Aż się nie chce wierzyć. W szczecińskim mieszkaniu aresztowanego za korupcję sekretarza generalnego Platformy Obywatelskiej Stanisława Gawłowskiego mieści się podobno… agencja towarzyska. Różne numery wywijali i wywijają nadal nasi liberałowie z Pipidówy Dolnej, ale, żeby jeden z najważniejszych polityków partii uważającej się za europejską czerpał korzyści z prostytucji? Tego jeszcze nie było. Jeśli to prawda, to znaczy, że to rozpasanie, to skutek samorealizowania się hasełka Owsiaka „Róbta co chceta”. Dla jednych, tych naiwnych acz przyzwoitych obywateli to zawołanie „dobroczyńcy” Polaków to taki odruch wioskowego cwaniaka, któremu przewróciło się w głowie, nic poważnego, po prostu wygłup. Ludzie prymitywni i pozbawieni hamulców moralnych, a takich jest wciąż wielu, zrozumieli ten apel dosłownie i oto mamy, to co mamy.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Awantura w „Woronicza 17”. Opozycja opuszcza studio po pytaniu o agencję towarzyską w mieszkaniu Gawłowskiego. Boją się odpowiedzi? WIDEO

Stanisław Gawłowski jest jaskrawym przykładem tego za przeproszeniem „liberalizmu”, zapożyczonego z Zachodu przez „elity” postkomunistyczne, której przedstawiciele nie ośmieliliby się robić tego co chcą za Gomułki albo Gierka choć bardzo by chcieli. Nastała wolność i demokracja i puściły wszystkie hamulce. Do tego stopnia, że ten Gawłowski, prominentny działacz Platformy Obywatelskiej poczynał sobie w swoim Szczecinie i w kraju, a nawet za granicą jak na własnym folwarku, choć prawdziwy pan na włościach takiego Gawłowskiego zatrudniłby najwyżej w stajni albo w chlewni. Oto jak się żyło i jeszcze żyje różnym cwaniakom, wyrosłym ze społecznych nizin, dopuszczonym do władzy z woli decydentów krajowych i zagranicznych. Ci  zza granicy pracowali na sukces ideologii lewacko - liberalnej przez 60 lat, w kraju postkomunistycznym nie musieli się wysilać, wystarczyło rzucić na rynek ochłapy konsumpcyjnego dobrobytu, żeby bez wysiłku ogłupić większość narodu, która uwierzyła, że może robić co chce, bo tak jest nowocześnie i postępowo.

Temu postępowi służą rozmaite organizacje NGO , to znaczy głównie tzw. pozarządowe fundacje sponsorowane przez George’a Sorosa i inne finansowe potęgi, których zadaniem jest jak największa demoralizacja społeczeństw świata, a zwłaszcza tych najbardziej zakompleksionych z powodu cywilizacyjnego opóźnienia. W tym duchu ulicami Warszawy przeszła manifestacja „w obronie wolności”. Dla tych różnych Schetyn i Rzeplińskich wolność utożsamia się z władzą. Stracili władzę, więc stracili wolność. I teraz nie mogą robić tego co chcom, bo nowa władza obnażyła niebywałą wręcz w naszym postkomunistycznym regionie skalę korupcji, złodziejstwa i oszustwa. Jesteśmy największym krajem w tej części Europy, to się nam należy największe łajdactwo. Albośmy są jacy tacy?

Na szczęście różni Gawłowscy i ich zwolennicy muszą mieć się na baczności, bo nie tylko dosięgła ich ręka sprawiedliwości, ale dopadła pogarda społeczeństwa, co łatwo sprawdzić czytając komentarze na forach internetowych, w tym na poprawnych politycznie, a zwłaszcza na nich. Polska się śmieje z tych marszów i z ich przywódców, z małej grupki celebrytów, mocno podstrzałych aktorów, Olbrychskiego, Pszoniaka czy Seweryna. I wciąż tych samych polityków opozycji, którzy obiecują zwycięstwo i odsunięcie PiS - od władzy. Do znudzenia i bez sensu.

Prostackie i pozbawione jakichkolwiek zasad moralnych hasełko Owsiaka przewija się przez wszystkie antyrządowe demonstracje, że przypomnę tylko transparent przedstawiający macicę z wetkniętym w nią krzyżem. I z tym do ludzi wyszły kobiety. Proszę bardzo, mają prawo robiąc i mówiąc oraz pokazując to co chcą taplać się w obyczajowym rynsztoku, ale wara im od kobiet, matek, żon i córek, od godnych szacunku Polek. Ja wiem, że tym kobietonom przyświecają cele wyższe, ale ostrzegam, ci co je finansują i wypychają na ulice miast, pogardzają nimi, tak jak pogardza się odpadkami z pańskiego stołu. I tak traktuje.