Nie wiem, co tam wyjdzie z wyliczeń warszawskiemu ratuszowi, oni umieją mnożyć, ale chyba nawet największe cudowanie nie przykryje klęski sobotniego marszu opozycji. Nawet w TVN nie dało się z tego zrobić wielkiej manifestacji. Choć kto wie, może na wieczór zdążą.
Jakby nie liczyć - nie było wrażenia, by opozycja rosła w siłę. Tyle, co mieli tuż po klęsce 2015 roku, mają nadal.
Powiązana z tym, ale jeszcze ważniejsze, jest klęska przesłania. Dziś rano, w „Salonie Dziennikarskim”, uczestnicy dyskusji słusznie zwracali uwagę, że będzie to najważniejszy wymiar tego wydarzenia, bo da nam odpowiedź, czy opozycja ma w sobie zdolność zbudowania żywotnej, wiarygodnej oferty. Kilka godzin później już wiemy: ma w sobie wyłącznie moc wołania o pragnieniu władzy i zatrzymywaniu PiS.
A teraz najważniejsze: ta porażka, by nie rzec klęska, jest ważniejsza niż zwykłe partyjne potknięcie, bo marsz miał być kulminacją długiego procesu przygotowań do ogłoszenia „końca PiS”.
Zaczęło się od nagród, które można ewentualnie uznać za wpadkę, ale na pewno nie za symbol tych rządów. Tym symbolem nie jest kilka milionów wydanych na ten cel (zresztą zwróconych), ale 30 miliardów złotych więcej każdego roku w budżecie.
Sprawa nagród miała kontrastować z dość wątpliwym w sensie moralnym protestem niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie. Wątpliwym, bo wspieranym przez formacje turboliberalne, które przez dekady nic grupom słabszym nie dały. Dziś za pomocą wzruszających obrazków próbuje się zniszczyć pierwszy od dekad rząd, który ogromny wysiłkiem przekierował trochę strumienie podziału dóbr. Warto o tym pamiętać.
Na bazie tej sprawy kręcono zmanipulowane badania sondażowe, mające zbudować wrażenie, że opozycja idzie w górę, potem, że dogania PiS, a tuż przed marszem - że w wyborach europejskich przegania.
Połączono to z wulgarnymi akcjami dezinformacyjnymi. A to w sprawie sprowadzonej uczestniczki Powstania Warszawskiego, a to przy okazji problemów z kolanem Jarosława Kaczyńskiego.
CZYTAJ WIĘCEJ O TEJ SPRAWIE: Skandaliczna manipulacja wp.pl! Szpital zamknięty przez Kaczyńskiego?! Opozycja powiela fake news i nakręca hejt. Jak było naprawdę?
Te i inne zabiegi miały nakręcić emocje, wrażenie upadania formacji rządzącej i odzyskiwania mocy przez opozycję, a wszystko miało skumulować się 12 maja w Warszawie. Rzucono na ten odcinek: propagandę, pieniądze (na reklamę marszu wydano grube miliony), aktorów, muzyków, internetowe trolle, a nawet balkon mecenasa Giertycha, który udostępnił go mediom.
Coś jednak się posypało i marsz, który miał być dowodem rosnącej potęgi Grzegorza Schetyny, stał się widomym znakiem jego słabości. Podobnie jak Nowoczesnej i KOD. Miał być wielki marsz wolności miliona Polaków, wyszedł marszyk aparatów partyjnych i struktur samorządowych. Z mocnym akcentem humorystycznym, bo jednak rozważania czy na wiecu było więcej występujących na scenie czy widzów, to rzadkość w profesjonalnej politycy. Mimo, że widzów było jednak więcej.
W kontekście mobilizacji na jaką zdecydowała się opozycja, frekwencyjna i programowa klapa oznacza dużą i niezwykle istotną porażkę opozycji. Miał być przełom, i może być, ale odwrotny niż planowano.
Może to wszystkich wymienionych dużo kosztować. Balon pękł.
A może to wszystko dlatego, że Staszka nie było? Kto wie?
PS. Ratusz po południu wycudował, że było 50 tysięcy ludzi. Policja twierdzi, że te obliczenia są przeszacowane, co najmniej kilkakrotnie. Ale to w sumie nieważne, każdy widział, jak było.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/393999-balon-opowiesci-o-konczeniu-sie-pis-i-rosnacej-w-sile-opozycji-wlasnie-pekl-ta-porazka-po-i-n-ma-duze-znaczenie