Ma rację Michał Karnowski: balon pękł.
Próba widowiskowego spuentowania kłopotów rządu i PiS wielkim marszem skończyła się spektakularną klapą. A opozycja zainwestowała w to wydarzenie bardzo dużo. Była intensywna reklama w internecie i mediach, były wici rozesłane po celebrytach, było ściąganie autokarów z całego kraju. Zamiast wydarzenia, które nakreśliłoby nową, jeszcze bardziej niekorzystną dla Dobrej Zmiany dynamikę, zobaczyliśmy społeczne osamotnienie liderów opozycji.
To jest najważniejszy wniosek z tej soboty: zasadniczo nic się w Polsce nie zmieniło. Fundamenty pozostają nienaruszone. Te siły społeczne, które poparły zmianę kursu Rzeczypospolitej, nadal podtrzymują swoją decyzję. Na pl. Zamkowym nie pojawił się nikt, kogo byśmy tam się nie spodziewali. Przyszli działacze Platformy i trochę jej sympatyków. Nie przyszli nawet ci, którzy wspierali KOD w czasie marszów z roku 2016-go i 2017-go. Widać uznali, że skoro wówczas się nie udało obalić rządu, to teraz też się nie uda, i lepiej spędzić sobotę na wypoczynku.
Klęska marszu jest ciekawym przykładem tego, jak działają w Polsce bańki medialne. Przecież śledząc media można było odnieść wrażenie, że naród wymawia wyborczy kontrakt, oburzony parotysięcznymi nagrodami dla ministrów i protestem niepełnosprawnych w Sejmie, przekonany przez media, że to PiS jest partią zachłannych dygnitarzy, którzy mają serca z kamienia - w przeciwieństwie do wrażliwej po dickensowsku opozycji. Ale naród, widzimy, swoje wie, i tej bajki nie kupił, choć kupiło ją wielu dziennikarzy i komentatorów.
Być może o klęsce imprezy przesądziło hasło przewodnie - czyli obrona wolności. Bo co jak co, ale wolność dziś w Polsce nie tylko nie jest zagrożona, ale ma się lepiej niż kiedykolwiek. Zagrożone są jedynie monopole licznych środowisk politycznych, biznesowych, medialnych, ideologicznych. Już nie panują nad wszystkim, muszą się mierzyć z realną konkurencją. Wciąż mają w wielu obszarach miażdżącą wręcz przewagę, ale sam fakt, że niepisana konstytucja III RP przestała obowiązywać - boli.
To jest pewne światełko, które przyniosła nam ta sobota: być może opozycja w końcu pojmie, że zdecydowana większość Polaków zakłamanej tezy o zagrożeniu wolności nie kupuje, bo gołym okiem widzi jej fałszywość.
Jest nadzieja, że klęska tego marszu to ostateczne bankructwo tej wyjątkowo nieuczciwej opowieści. Nie dlatego, że ktoś zmądrzał, ale dlatego, że to po prostu nie działa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/394021-mozna-miec-nadzieje-ze-kleska-tego-marszu-to-ostateczne-bankructwo-wyjatkowo-zaklamanej-tezy-o-zagrozeniu-wolnosci-w-polsce