„Skąd się bierze tak otwarta nienawiść do własnego narodu i tak nieskrywany antypolonizm wewnątrz Polski?” - spytał Staszek Janecki w tytule swego pouczającego tekstu o antypolonizmie… Polaków. Uprzejmy był, bo ograniczył się do eufemizmów. Ja aż tak uprzejmy nie jestem, antypolscy Polacy mają imiona i nazwiska i nie widzę powodu, żeby - jak kiedyś powiedział były szef polskiej dyplomacji Władysław Bartoszewski - „przestać uważać bydło za niebydło”.
W kwestii formalnej, dla Bartoszewskiego „bydłem” byli polscy patrioci ze znienawidzonego przez niego i partię, którą reprezentował, obozu ówczesnej opozycji. Ów były więzień Auschwitz, który wyszedł z niemieckiego obozu zagłady „ze względu na stan zdrowia”, nie miał o Polakach najlepszego zdania. Dla przypomnienia, w wywiadzie dla niemieckiego dziennika „Die Welt”, Bartoszewski wspominał:
Mieszkałem w domu pełnym inteligencji. Ale jeśli ktoś z nas odczuwał strach, to nie przed Niemcami. Gdy jakiś oficer zobaczył mnie na ulicy, a nie miał rozkazu aresztowania, niczego nie musiałem się obawiać. Ale polski sąsiad, który zauważył, że kupiłem więcej chleba niż zwykle – to jego musiałem się bać.
Jak dla mnie ten antywzorzec stał się w III RP wzorcem, tak wielkim, że w Ambasadzie RFN w Warszawie ochrzczono jego nazwiskiem jedną z sal, tu i ówdzie w polskich miastach pojawiają się ulice jego imienia… Ale mniejsza z tym, wróćmy do tekstu Janeckiego. Jak konkluduje mój od lat wielu kolega redakcyjny, „Gdyby obserwowane dziś procesy zdarzyły się po 1939 r., byłaby kolaboracja na niespotykaną skalę, powszechne szmalcownictwo i donosicielstwo”. Polecam tę lekturę.
Nie mogę jednak zgodzić się z ujmowaniem kolaboracji, szmalcownictwa i donosicielstwa w trybie przypuszczającym, bowiem jest to zjawisko, który już trwa, z którym mamy do czynienia każdego dnia. Ba, jest nawet partia z nazwy „obywatelska”, która walkę z polskim patriotyzmem z pomocą zagranicy uczyniła jednym ze swych głównych haseł. Przyznam, że mniej winię burmistrza Stevena Fulopa za jego idiotyczne wypowiedzi pod adresem przedstawicieli polskiego rządu w kontekście jego decyzji o wyrzuceniu pomnika katyńskiego z Jersey City, niż wszystkich tych, którzy przyczynili i nadal się przyczyniają do takiego właśnie ukształtowania poglądów o naszym kraju poza granicami. I nie widzę żadnych powodów, żeby dzisiejsze wcielenia zdrajców szkalujących Polskę nie nazywać po imieniu.
Byłych szpiegów nie ma, mawiają Rosjanie. Ja bym to rozszerzył, nie ma też byłych donosicieli, a nawet są nowi. Były minister przekształceń własnościowych Janusz Lewandowski, który walnie przyczynił się do wyprzedaży i likwidacji polskiego przemysłu, awansował potem na stanowisko unijnego komisarza do spraw budżetu i programowania (był nim do 2014r.). Obecnie ów europoseł Platformy Obywatelskiej wdzięczy się do zagranicy, pomstuje na własny kraj i niecierpliwie oczekuje od niej interwencji, czytaj: sankcji. Na koniec leje krokodyle łzy w mediach, że Unia Europejska „traci zaufanie” do Polski, co - jego zdaniem - odbije się czkawką przy uchwalaniu niekorzystnego budżetu dla „wschodu”, a czego „sprawcami są Viktor Orbán i Jarosław Kaczyński”, jak perorował trzy dni temu w „Faktach po faktach” (TVN). Nieco wcześniej ów „Gigant” (nagroda o tej nazwie, przyznana mu przez oddział „Gazety Wyborczej”) potępił w radiu TOK FM polski rząd za „wolę nacjonalizacji”, a wychwalał pod niebiosa… Niemcy, jako „kotwicę stabilizującą politycznie i gospodarczo Unię od wielu lat”.
No to przypomnę, jak ta kotwica stabilizacji funkcjonowała w okresie naszych przemian. W tychże Niemczech przedsiębiorcy mogli legalnie odpisywać od podatków łapówki płacone przy zakupach, inwestycjach i zawieraniu różnorakich kontraktów poza granicami RFN, a ową „ulgę podatkową” zlikwidowano pod presją UE dopiero w 1998 r. Ile z tych „odpisów” dotyczyło ekspansji niemieckich koncernów w naszym kraju? - tego nie dowiemy się nigdy. Wiadomo natomiast, że za swe zasługi w dziele prywatyzacji i w ogóle, były minister od przekształceń Janusz Lewandowski został odznaczony w 2011r. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski…
Tak się właśnie Polska odradzała, takich ma reprezentantów, jakich sobie wyhodowała w okresie reżimu komunistycznego, a i po plajcie komunizmu, gdy zdradziecka czołobitność wobec Moskwy przekształciła się w zdradzieckie donosicielstwo wobec Brukseli i całej zagranicy.
