Wkrótce każdy oskarżony przez prokuraturę o łamanie prawa, będzie wołał, że prokuratura mści się na nim z powodów politycznych. Taką obronę na użytek opinii publicznej będzie stosował pijany kierowca (oczywiście już po wytrzeźwieniu), nieuczciwa kasjerka bankowa, wyciągająca z kont klientów pieniądze na budowę własnego domku, czy biznesmen sprzedający chińskie podróbki obuwia sportowego jako oryginalne produkty znanych markowych firm.
Tak właśnie robi Michał Królikowski, adwokat postawiony w stan oskarżenia.
W jakimś stopniu rozumiem schemat obrony polityków, którzy popadają w konflikt z prawem. Właściwie nie jest to obrona, ale atak. Ci, którzy stają pod pręgierzem zarzutów kryminalnych czy innych naruszeń prawa, sami natychmiast oskarżają organa ścigania – policję, prokuraturę o to, że prawdziwe źródła zarzutów wobec nich tkwią w polityce. – To atak czysto polityczny – krzyczą najczęściej. - Prokuratura, uderzając we mnie, chce mnie zniszczyć politycznie. To jest także cios w naszą partię. Jakżeby inaczej – uzupełniają z reguły.
Do tego argumentu sięgnął Józef Pinior, któremu postawiono zarzut o korupcję. Na polityczne motywy działań ABW i prokuratury powoływała się Hanna Gronkiewicz-Waltz kiedy wybuchła afera reprywatyzacyjna w Warszawie i funkcjonariusze oraz prokuratorzy zaczęli grzebać w dokumentacji Ratusza. Inspiracji politycznych doszukuje się, siedzący od blisko miesiąca w areszcie niedawno jeszcze urzędujący sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej Stanisław Gawłowski, obecnie czasowo zawieszony w tej funkcji z powodu „przejściowych trudności w jej wykonywaniu”. Murem stoi za nim Platforma Obywatelska, a jej lider Grzegorz Schetyna mówi z oburzeniem: - To są standardy białoruskie. Tak na Białorusi, i w Turcji, i w Rosji traktuje się opozycję polityczną. Tak się eliminuje polityków z innych obozów”.
We wszystkich przytoczonych tu przypadkach bez żadnych wątpliwości fałszywy jest argument motywów politycznych, jakimi rzekomo ma się kierować prokuratura. Oskarżenia mówiące, że za działaniami prokuratury kryją się powody polityczne, są wyssane z palca. Świadczą o tym mocne dowody, w dwóch przypadkach – Piniora i Gawłowskiego - wskazujące na złamanie przez nich prawa. W przypadku Hanny Gronkiewicz-Waltz, bezdyskusyjny jest zarzut o odpowiedzialności politycznej prezydent stolicy za dopuszczenia do złodziejskiej reprywatyzacji nieruchomości w Warszawie i nieodłącznie związane z reprywatyzacją szkody i krzywdy, wyrządzone przez kamieniczników dziesiątkom tysięcy Warszawiaków, wyrzucanych brutalnie z zajmowanych przez dziesiątki lat mieszkań.
Nadawanie przykrym, jednocześnie kompromitującym czynom, jakich dopuszczali się wymienia tu oskarżani, etykietki „sprawa polityczna” ma przynajmniej taki walor, że każde zdarzenie będące w zainteresowaniu organów ścigania dotyczących polityka, a już na pewno powszechnie znanego, z definicji ma charakter polityczny.
Dlaczego jednak Michał Królikowski próbuje swojej sprawie nadać charakter polityczny? To zrozumiałe. Żeby w oczach opinii publicznej choć częściowo zdjąć niesmak kompromitacji, jaki wzbudza swoim działaniem. Nie przesądzam, że jest winien. Nie znam dokładnie akt sprawy, nie wiem, czym dysponuje prokuratura. Jedno jest pewne. Michał Królikowski, jeden z lepszych znawców prawa w Polsce, były wiceminister sprawiedliwości, skiepścił się. I to bardzo. Właśnie jemu, jako dobremu prawnikowi nie powinno się to przydarzyć. O jakimś przeciętnym, początkującym adwokacie mógłbym powiedzieć – popełnił duży błąd.
O Michale Królikowskim, muszę powiedzieć, że jemu tego błędu nie wolno było zrobić. Zbyt dobrze zna i rozumie prawo. Dobrze pojmował, że bierze udział w czymś, co może zbudzić w przyszłości podejrzenia. Nie wolno mu było przyjąć od swojego klienta, żadnych pieniędzy w depozyt, gdyż pieniądze te jego klient mógł zdobyć drogą przestępstwa.
Kierowani nadmierną życzliwością załóżmy, że Michał Królikowski dał się na chwilę zwieść jakimś omamom, że robi wszystko zgodnie z prawem i wymogami adwokackiej uczciwości.
Niestety prokuratura doszukała się poważnych nieprawidłowości. Czemu jednak próbuje dziś zasłaniać się rzekomymi działaniami politycznymi prokuratury? Już rok temu mecenas Królikowski zachował się niegodnie, kiedy próbował znaleźć dla siebie tarczę obronną w prezydencie Andrzeju Dudzie? Wykorzystując fakt, że akurat pierwsze sygnały z prokuratury o jego podejrzanej roli pojawiły się w momencie, gdy opiniował projekty reform wymiaru sprawiedliwości (o KRS i Sądzie Najwyższym ) przygotowywane w Kancelarii Prezydenta, powiedział rzecz przedziwną: - Prokuratura realizuje zamówienie polityczne. Ja jestem tylko środkiem. Prawdziwym celem ataku jest prezydent Andrzej Duda.
Spryciarz z tego Królikowskiego. Według mnie marny spryciarz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/393767-michal-krolikowski-i-inni-marni-spryciarze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.