Sąd swoje, żona Gawłowskiego swoje. "Nie ma u nas niezawisłych sądów. Mam nadzieję, że ci ludzie za to zapłacą"

Boję się, że coś mu się stanie. Że się zadławi albo potknie. Że dojdzie do nieszczęśliwego wypadku, tak jak ostatnio dzieje się to na komisariatach policji

—stwierdziła żona Stanisława Gawłowskiego w rozmowie z Onetem.

CZYTAJ WIĘCEJ: Miało być poruszające wspomnienie, wyszła groteska… Żona Gawłowskiego: „Mój Staszek. Zawsze skory do zabawy z przyjaciółmi”

Renata Listowska-Gawłowska pytana o decyzję sądu, który zdecydował o aresztowaniu polityka Platformy Obywatelskiej, powiedziała

Jestem załamana decyzją sądu, bo miałam przekonanie, że decyzja będzie odwrotna i sąd zdecyduje o tym, że należy męża wypuścić z aresztu, bo nie ma podstaw, aby w tym areszcie przebywał.

Jak tłumaczy taką decyzję sądu?

Uważam, że nie ma u nas niezawisłych sądów. To brzmi strasznie, ale moim zdaniem, to nie jest normalne. Mąż się sam zgłosił do prokurtory, zrzekł się immunitetu

—mówiła.

Żona Gawłowskiego opowiadała również o pierwszych odwiedzinach męża w areszcie.

Nie mogliśmy się nawet dotknąć. Rozmawialiśmy przez szybę i za pomocą słuchawki. (…) Miałam wrażenie, że spotykam się z terrorystą

—podkreśliła.

Myślę, że chodzi, aby męża złamać. Nie wiem, czego oni od niego oczekują. Chcą, aby się przyznał do czegoś? Bo zrobią mi krzywdę, synowi? To bolszewickie podejście

—mówiła.

Renata Listowska-Gawłowska odrzuciła oskarżenia wobec męża i stwierdziła, że politycy PiS już dawno go ostrzegali:

Mówili, że go załatwią, że pójdzie siedzieć.

Na koniec dodała:

Mam nadzieję, że ci ludzie za to zapłacą.

Stanisław Gawłowski przebywa w areszcie. Polityk PO usłyszał zarzuty związane z prowadzonym od 2013 roku śledztwem w sprawie tzw. afery melioracyjnej.

kk/Onet