W tych głosach i stanowiskach, i tu politycy są ważniejsi niż „dziennikarze”, gdyż składają ślubowanie oraz reprezentują polskie państwo, nie ma żadnej orientacji na Polskę, choć zainteresowani twierdzą oczywiście, że wyłącznie o Polskę im chodzi
— napisał Janecki, co również wymaga rozwinięcia w części dotyczącej „dziennikarzy”, słusznie ujętych przez mojego kolegę w cudzysłów, można rzec w skrócie - resortowych dzieci.
Symbolem tych ostatnich może być maskotka rudego lisa, z którą obnosił się w dowód uznania dla pewnego dziennikarza specjalnej troski były premier Donald Tusk, obecnie szef Rady Europejskiej.
Ot, orły bez korony z białej czekolady, że wspomnę marsz zorganizowany pięć lat temu przez „Gazetę Wyborczą” i radiową „Trójkę” z okazji Dnia Flagi pod patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego, na którym nie było flag biało-czerwonych, lecz różowe chorągiewki i transparenty z hasłem: „Polaku, nie bądź ponury”…
Także wśród dziennikarzy istnieje niemała grupa sprzedajnych kauzyperdów minionej władzy, rzekomych „światowców”, uprawiających paskudną, antypolską propagandę de facto nie w polskich, lecz w polskojęzycznych mediach – o czym wciąż przypominam – wymagających pilnej repolonizacji. Im później będzie dokonana, a musi być zrealizowana w dobrze pojętym interesie naszego kraju, tym gorzej. Jest to siła, której nie wolno lekceważyć. To właśnie dzięki jej propagandowemu antypolonizmowi i działaniom współczesnej nam, politycznej Targowicy rodzą się w głowach „Fulopów” tak wypaczone poglądy o dzisiejszej Polsce i o nas, Polakach, z przyprawianymi nam, krzywymi gębami nacjonalistów, faszystów, rasistów, żydożerców, współsprawców holokaustu, ksenofobów i kogo tam jeszcze.
A propos pojmowania patriotyzmu i niemieckiego wzorca posła Lewandowskiego, gdzie notabene Żydzi do dziś, na co dzień, doświadczają, co znaczy antysemityzm - gdy w jednej z rozmów spytałem wówczas kanclerza Gerharda Schrödera o jego europejską tożsamość, czy czuje się bardziej Niemcem czy Europejczykiem, ten odparł: „Jasne, że Niemcem, nie ma czegoś takiego jak narodowość europejska”, co nawiasem mówiąc udowadnia walcząc o interesy swego kraju także w roli szefa rady dyrektorów w rosyjskim koncernie naftowym „Rosnieft”…
„Skąd się bierze tak otwarta nienawiść do własnego narodu i tak nieskrywany antypolonizm wewnątrz Polski?”, spytał Janecki w tytule swego tekstu. Odpowiem za autora: z grzechu pookrągłostołowego zaniechania, z braku rozliczeń za przeszłość, rezygnacji z nazwania po imieniu zbrodni, zdrady, służalczości wobec reżimu, donosicielstwa i zwykłego szubrawsta, ze stworzenia możliwości uwłaszczenia się dawnej, partyjnej nomenklatury, a nawet politycznej nobilitacji jej byłych reprezentantów i obrońców. Czasu się nie cofnie. Czy wykorzenianie polskiego narodu z polskości skończyło się wraz ze zmianą skompromitowanych władz na naszej „zielonej wyspie”, na której polskość miała być pojmowana, jako nienormalność? Niestety, nie.
Nie da się tego dokonać z dnia na dzień. Jest to proces długotrwały i wymagający konsekwencji, dotyczy bowiem zmian w naszej zbiorowej mentalności, przywracania pojęciu patriotyzmu właściwej wartości, włącznie z wymogiem społecznego ostracyzmu wobec wszystkich tych, którzy deprecjonują, szkalują i zohydzają nasz kraj, zarówno na politycznych salonach, jak i w wyprzedanych mediach. I ten właśnie proces ostatecznie zadecyduje, czy Polska pozostanie Polską, czy sprowadzona zostanie do skarlałego tworu państwowego, „Priwisliańskiego kraja” lub „Generalnego Gubernatorstwa”…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/393179-walka-z-antypolonizmem-to-proces-dlugotrwaly-wymagajacy-konsekwencji-dotyczy-bowiem-zmian-w-naszej-zbiorowej-mentalnosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.