trzaskowskiego, aby stanęli z nim do debaty, by była ona merytoryczna, a mniej polityczna. Pana zdaniem czas rozpocząć już taką debatę?
Władysław Kosiniak-Kamysz: Na debaty telewizyjne przyjdzie czas, ale dyskusja merytoryczna o rozwiązaniach poprawiających jakość życia Polaków jest jak najbardziej zasadna. Może część z tych z tych pomysłów, które się pojawią, uda się jeszcze teraz zrealizować. Oddzielmy jednak debatę od czystej kampanii wyborczej. Mamy jednoznaczne stanowisko Państwowej Komisji Wyborczej, która wyraźnie mówi o tym, kiedy rozpoczyna się prawdziwa kampania. Nie powinno to jednak uniemożliwiać dyskutowania wstępnych propozycji z rodakami o przyszłości naszych małych ojczyzn.
Przedwyborcze spotkania z Polakami można już jednak nazwać kampanią…
Ta dyskusja toczy się tak naprawdę nieprzerwanie, niezależnie od tego czy kampania jest, czy jej nie ma. Lubię sformułowanie, którego używają nasi samorządowcy, że dzień ogłoszenia wyników wyborów jest początkiem kolejnej kampanii. Oczywiście nie w rozumieniu formalnym, bilbordów, itd., ale w rozumieniu pracy i spotykania się z mieszkańcami. Nikomu tego nie można zabronić. Spotkania i możliwość rozmowy są też podstawą demokracji i przekonywania do siebie. Niezależnie od tego, kiedy jest termin wyborów i jakie one są.
Do tej debaty dołączy wkrótce wasz kandydat na prezydenta stolicy? Będzie to Jakub Stefaniak?
Decyzja zapadnie w najbliższych dniach. Jakub Stefaniak ma w sobie wielką determinację, a to jest zawsze podstawa jakiegokolwiek udziału w wyborach. Trzeba przede wszystkim chcieć i mieć pomysł na to, co się chce robić. Widzę, że on go ma i w najbliższych dniach podejmiemy decyzję.
Liczył Pan na to, że Jacek Majchrowski będzie kandydował w Krakowie?
Bardzo na to liczyłem, bo namawiałem go do tego od wielu miesięcy. Zarówno publicznie, jak i w rozmowach. Uważam, że powinien kandydować i zgromadzić wokół siebie nie tylko partie polityczne, ale różne środowiska społeczne, przede wszystkim mieszkańców Krakowa. Będę zaangażowany w tę kampanię, bo Kraków to moje rodzinne miasto. Tutaj się urodziłem i mieszkam. Chciałbym, żeby była jedna, bardzo szeroka lista wspierająca prof. Majchrowskiego. Jest to możliwe, choć to nie będzie kampania, w której wszystko jest rozstrzygnięte i cokolwiek jest podane na tacy. Można wygrać cztery wybory z rzędu i bardzo się starać, aby po raz kolejny uzyskać mandat. Wiem, że tę świadomość ma pan prezydent Majchrowski, bo Małgorzata Wasserman – moim zdaniem – to najmocniejsza kandydatura jaką PiS mogło wystawić w Krakowie.
Uważa Pan, że Majchrowski jest zagrożony?
Czym innym jest pokora do każdego startu, a czym innym zagrożenie. Uważam, że pokora i szacunek dla każdego z kontrkandydatów jest rzeczą wymaganą i trzeba wielkiej determinacji i wielkiej pracy, żeby wygrywać każde wybory. Nic nie jest dane raz na zawsze.
PiS przedstawił dziś założenia daniny solidarnościowej. Jak się Pan na nią zapatruje?
Nie oszukujmy się, że to jakaś danina solidarnościowa. Tak opakowano nowy podatek Morawieckiego. Zastanawiające jest, że kolejny minister finansów chce zostawić jakiś podatek swojego imienia. Jest podatek Belki, teraz podatek Morawieckiego, jakby pan premier jeszcze nie wyszedł z Ministerstwa Finansów. Zresztą to nie rozwiązuje problemu. Pieniędzy na postulaty opiekunów osób niepełnosprawnych protestujących w Sejmie wciąż nie ma. My wskazujemy na źródła finansowania: nie wydawać tyle pieniędzy na program strzelnic w każdym powiecie, badanie dna Atlantyku, czy Wojska Obrony Terytorialnej i przeznaczyć je na osoby niepełnosprawne.
Pana zdaniem rządowi uda się doprowadzić do porozumienia z Komisją Europejską?
Chciałbym bardzo, żeby tak się stało, bo to leży w interesie Polski i Polaków. Jestem przeciwnikiem jakichkolwiek sankcji i rezolucji poodejmowanych przez KE czy PE. Zresztą europosłowie PSL nie biorą udziału w głosowaniach nad takimi sprawami, bojkotujemy te głosowania. Niezależnie, jaki jest rząd, zawsze będę stał po stronie naszych rodaków i nie ma naszej zgody na wprowadzanie sankcji. Za błędy rządu PiS nie mogą płacić Polacy. Rząd musi zreflektować się i wycofać z wielu rzeczy, przede wszystkim z błędnej polityki, szczególnie zagranicznej. Dobrze, że jest prowadzony dialog z KE i tutaj tę zmianę dostrzegam. Nie przynosi on na razie efektów, ale każdemu trzeba dać szansę.
Minister Szczerski mówi, że KE idzie zygzakiem. Raz zapewnia, że będzie kompromis, innym razem temu zaprzecza.
Na miejscu ministra nie wchodziłbym w dyskusje na temat zygzaków, bo trzeba najpierw spojrzeć w lustro. PiS chce podnosić pensje i składa stosowną ustawę, po czym, prezes Kaczyński nakazuje oddawać nagrody i obniża pensje. To jest zygzak.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/394409-nasz-wywiad-kosiniak-kamysz-o-wyborach-w-krakowie-to-nie-bedzie-kampania-w-ktorej-wszystko-jest-rozstrzygniete