O „Marszu Wolności” i szerszych zamierzeniach jego organizatorów napisałem szerzej do tygodnika „Sieci” (do przeczytania od poniedziałku 14 maja). Tu chcę się zająć jednym elementem tego marszu, ale bardzo znamiennym. Otóż zanim jeszcze marsz ruszył, na prowizorycznej trybunie znaleźli się aktorzy Daniel Olbrychski, Wojciech Pszoniak i Andrzej Seweryn, i każdy z nich przemówił. A na koniec, podczas wystąpienia Daniela Olbrychskiego, wszyscy wcielili się w role grane w „Ziemi Obiecanej” Andrzeja Wajdy wedle powieści Władysława Reymonta, czyli w Karola Borowieckiego, Moryca Welta i Maksa Bauma.
Ze szczególną emfazą i bardzo melodramatycznie mówili Andrzej Seweryn i Daniel Olbrychski. Obaj z wielką pogardą wobec tych, których uważają za politycznych przeciwników. Daniel Olbrychski nawet swoją pogardę spersonalizował i skierował bezpośrednio na Jarosława Kaczyńskiego oraz na Prawo i Sprawiedliwość. Andrzej Seweryn z kolei zabłysnął wezwaniem do miłości zamiast „nienawiści do byle kogo”. „Byle kto” to m.in. obecny rząd RP, który w czerwcu 2017 r., reprezentowany przez wicepremiera i ministra kultury Piotra Glińskiego, podpisał umowę z samorządem Mazowsza (reprezentowanym przez marszałka Adama Struzika) o corocznym dofinansowaniu Teatru Polskiego w Warszawie sumą 3,5 mln zł oraz o „innych formach ministerialnego wsparcia”. Dyrektorem naczelnym Teatru Polskiego jest od 2011 r. Andrzej Seweryn. Branie pieniędzy od „byle kogo” nie sprawia mu problemów.
Na koniec swego wystąpienia Daniel Olbrychski stwierdził: „Ty nie masz nic, ja nie mam nic, on nie ma nic, to jest w sam raz tyle, żeby przywrócić w Polsce normalność”. Borowiecki, Baum i Welt nie mieli nic dwukrotnie: gdy zaczynali budować w Łodzi fabrykę i gdy się ona spaliła. I ważniejsza jest ta druga sytuacja, bowiem po raz drugi już Borowiecki, Baum i Welt fabryki nie zbudowali. Karol Borowiecki ożenił się z Madą Müller i objął kierownictwo fabryk jej ojca. A Baum i Welt stali się jego przybocznymi. Borowiecki został też liderem łódzkich fabrykantów. I to on wraz z przyjaciółmi nakazał policji strzelanie do robotników w Łodzi. Taki jest finał filmu Andrzeja Wajdy.
W sumie Borowiecki, Baum i Welt niczego trwałego nie zbudowali. A „normalnością” było w ich wydaniu przyłączenie się do znacznie bogatszego od nich kapitalisty i rezygnacja ze wszystkich ideałów młodości. Aktorzy występujący w filmie Wajdy albo więc nie przemyśleli swoich ról podczas Marszu Wolności, albo zawiodło ich to, co zwykle. Aktorzy radzą sobie bowiem wtedy, gdy mówią cudzym tekstem na scenie czy na planie. Na Marszu Wolności 12 maja 2018 r. sami napisali sobie scenariusz i wyszło jak zwykle, czyli kiepsko. Bo jeśli normalnością w Polsce miałoby być to, co zobaczyliśmy w finale „Ziemi Obiecanej” Andrzeja Wajdy, to broń nas Boże od takiej normalności. Bo to najbliższe stanowi wojennemu Jaruzelskiego i jego wariantowi „normalności”, zwanej „normalizacją”.
Nie tylko kompletnie nieprzemyślany był scenariusz napisany przez Olbrychskiego, Pszoniaka i Seweryna na potrzeby „Marszu Wolności”. Fatalny był też ten seans pogardy i nienawiści w ich wykonaniu. Niezwykle teatralny i całkiem profesjonalnie zagrany, szczególnie w wykonaniu Seweryna i Olbrychskiego. Ale przesłanie znanych aktorów było właściwie okropne: mamy prawo nienawidzić i poniżać część współobywateli, pogardzać nimi w imię jakichś rzekomo szczytnych idei. I kompletnie wbrew wezwaniu Andrzeja Seweryna do miłości
Ton pogardy aktorów znanych z „Ziemi Obiecanej” udzielił się innym uczestnikom wystąpień podczas Marszu Wolności, szczególnie dolnośląskiej działaczce PO Monice Wielichowskiej, szerzej nieznanej z niczego poza występowaniem w roli oddanego cyngla Grzegorza Schetyny. Na szczęście popisów Moniki Wielichowskiej, Henryki Krzywonos, Borysa Budki, Rafała Trzaskowskiego, Jerzego Stępnia, Marcina Matczaka czy Kamili Gasiuk-Pihowicz słuchało na Placu Zamkowym niewiele osób, bo taka „sztuka” na masowe zainteresowanie nie zasługuje. Ani w okolicach Ronda De Gaulle’a, ani na Placu Zamkowym nie zobaczyliśmy Ziemi Obiecanej. Zobaczyliśmy spaloną fabrykę, którą próbowano przedstawiać jako wspaniałą budowlę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/393987-olbrychski-pszoniak-i-seweryn-pokazali-na-marszu-wolnosci-nie-ziemie-obiecana-a-spalona-fabryke