Najpierw chaos i manipulacja, potem histeryczna konferencja prasowa! Tak Platforma Obywatelska rozgrywała dzisiaj sprawę Wandy Traczyk-Stawskiej, uczestniczki Powstania Warszawskiego, która chciała dziś spotkać się z protestującymi w Sejmie niepełnosprawnymi i ich matkami. Legendarna społeczniczka stała się narzędziem w politycznej grze posłów PO. Marcin Święcicki ogłosił na twitterze, że pani Wanda nie otrzymała zgody na wejście do Sejmu. Natychmiast podjęły ten temat media. Prawda okazała się zupełnie bardziej skomplikowana. Święcicki złożył dwa wnioski do kancelarii Sejmu. Jeden został załatwiony odmownie, ale drugi otrzymał pozytywną decyzję.

CZYTAJ TAKŻE:Karczewski apeluje o zakończenie protestu w Sejmie. Hartwich odpowiada: „Będziemy protestować, aż wywalczymy 500 zł podwyżki”

To jednak wystarczyło! Zamiast spokojnie wyjaśnić nieporozumienie w kancelarii Sejmu, Święcicki, zorganizował konferencję prasową pod Sejmem, w której informował o rzekomo opresyjnej wobec gości Sejmu polityce kancelarii.

**Mam nadzieję, że dotrze wreszcie do tych państwa, którzy podejmują decyzje, że nie wygrają z matkami, bo nie mają racji. Matka jest osobą, która bezinteresownie pilnuje tego, co jest dla niej najcenniejsze na świecie - swojego dziecka.

– powiedziała w piątek dziennikarzom przed sejmowym Biurem Przepustek Traczyk-Stawska.

Informacje Święcickiego i mediów szybko sprostował Andrzej Grzegrzółka z kancelarii Sejmu.

To poważne i celowe nieporozumienie. Oczywiście, że p. Wanda Traczyk-Stawska może wejść do Sejmu. I taka zgoda została wydana. Tyle tylko, że zapraszający poseł najpierw zdecydował się na konferencję prasową, a później na poinformowanie o wizycie Kancelarii.

– napisał na Twitterze Grzegrzółka.

W kolejnym wpisie dodał, że Kancelaria Sejmu i Straż Marszałkowska wyraziły zgodę na wejście Traczyk-Stawskiej od razu, gdy otrzymały informację o jej wizycie. „W momencie spotkania z mediami takiej informacji nie mieliśmy” - podkreślił.

Patrząc na to zamieszanie rodzi się pytanie, czy dla Marcina Święcickiego, kwestia spokojnego wyjaśnienia sprawy z kancelarią Sejmu była zbyt trudna? Musiał odstawiać szopkę medialną pod biurem przepustek? Z drugiej strony Sejm powinien do podobnych przypadków podchodzić niezwykle delikatnie. Niech każdy wyciągnie z tej sprawy stosowne wnioski.

WB