Platforma po raz „enty” zwarła szeregi. Zorganizowany przez totalną opozycję tzw. Marsz Wolności zakończył się totalną klapą…
Nie jest ważne ilu było manifestantów. Jedyne, co dopisało na tym pokazie siły, to pogoda. Ilu by ich nie było, dziesięć czy trzydzieści tysięcy, nie ma żadnego znaczenia. Sama PO liczy nieco ponad 30 tys. członków, co oznacza, że na partyjne zawołanie powinno ich demonstrować dokładnie tylu, a nawet więcej, wziąwszy pod uwagę, wsparcie matek, żon i kochanek, ojców, mężów i kogo tam jeszcze z rodzinnymi koneksjami, a także najwierniejszych zwolenników „nienormalnej polskości”. Były wynajęte autobusy, była aktyw, tylko efekty działań PO na ulicy i w zagranicy są coraz gorsze.
Ma rację poseł Kukiz‘15 Tomasz Rzymkowski, który stwierdził w programie „Bez retuszu” (TVP Info), że „ta forma absolutnie się wypaliła”. Ale tylko częściowo ma rację. Nie chodzi bowiem tylko weekendowy blamaż PO, lecz o nabrzmiałe pytanie już w chwili jej wyborczej klęski w 2015. Po efektownej przegranej byłej premier Ewy Kopacz, notabene nie pełniącej funkcji Prezesa Rady Ministrów z wyboru, lecz z partyjnego nadania (po porzuceniu rządowej posady i opuszczeniu kraju przez jej poprzednika Donalda Tuska, który wolał - wbrew swym wcześniejszym zapewnieniom - podjąć pracę gastarbeitera w Brukseli), w PO powinno zabłysnąć czerwone światło. Nie zabłysło. Niby Kopacz poszła w odstawkę, a jej miejsce na czele partii zajął Grzegorz Schetyna, ten, który miał być jej odnowicielem, lecz w rzeczywistości okazał się kontynuatorem poprzedników. Z tym wszakże suplementem, że gorszym jeszcze, ponieważ nie ma ani takich zdolności taktycznych ani oratorskich jak ekspremier Tusk.
Już samo hasło Schetyny o „totalnej opozycji” zabrzmiało złowieszczo. Można było w prostej linii łączyć je z przemówieniem hitlerowskiego propagandysty Josepha Goebbelsa w berlińskim Pałacu Sportu: „Czy chcecie wojny totalnej? A więc, narodzie, powstań i niech rozpęta się burza!’”. W każdym razie, tak by to zapewne skojarzyła (gdyby była po przeciwnej stronie barykady) skompromitowana w aferze reprywatyzacyjnej prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, której projekt upamiętnienia światłami na Krakowskim Przedmieściu tragedii smoleńskiej przypominał… happening z reflektorami lotniczymi na zjeździe NSDAP. Na zawołanie Schetyny naród jednak nie powstał i jego totalnej wojny wyraźnie nie chce. Tymczasem przewodniczący PO mówi o potrzebie wyjścia do ludzi i odbudowy społecznego zaufania. To już taka nowa świecka tradycja w tej partii, o konieczności odzyskania zaufania obywateli przez Platformę Obywatelską mówił już Tusk, mówiła Kopacz i mówi Schetyna. Jak wygląda ta odbudowa? Dość wspomnieć obrazek z jej walki o wolność dla… aresztowanego sekretarza generalnego PO Stanisława Gawlowskiego, na którym ciążą poważne zarzuty o łapówkarstwo. W pierwszym szeregu platformianych bojowników o wolność i demokrację stanęli: Schetyna, premier z cienia, który odbudowuje, Kopacz, była premier, teraz odbudowująca zaufanie wiceszefowa jego „gabientu cieni”, oraz szef Klubu Poselskiego PO Sławomir Neumanm, wobec którego prokuratura wystąpiła o odebranie immunitetu w związku z domniemanym przekroczeniem uprawnień, gdy był wiceministerm zdrowia (w sprawie kontraktu zawartego z prywatna firmą Sensor Cliniq) – no, raczej nieświęta to trójca.
Platforma z nazwy Obywatelska maszeruje po wolność, którą rząd PiS rzekomo jej ogranicza. Jeśli jest coś ograniczone w partii Schetyny, to przede wszystkim myślenie. Gdyby spytać przeciętnych obywateli na ulicy, z czym kojarzy mu się okres jej władzy, na pierwszym miejscu padają dwa słowa: afery i skandale. Gdyby zaś zahaczyć o program PO, odpowiedź brzmiałaby: żądza władzy, i może jeszcze podrywanie poza granicami autorytetu oraz szkalowanie demokratycznie wybranego rządu PiS, i zabieganie w Brukseli o nałożenie sankcji na Polskę. Bardzo się „totalsom” nie podoba, że media publiczne, w których stracili wpływy, nie są im przychylne i nie wspierają w ich walce. „Tak dalej być nie powinno”, zirytował się wiceprzewodniczący Klubu Parlamentarnego PO, poseł Tomasz Lenz, i zażądał partyjnej debaty o podjęciu przez członków Platformy bojkotu telewizji publicznej. Oddział w Szczecinie już notabene taki bojkot ogłosił. Bo jest źle. A było tak dobrze, i to nie tylko w odniesieniu do TVP, że przypomnę demonstracyjne obnoszenie się premiera Tuska na żywo z maskotką lisa, czy jego czułe objęcia z moderatorką „Kropki nad i”. Pod rządami Prawa i Sprawiedliwości jest ponoć jak w ponurym okresie PRL. Nic to, że za PRL platformiani bojownicy o wolność i demokrację nie maszerowaliby po ulicach, ani by nie wieszali psów na rządzących w telewizji, w której bywać nie chcą, co najwyżej mieliby skromne audytorium w celach, gdyby w ogóle przeżyli. Ale może ktoś w te głupoty uwierzy…
Marsz lemingów trwa. Dla wciąż niezorientowanych: cechą charakterystyczną tych ssaków są duże pazury w przednich łapach i brak zdolności oceny odległości od celu, co powoduje, że nie potrafią należycie ocenić własnych sił i podczas przeprawy na ląd masowo toną. I jeszcze jedno, Lemingi potrafią się szybko rozmnażać, co - na szczęście - co na szczęście żądnej władzy i tylko władzy PO nie dotyczy. Jak podsumował poseł Kukiz‘15 Marek Jakubiak:
Widziałem Schetynę, który językiem nienawiści krzyczał o Kaczyńskim i PiS-ie. Gdyby nie karetki pogotowia, nie wiedziałbym, że taki marsz się odbył.
Asocjacja Jakubiaka z ambulansami jak najbardziej na miejscu. Nie wiem tylko, jak karetki pogotowia dojadą na plażę, bo lato się zaczyna i Platforma Obywatelska zapewne znów zechce docierać do obywateli…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/394149-marsz-wolnosci-po-dla-gawlowskiego-jesli-jest-cos-ograniczone-w-partii-schetyny-to-przede-wszystkim-myslenie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.