Ja sam musiałbym się długo zastanawiać, żeby znaleźć powód do głosowania na Nowoczesną w takim kształcie, w jakim jest obecnie
— przyznał Ryszard Petru w rozmowie z „Newsweekiem”.
Były lider Nowoczesnej, który w ostatnich dniach opuścił szeregi tej partii nie kryje swojego żalu:
Tworzyłem Nowoczesną od zera, to poniekąd moje dziecko, a o dziecko trzeba dbać. Proponowałem rozwiązania, oferowałem pomoc, współpracę. Niestety wszystko na nic
— czytamy.
Jak przekonuje Petru, przez kilka miesięcy próbował znaleźć kompromis w ramach funkcjonowania Nowoczesnej, ale to jednak przerosło jego możliwości.
Odszedłem po długich sześciu miesiącach, kiedy miałem 100 proc. pewności, że nic więcej nie da się zrobić. Że wszystkie moje próby kompromisu i współpracy przynoszą skutki odwrotne do zamierzonych. I że to nie jest ta Nowoczesna, którą zakładałem. Co gorsza, przez ten cały czas partia zmierzała w kierunki bezruchu i marazmu, o czym byłem alarmowany na niemal wszystkich spotkaniach z działaczami w terenie
— tłumaczy polityk.
I dodaje:
Włożyłem w Nowoczesną całe serce i sentyment pozostanie we mnie już chyba na zawsze. Z jednej strony czuję irytację, a z drugiej żal, kiedy od kilku, kilkunastu tygodni czytam w gazetach, że partia nie dotrwa do wyborów parlamentarnych, albo kiedy widzę marnowanie jej dorobku i zjazd sondażowy
— zaznacza Ryszard Petru.
Co dalej? Pan Ryszard ma swoje plany: niejasno sugeruje, że po wyborach samorządowych pojawi się nowy projekt polityczny. Projekt przy którym wyciągnie wnioski:
Paranoja mi nie grozi. Ludziom trzeba ufać i nadal będę ufał. Doświadczenie mówi mi, że bez zaufania niczego się nie osiągnie. Ale nie bezgranicznie. Po co się w ogóle umawiać na cokolwiek, jeżeli na fundamentalnym poziomie brakuje zaufania? Trzeba jedynie mieć wokół siebie ludzi, którym zaufać można
— czytamy.
wwr, newsweek.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/394166-coz-za-wyznanie-petru-musialbym-sie-dlugo-zastanawiac-zeby-znalezc-powod-do-glosowania-na-nowoczesna-paranoja-mi-nie-grozi